JustPaste.it

Jezus o Marii Valtorcie

Sądzicie może, że ten “mały głos” uważa siebie za coś wielkiego?

Sądzicie może, że [Maria –] ten “mały głos” uważa siebie za coś wielkiego?

 

c67cba55a95e284b5252a269622d767d.jpg

Gdybyście ją zapytali, odpowiedziałaby wam: “Jestem członkiem najsłabszym i najmniej godnym szacunku w Ciele Chrystusa”. Odpowiedziałaby wam naprawdę szczerze. Wy jednak nie uwierzylibyście jej, każdy bowiem przykłada do innych własną miarę. Wy też - bez pokory i szczerości – mówicie: “Jestem zły”, żeby usłyszeć, jak [wam zaprzeczają i] mówią: “Ależ nie, jesteś bardzo dobry!”. I tak wyniośle myślicie o sobie. A gdy ktoś jest szczery i przyznaje wam jedynie odrobinę dobroci lub wcale – milknąc z miłości i nie chwaląc was z prawości – wpadacie w gniew przeciw niemu. Nienawidzicie go, bo was nie pochwalił. Tak samo nie potraficie też pomyśleć, że ona jest szczera. Ja jednak - Ja, który czytam w jej myśli i widzę wnętrze jej serca – wiem, czy jest w niej lub nie ma takiej myśli o sobie samej. Ileż razy w rozmowach tej duszy z Bogiem rozbrzmiewały słowa skierowane do Boga i oświadczające: “Jakże mogłeś, Panie, wziąć mnie – tę, która nic nie jest warta, która tak Ci uchybiała i jeszcze nadal tak bardzo Ci uchybia?” Zdaje się też wątpić we Mnie, gdyż wydaje się jej niemożliwe, że to Ja wybrałem ją do tej misji.

Uważa siebie za słabą, bardzo słabą. Jeśli porównamy ją z Doskonałością, ona jest słabsza niż włos noworodka. Uważa siebie za podłą. Jeśli porównamy ją z Bogiem, jest czymś mniejszym niż robak zrodzony w ziemi. Ma jednak jedną siłę: całkowitą miłość. Kiedy ofiarowuje coś lub kiedy daje siebie, nigdy nie myśli o sobie lub o korzyści, którą może otrzymać od innych. Myśli tylko, żeby przypodobać się Mnie samemu, być użyteczną dla Mnie samego, nawet stając się z tego powodu niemiłą dla świata. Doszła do znienawidzenia siebie jako ciała tą świętą nienawiścią, o której Ja pouczałem, mówiąc: “Ten, kto będzie chciał ocalić swe życie (ziemskie), straci je (a nawet życie wieczne). A kto dla Mojej miłości je straci, odnajdzie je.” To święta nienawiść kogoś, kto pojął Słowo! To z powodu tej miłości, przewyższającej [jej] słabości, wybrałem ją.

Pewnego dnia wziąłem dziecko i postawiłem je przed Moimi apostołami, dając im je za wzór, ponieważ dziecko kocha wszystkimi swoimi siłami i nie ma pysznych myśli. Małe dziecko, całkiem małe. Nasienie bowiem szatana daje jako pierwszy kłos pychę i rozkwita, gdy ziarno ledwie wychyli swą łodygę z matczynego łona. Następnie wyrasta drugi kłoszmysłowości; trzeci –pragnienia władzy, mocy albo pieniędzy. Pierwszym jednak kłosem jest zawsze pycha. Wychodzi ona z warg, które ledwie zapomniały słodycz matczynego mleka.

Pragnę, by Moi uczniowie byli całkiem mali, jak dzieci, żebym im dawał słowa życia. Jaki piękny był to widok, kiedy dzieci przychodziły do Mnie z małymi rączkami pełnymi kwiatów i mówiły: “Masz”. Potem uciekały ze śmiechem, żeby przyjść znowu z innymi kwiatkami. Miłosna zabawa. Ufne, szczere, czułe... małe dzieci. Pragnę ich w świecie, żeby świat uświęcić. Niewinność, która przechodzi i żyje pośród was, nie posiada mocy, by was uczynić lepszymi. A przecież powinna to [umieć zrobić]. Niewinny bowiem jest bytem z Nieba, istotą, z której wydobywa się czystość i pokój. [To istota] mówiąca bez słów o Bogu, który ją stworzył; narzuca, nie odzywając się, szacunek wobec tego, co należy do Boga. Błaga o litość i miłość dla swej młodości, o to, żeby jej nie kalać, dla swej słabości, którą trzeba kochać.

To kwiat bliźnich. Kwiatem jest też chory i ten, który cierpi. Pierwszy jest kwiatem śnieżnobiałym. Dwa inne – czerwonym i fioletowym. Te kwiaty powinniście kochać miłością szczególną pośród bliźnich, których trzeba kochać. [One istnieją, gdyż] Niewinność niewinnych z powodu swego wieku nie wystarcza [żeby was zmienić na lepsze]. Dlatego stworzyłem dzieci duchowe: posiadające Wiedzę wlaną, jakiej wy nie macie; pokorne, proste, ufne i szczere jak małe dzieci. One z uśmiechem stawiają pierwsze kroki i wiedząto wiedzą że bez matki upadną. Nigdy jej więc nie puszczają.

Ona [- Maria] – tak samo jak te dzieci – nigdy Mnie nie puszcza. Dlatego właśnie jej oraz tym, którzy są jak ona, członkom słabym (takimi wam się wydają), członkom niegodnym (takimi wam się wydają), dawane jest to, co nie jest wam udzielane. W Ciele mistycznym to właśnie te członki – wzgardzone przez świat pysznych - są najbardziej aktywne. Palec nie jest mózgiem. Cóż jednak można uczynić bez palców? Nie moglibyście wykonać nawet najprostszych i najpokorniejszych działań. Bylibyście jak noworodek w pieluchach, który nawet nie może ująć sutka, żeby mieć pokarm, jeśli matka nie włoży mu go do ust. Nawet gdybyście byli bardzo wykształceni i bardzo inteligentni, nie bylibyście zdolni umieścić na papierze myśli waszego mózgu.

Tak samo jest z nią. To palec... Temu małemu członkowi zleciłem jednak misję wskazania wam Światła i przypomnienia wam Światła: tego Światła, które chce was oświecić, o lampy kopcące oparami racjonalizmu lub gasnące z niezliczonych przyczyn: od braku miłości po pieniądze, od pieniędzy po zmysłowość, od zmysłowości po nienawiść. Zatem: na kolana. Nie przed “małym głosem”, lecz przed Słowem, które mówi. “Mały głos” powtarza słowa. Jest narzędziem swego Boga. Uwielbiajcie Pana, który mówiPana. “Mały głos” jest anonimowy. Chcę, żeby była ukryta przed światem. Później zostanie poznana. Teraz jest tylko “głosem”. Ona niesie Mój Głos. Jej zaszczytem jest jej męczeństwo, gdyż wszelkie wybranie Boże jest ukrzyżowaniem siebie.

Nie proszę was nawet o to, byście ją kochali. Ja jej wystarczę i ona nie prosi o nic więcej. Chcę jednak, żebyście ją zostawili w spokoju i szanowali, jak powinniście szanować to, czym posługuje się Bóg.»

 

Źródło: Maria Valtorta