JustPaste.it

Judasz spragniony ziemskiej chwały

Jezus < Judaszu, jeśli sądzisz, że przyszedłem zwyciężyć Rzym i panujące kasty, to porzuć swe błędne wyobrażenia>

Jezus < Judaszu, jeśli sądzisz, że przyszedłem zwyciężyć Rzym i panujące kasty, to porzuć swe błędne wyobrażenia>

 

 

thumb-180258.jpg

Popołudniu widzę Jezusa... pośród drzew oliwnych... Siedzi w Swej zwyczajnej pozie, na stoku, opierając łokcie na kolanach, z ramionami wyciągniętymi do przodu i złożonymi rękoma. Zapada noc i światło gaśnie coraz bardziej pomiędzy liśćmi oliwek. Jezus jest sam. Zdjął płaszcz, jakby było Mu ciepło. Jego biała szata ściele się jasnym cieniem na zieleni, ogarniętej ciemnością zmierzchu. Jakiś człowiek schodzi z oliwnego [stoku]. Wydaje się, że szuka kogoś lub czegoś. Wysoki, odziany w szatę o żywym kolorze żółto-różowym, uwydatniającym kolor płaszcza całego przyozdobionego trzepoczącymi frędzlami. Nie widzę dobrze jego twarzy. Przeszkadza mi w tym gasnący dzień i odległość. Nie dostrzegam jej i dlatego, że trzyma on brzeg płaszcza w taki sposób, że bardzo mocno opada mu na twarz. Kiedy zauważa Jezusa, czyni gest, jakby chciał powiedzieć: “Oto On!” – i przyspiesza kroku. Pozdrawia Go z odległości kilku metrów:

«Witaj, Nauczycielu!»

Jezus odwraca się gwałtownie i podnosi głowę. Podchodzący mężczyzna jest tuż przy Nim, na zboczu. Jezus patrzy na niego poważnie, powiedziałabym – ze smutkiem. Tamten powtarza:

«Witam Cię, Nauczycielu! Jestem Judasz z Kariotu. Nie poznajesz mnie? Nie przypominasz mnie sobie?»

«Przypominam sobie i rozpoznaję cię. Jesteś tym, który mówił ze Mną, wraz z Tomaszem, podczas ostatniej Paschy...»

«...i któremu powiedziałeś: “Zastanów się i zadecyduj przed Moim powrotem”. Zdecydowałem się. Przybywam.»

«Dlaczego przyszedłeś, Judaszu?» – Jezus jest naprawdę smutny.

«Bo... podałem Ci przyczynę już ostatnio... bo śnię o Królestwie Izraela i widzę w Tobie jego Króla.»

«To z tej przyczyny przychodzisz?»

«Tak. Oddaję Ci siebie i wszystko, co mam: zdolności, znajomości, przyjaźnie, trud. Wszystko na Twoje usługi i na usługi Twojej misji dla odbudowania Izraela.»

Obydwaj stoją teraz naprzeciw siebie, całkiem blisko, i przyglądają się sobie uważnie: Jezus – poważny do tego stopnia, że wydaje się smutny; Judasz – zatracony w swym marzeniu, uśmiechnięty, piękny i młodzieńczy, powierzchowny i ambitny.

«Ja ciebie nie szukałem, Judaszu.»

«Zauważam to, lecz ja szukałem Ciebie. Mijały dni, wiele dni. Wysyłałem ciągle kogoś do bram, aby mi dali znać o Twoim przybyciu. Sądziłem, że przybędziesz z uczniami i że dlatego będzie łatwo Cię rozpoznać. Ale przeciwnie... Odgadłem, że przybyłeś, bo jakaś grupa pielgrzymów błogosławiła Cię za uzdrowienie chorego. Ale nikt nie potrafił powiedzieć, gdzie jesteś. Przypomniałem więc sobie to miejsce i przyszedłem. Gdybym Cię tu nie odnalazł, pogodziłbym się z tym, że już Cię nie znajdę...»

«Sądzisz, że to [stanowi] dobro dla ciebie, że Mnie znalazłeś?»

«Tak. Dlatego Cię szukałem, pragnąłem i chcę Ciebie.»

«Dlaczego, dlaczego Mnie szukałeś?»

«Ależ powiedziałem Ci to! Czy mnie nie zrozumiałeś?»

«Zrozumiałem cię. Tak, zrozumiałem. Chcę jednak, abyś i ty zrozumiał Mnie, zanim pójdziesz za Mną. Chodź. Porozmawiamy w drodze.»

Idą obok siebie. Wspinają się i schodzą po ścieżkach przecinających Ogród Oliwny.

«Idziesz za Mną z powodu ludzkiego planu, Judaszu. Muszę ci to odradzić. Nie po to przyszedłem.»

«Czyż więc byś nie był Tym, który jest wyznaczony na Króla żydów? Tym, o którym mówili Prorocy? Pojawiali się inni, jednak wiele im brakowało. Spadli jak liście oderwane przez wiatr. Z Tobą jest Bóg w takim stopniu, że dokonujesz cudów. Tam gdzie jest Bóg, misja z pewnością się powiedzie.»

«Dobrze powiedziałeś. Ze Mną jest Bóg. Ja jestem Jego Słowem. Jestem Tym, którego przepowiadali Prorocy. Jestem Tym, który został obiecany Patriarchom, tym, którego oczekują tłumy. Dlaczego jednak, o Izraelu, stałeś się tak ślepy i głuchy, że nie umiesz odczytywać ani dostrzegać, słuchać ani pojmować prawdziwego znaczenia wydarzeń? Moje Królestwo nie jest z tego świata, Judaszu. Odrzuć wyobrażenia. Przychodzę przynieść Izraelowi Światłość i Chwałę, nie będzie to jednak światłość ani chwała ziemska. Przychodzę wezwać do Królestwa sprawiedliwych z Izraela. Przez Izrael bowiem i wraz z Izraelem powinno się uformować i wzrosnąć drzewo życia wiecznego. Sokiem tego drzewa stanie się krew Pana i rozciągać będzie ono gałęzie na całą ziemię aż do końca wieków. Moi uczniowie, Moi pierwsi uczniowie będą z Izraela. Pierwsi wyznawcy [będą] z Izraela. Jednak Moimi prześladowcami będą również Izraelici. Moimi oprawcami będą Izraelici. Także Mój zdrajca będzie z Izraela...»

«Nie, Nauczycielu. To – nigdy. Nawet jeśli wszyscy Cię zdradzą, ja pozostanę [wierny] i będę Cię bronił!»

«Ty, Judaszu? A na czym opierasz swą pewność?»

«Na moim honorze mężczyzny.»

«To jest rzecz bardziej krucha niż pajęczyna, Judaszu. To Boga powinniśmy prosić o moc, aby być ludźmi szlachetnymi i wiernymi. Człowiek!... Człowiek wykonuje dzieło ludzkie. Aby wypełnić dzieło duchowe – a iść za Mesjaszem w Jego prawdzie i sprawiedliwości znaczy dokonywać dzieła duchowego – trzeba zabić [dawnego] człowieka i sprawić, że ponownie się narodzi. Czy jesteś do tego zdolny?»

«Tak, Nauczycielu. A... Chociaż nie cały Izrael Ciebie pokocha, to jednak oprawcy i zdrajcy Mesjasza nie będą pochodzić z Izraela, który czeka na Ciebie od wieków!»

«Tak się stanie. Przypomnij sobie Proroków, ich słowa i ich los. Przeznaczony jestem na to, by rozczarować wielu ludzi. A ty jesteś jednym z nich. Judaszu, masz naprzeciw siebie łagodnego, pokojowo nastawionego, ubogiego, który chce pozostać ubogim. Nie przyszedłem, aby się narzucać i wywołać wojnę. Nie ubiegam się z mocnymi i z potężnymi o żadne królestwo ani o żadną władzę. Przybywam jedynie po to, by szatanowi wydrzeć dusze. Przychodzę rozerwać szatańskie łańcuchy ogniem Mojej miłości. Przybywam, aby nauczać miłosierdzia, sprawiedliwości, pokory, powściągliwości. Mówię tobie i wszystkim: “Nie pragnijcie bogactw ludzkich, lecz pracujcie dla wiecznych.” Judaszu, jeśli sądzisz, że przyszedłem zwyciężyć Rzym i panujące kasty, to porzuć swe błędne wyobrażenia. Herodowie jak i Cezarzy mogą spać spokojnie, kiedy przemawiam do tłumów. Nie przyszedłem wyrywać nikomu bereł... a Moje berło wieczne jest już właśnie gotowe. Nie ma jednak osoby – chyba, że jest miłością, tak jak Ja – która chciałaby go bronić. Idź, Judaszu, i zastanów się...»

«Odrzucasz mnie, Nauczycielu?»

«Nie odrzucam nikogo, bo kto odrzuca, ten nie kocha. Powiedz Mi jednak, Judaszu, jak oceniłbyś czyn kogoś, kto – wiedząc, że jest chory i zakażony – powiedziałby do drugiego, który – nie wiedząc o jego chorobie – przyszedłby napić się z jego kielicha: “Zastanów się, co czynisz”? Jak sądzisz, byłaby to nienawiść czy miłość?»

«Powiedziałbym, że to miłość, bo człowiek ten nie chce, by ktoś, kto nie wie [o jego chorobie], zniszczył swe zdrowie.»

«Tak wyjaśnij sobie Moje działanie.»

«Czy mogę zniszczyć zdrowie idąc za Tobą? Nie, nigdy.»

«Możesz zniszczyć więcej niż zdrowie. Pomyśl Judaszu: za niewiele będzie odpowiedzialny ten, kto nie poznał Prawdy i – sądząc, że czyni sprawiedliwie – zabije wierzącego. Jednak straszliwemu sądowi będzie podlegał ten, kto poznawszy Prawdę, nie tylko nie pójdzie za Nią, lecz stanie się Jej wrogiem.»

«Ja nim nie będę. Weź mnie, Nauczycielu. Nie możesz mi odmówić. Jeśli jesteś Zbawicielem i jeśli widzisz, że jestem grzesznikiem, zagubioną owieczką, ślepcem, który zszedł z drogi sprawiedliwości, dlaczego odmawiasz mi zbawienia? Weź mnie. Będę podążał za Tobą aż do śmierci...»

«Aż do śmierci! To prawda, to prawda. Potem...»

«Co potem, Nauczycielu?»

«Przyszłość jest w rękach Boga. Idź. Jutro zobaczymy się przy Bramie Rybnej.»

«Dzięki, Nauczycielu. Pan niech będzie z Tobą.»

«A ciebie niech ocali Jego miłosierdzie.»

JEZUS POUCZA JUDASZA ISKARIOTĘ

Widzę ciągle Jezusa i Judasza. Wychodzą ze Świątyni po odmówieniu modlitwy w miejscu znajdującym się najbliżej Świętego, gdzie dostęp mają jedynie mężowie izraelscy. Judasz chciałby pozostać z Jezusem. Jego pragnienie spotyka się jednak ze sprzeciwem.

«Judaszu, pragnę pozostać sam w nocnych godzinach. W nocy Mój duch karmi się Ojcem. Modlitwa, rozmyślanie i samotność bardziej są Mi potrzebne niż pokarm fizyczny. Ten, kto pragnie żyć duchem i doprowadzić innych do takiego życia, musi postawić ciało na drugim miejscu – powiedziałbym nawet: zabić je – aby wszelką troską otoczyć ducha. To prawda, Judaszu, dla wszystkich. Także dla ciebie, jeśli chcesz naprawdę należeć do Boga, to znaczy – do tego, co nadprzyrodzone.»

«Ależ jesteśmy jeszcze na ziemi, Nauczycielu! Jak moglibyśmy porzucić ciało zajmując się wyłącznie duchem? Czyż to, co mówisz, nie jest sprzeczne z przykazaniem Bożym: “Nie zabijaj”. Czy to przykazanie nie zakazuje także zabijania siebie? Życie jest darem Boga: mamy więc kochać je czy nie?»

«Odpowiem ci tak, jak nie odpowiedziałbym duszy prostej. [Człowiekowi takiemu] bowiem wystarczy wznieść wzrok duszy lub ducha do sfer nadprzyrodzonych, aby sprawić, że wzbije się wraz z nami ku sprawom duchowym. Ty nie jesteś [człowiekiem] prostym. Zostałeś ukształtowany w atmosferze, która cię wysubtelniła... lecz także zabrudziła swoimi subtelnościami i zasadami. Czy przypominasz sobie Salomona, Judaszu? Był mądry, najmądrzejszy w swoim czasie. Czy przypominasz sobie, co zostało powiedziane po przebadaniu całej wiedzy tej epoki? “Marność nad marnościami, wszystko marność. Wszystkim dla człowieka jest bojaźń Boga oraz zachowywanie Jego przykazań.”

Mówię ci, że trzeba umieć przyrządzać potrawy, lecz z tego, co żywi, a nie z trucizny. Jeśli zdamy sobie sprawę z tego, że jakieś danie nam szkodzi, bo wywołuje w nas zgubne skutki, silniejsze niż nasze naturalne płyny, które mogłyby zneutralizować [jego działanie], trzeba odrzucić tę potrawę, nawet jeśli dogadza podniebieniu. Zwykły chleb i źródlana woda mają większą wartość niż wykwintne dania z królewskiego stołu. Zawierają przyprawy, które wywołują zaburzenia i zatruwają.»

«Czego powinienem unikać, Nauczycielu?»

«Wszystkiego, o czym wiesz, że cię niepokoi, Bóg bowiem jest pokojem. Jeśli chcesz wejść na Bożą drogę, musisz oczyścić ducha, serce i ciało z wszystkiego, co nie jest pokojem i prowadzi cię do zamętu. Wiem, że trudno jest samemu siebie zmienić. Jednak Ja jestem tu, aby ci dopomóc tego dokonać. Jestem tu, aby pomóc człowiekowi stać się ponownie synem Bożym i odrodzić się, jakby przez drugie stworzenie lub samozrodzenie, którego się pragnie.

Pozwól, że ci odpowiem na to, o co pytasz, abyś nie powiedział, że z Mojej winy trwałeś w błędzie. Prawdą jest, że samobójstwo jest prawdziwą zbrodnią. Nasze życie czy też życie bliźniego jest Bożym darem i jedynie Bóg, który je dał, może je odebrać. Kto zabija siebie ukazuje swą pychę, a pycha jest nienawiścią wobec Boga.»

«Ukazuje pychę? Powiedziałbym raczej – rozpacz.»

«A czymże jest rozpacz, jeśli nie pychą? Zastanów się, Judaszu. Dlaczego ktoś rozpacza? Bo spadają na niego nieszczęścia, a on własnymi środkami nie może sobie poradzić. Albo jest winny i sądzi, że Bóg nie może mu wybaczyć. Czyż to nie pycha bierze górę tak w jednym, jak i w drugim przypadku? Człowiek chce zawierzyć jedynie sobie. Nie ma już pokory, by wyciągnąć rękę do Ojca i powiedzieć Mu: “Nie potrafię, ale Ty możesz to uczynić. Pomóż mi, bo Ty dajesz wszystko, w czym mam nadzieję i czego oczekuję.” Ten drugi mówi: “Bóg nie może mi wybaczyć”. Mówi tak, mierzy bowiem Boga własną miarą. Wie, że ktoś obrażony – tak jak Bóg został przez niego obrażony – nie może przebaczyć. To także pycha. Pokorny współczuje i wybacza, nawet jeśli cierpi z powodu obrazy, jakiej doznał. Pyszny nie wybacza. Jest pyszny także dlatego, że nie potrafi pochylić czoła, mówiąc: “Ojcze, zgrzeszyłem, przebacz Twemu synowi, który zawinił.” Czyż nie wiesz, Judaszu, że Ojciec przebaczy wszystko, jeśli prośba o przebaczenie pochodzić będzie z serca szczerego i skruszonego, pokornego i pragnącego powstania z martwych w dobrym?»

«Jednak niektóre zbrodnie są takie, że wybaczenie jest niemożliwe. Nie mogą zostać wybaczone.» [– odpowiada Judasz.]

«Ty to mówisz i będzie to prawdą, bo człowiek będzie tego chciał. Jednak zaprawdę... O! Zaprawdę powiadam ci, że nawet po zbrodni [przekraczającej wszystkie] zbrodnie, gdyby winny pobiegł do stóp Ojca, gdyby płacząc błagał Go o przebaczenie – gotów, bez rozpaczy, [za wszystko] wynagrodzić – wtedy Ojciec dałby mu sposobność do zadośćuczynienia, aby zasłużył na przebaczenie i ocalił swego ducha. Dlatego Bóg, Judaszu, nazywa się Ojcem. Jest On Ojcem nieskończenie doskonałym.»

«Twierdzisz zatem, że ludzie wspominani w Pismach, którzy zadali sobie sami śmierć, źle postąpili.»

«Nie wolno zadawać gwałtu nikomu – również samemu sobie. Źle postąpili. Przy niedoskonałej znajomości dobra zaznaliby jeszcze, w niektórych wypadkach, miłosierdzia Bożego. Kiedy jednak Słowo oświeci całą prawdę i da siłę duchowi przez Swego Ducha, od tej chwili nie będzie już wybaczone temu, kto umiera w rozpaczy: ani w chwili sądu szczegółowego, ani po wiekach Gehenny, ani w czasie sądu ostatecznego, ani nigdy. Czy to surowość Boga? Nie, to sprawiedliwość. Bóg powie: “Osądziłeś, człowieku – wyposażony w rozum i wiedzę nadprzyrodzoną, stworzony przeze Mnie jako istota wolna, aby chodzić wybranymi przez siebie drogami – i powiedziałeś: ‘Bóg mi nie wybaczy. Jestem na zawsze oddzielony od Niego. Uważam, że sam muszę sobie wymierzyć karę za moją zbrodnię. Odbieram sobie życie, aby uniknąć wyrzutów sumienia’. Nie pomyślałeś jednak, że te wyrzuty nie dotknęłyby cię, gdybyś przyszedł na Moje ojcowskie łono. Niech się stanie według twego osądu. Nie gwałcę wolności, którą ci dałem.”

To właśnie powie Przedwieczny temu, kto sam się zabije. Pomyśl o tym, Judaszu: życie jest darem, który należy kochać. A jakim jest ono darem? Darem świętym. Trzeba więc kochać je w sposób święty. Życie [ziemskie] trwa tak długo, jak długo wytrzyma ciało. Potem rozpoczyna się wielkie Życie – Życie wieczne: szczęśliwość dla sprawiedliwych, przekleństwa dla tych, którzy nimi nie są. Życie [ziemskie] jest celem lub środkiem? To środek. Jest ono ukierunkowane na kres, którym jest wieczność. Dawajmy więc życiu to, co jest konieczne, aby trwało i służyło duchowi w jego zdobyczach. Powściągliwość ciała we wszystkich jego pragnieniach – we wszystkich.Powściągliwość myśli we wszystkich jej pragnieniach, we wszystkich. Powściągliwość serca we wszelkich ludzkich namiętnościach. Przeciwnie, niech bezgraniczne będą pasje pochodzące z Nieba: miłość Boga i bliźniego, pragnienie służenia Bogu i bliźniemu, posłuszeństwo Boskim słowom, heroizm w dobru i cnocie.

Odpowiedziałem ci, Judaszu. Czy jesteś przekonany? Czy to wyjaśnienie ci wystarczy? Bądź zawsze szczery i pytaj, jeśli nie jesteś jeszcze dostatecznie pouczony. Jestem tu, żeby być Mistrzem nauczania.»

«Zrozumiałem i to mi wystarczy. Ale... bardzo trudno wykonać to, co zrozumiałem. Ty możesz tego dokonać, bo jesteś święty... jednak ja... jestem człowiekiem – młodym, pełnym życia...»

«To do ludzi przyszedłem, Judaszu, nie do aniołów. Aniołowie nie potrzebują Nauczyciela. Widzą Boga, żyją w swoim Raju. Znają ludzkie namiętności, bo Inteligencja będąca ich Życiem, udziela im wiedzy o wszystkim. Udziela jej nawet tym, którzy nie są stróżami człowieka.

Ponieważ są [istotami] duchowymi, mogą mieć tylko jeden grzech – jak miał go jeden z nich, pociągając za sobą słabszych w miłości – pychę. To ostrze zniekształciło Lucyfera, najpiękniejszego z archaniołów, i uczyniło go straszliwym potworem Czeluści. Nie przyszedłem do aniołów, których po upadku Lucyfera ogarnęło przerażenie na najmniejszy ślad pysznej myśli. Przyszedłem do ludzi, aby uczynić z nich aniołów.

Człowiek był doskonałością stworzenia. Posiadał z anioła – ducha, a ze zwierzęcia – doskonałe piękno w całym swym jestestwie fizycznym i moralnym. Nie było równego mu stworzenia. Był królem ziemi, jak Bóg jest Królem Niebios. Pewnego dnia – tego dnia, w którym zasnąłby po raz ostatni na ziemi – stałby się królem wraz z Ojcem w Niebiosach.

Szatan odciął skrzydła anioła-człowieka i dał mu zwierzęce szpony oraz pragnienie nieczystości. Uczynił z niego istotę, która jest raczej człowiekiem-demonem niż tylko człowiekiem. Pragnę zmazać szatańskie zeszpecenie, zlikwidować głód zepsutego, brudnego ciała, przywrócić człowiekowi jego skrzydła, doprowadzić go z powrotem do [godności] królewskiej, do dzielenia dziedzictwa Ojca i Królestwa Niebieskiego. Wiem, że człowiek – jeśli ma chęć – może uczynić wszystko, co mówię, aby ponownie stać się królem i aniołem. Nie mówię wam o czymś, czego nie moglibyśmy wykonać. Nie jestem jednym z tych mówców, którzy głoszą doktryny niemożliwe [do wykonania]. Przyjąłem prawdziwe ciało, aby – przez doświadczenie – poznać cielesną naturę i to, czym są ludzkie pokusy.»

«A grzechy?» [– pyta Judasz.]

«Kuszeni mogą być wszyscy. Grzeszą tylko ci, którzy chcą.»

«Jezu, Ty nigdy nie zgrzeszyłeś?»

«Nigdy nie zgodziłem się na grzech. A to nie dlatego, że jestem Synem Ojca, lecz dlatego że tego chciałem. Pragnąłem pokazać człowiekowi, że Syn Człowieczy nie grzeszył, bo nie chciał grzeszyć, i człowiek – jeśli nie chce grzechu – może go nie popełniać.»

«Nigdy nie byłeś kuszony?»

«Judaszu, mam trzydzieści lat. Nie żyłem w grocie [ukrytej] w górach, lecz pośród ludzi. A nawet gdybym był w najbardziej samotnym miejscu na ziemi, czy sądzisz, że nie przyszłyby pokusy? Człowiek ma w sobie wszystko: dobro i zło. Wszystko nosimy ze sobą. Nad dobrem wieje tchnienie Boga i podsyca je – jak kadzielnicę – wspaniałymi i świętymi wonnościami. Nad złem dmie szatan, czyniąc z niego stos okrutnych płomieni. Jednak silne pragnienie i stała modlitwa są jak wilgotny piasek na piekielne płomienie: duszą i tłumią je.»

«Skoro nigdy nie zgrzeszyłeś, jakże więc możesz osądzać grzeszników?» [– pyta Judasz.]

«Jestem człowiekiem i jestem Synem Bożym. To, o czym mógłbym nie wiedzieć jako człowiek i niewłaściwie to osądzić, znam i osądzam jako Syn Boży. A zresztą!... Judaszu, odpowiedz na pytanie, jakie ci postawię. Który głodny cierpi bardziej: czy ten, który mówi sobie: “Teraz zasiądę za stołem”, czy ten, który stwierdza: “Nie ma dla mnie jedzenia”?»

«Cierpi bardziej ten drugi. To, że wie się o braku jedzenia, przywodzi [na myśl] zapach potraw i wnętrzności skręcają się z łaknienia.»

«Tak oto, Judaszu, pokusa kąsa jak to łaknienie. Szatan czyni ją jeszcze ostrzejszą, dotkliwszą, nęcąc wszelkim aktem spełniającym [ją]. Działanie, które zaspokaja [pokusę], czasem [wywołuje] odrazę. Sama pokusa nie słabnie, lecz jak przycinane drzewo, coraz bardziej kwitnie.»

«I nigdy nie ustąpiłeś?»

«Nigdy nie ustąpiłem» [– odpowiada Jezus.]

«Jak mogłeś tego dokonać?» [– pyta Judasz.]

«Mówiłem: “Ojcze, nie wódź Mnie na pokuszenie”.»

«Co? Ty – Mesjasz czyniący cuda – wzywałeś pomocy Ojca?»

«Nie tylko pomocy. Prosiłem Go, aby Mnie nie wodził na pokuszenie. Czy sądzisz, że Ja, dlatego że jestem Mną, mogę się obyć bez Ojca? O, nie! Zaprawdę powiadam ci, że Ojciec wszystkiego udziela Synowi, że Syn wszystko otrzymuje od Ojca. Powiadam ci również, że wszystko, o co będziecie prosić Ojca w Moje Imię, otrzymacie. Oto jesteśmy w Get-Sammi. Tu mieszkam. Widać stąd już pierwsze drzewa oliwne ponad murami. Ty mieszkasz za Tofet. Zapada już noc. Lepiej będzie, jeśli już nie wejdziesz na górę. Jutro się zobaczymy na tym samym miejscu... Żegnaj... Pokój niech będzie z tobą.»

«Pokój także z Tobą, Nauczycielu... Jednak chcę Ci jeszcze jedno powiedzieć. Pójdę z Tobą aż do Cedronu, a potem zawrócę. Dlaczego mieszkasz w tak skromnym miejscu? Wiesz, ludzie patrzą na tak wiele rzeczy. Czy nie znasz kogoś w mieście, kto miałby piękny dom? Jeśli chcesz, mogę zaprowadzić Cię do przyjaciół. Ugoszczą Cię z przyjaźni do mnie i to będzie mieszkanie bardziej godne Ciebie.»

«Tak sądzisz? Ja tak nie uważam. Godne i niegodne znajdziesz we wszystkich warstwach społecznych. Nie uchybiając miłości ani nie obrażając sprawiedliwości, mówię ci, że to co niegodne – złośliwie niegodne – znajduje się częściej u wielkich. Nie trzeba koniecznie być potężnym, aby być dobrym lub ukrywać to, co jest grzechem w oczach Boga. Wszystko musi radykalnie przejść pod Mój Znak. I wielkim nie będzie ten, kto jest potężny, lecz ten, kto jest pokorny i święty.»

«Ale po to, ażeby być szanowanym, wzbudzać szacunek...»

«Czy Herod jest szanowany? Cezar jest szanowany? Nie. Znosi się ich, a wargi i serca ich przeklinają. U dobrych, a nawet u tych, którzy tylko pragną nimi być – wierz Mi, Judaszu – wzbudzę szacunek [do Mnie] bardziej przez skromność niż przez zewnętrzną wielkość...»

«W takim razie... zawsze będziesz gardził potężnymi? Uczynisz z nich Sobie wrogów! Myślałem, że powiem o Tobie wielu ludziom, których znam. Pochodzą z [szanowanych] rodów...»

«Nikim nie będę gardził. Pójdę do biednych jak i do bogatych, do niewolników jak i do królów, do czystych tak samo jak do grzeszników. Będę wdzięczny każdemu, kto da Mi chleb i dach nad głową, kiedy będę zmęczony – jakikolwiek będzie to dach i pożywienie. Zawsze jednak dam pierwszeństwo temu, co pokorne. Wielcy mają już tyle radości. Ubodzy mają jedynie prawość sumienia, wierną miłość, dzieci i radość – gdy ci, którzy są ponad nimi, wysłuchają ich. Zawsze będę się pochylał nad ubogimi, strapionymi i grzesznikami. Dziękuję ci bardzo za twoją uczynność. Jednak pozostaw Mnie tu, w tym miejscu modlitwy i pokoju. Idź i niech Bóg natchnie cię do tego, co dobre.»

Jezus pozostawia ucznia i wchodzi między drzewa oliwne.

Wszystko się kończy.

 

Źródło: Maria Valtorta