W Soplicowie od wczoraj nie ma już piłkarzy
Smutno, pusto i martwo, nic się już nic nie zdarzy
Soplicowskie pastwiska, gdzie kopali gracze
zostały zadeptane i nie wrócą raczej
do dawnej swej świetności. Potrzeba lat wielu
by okoliczne bydło trawkę jeść zaczęło.
Prezes, jak zwykle zresztą, zabrał głos donośnie
i powiedział, że trzeba protestować głośno
Mówił z lekka mlaskając: "Ludzie! To jest klęska
wszystko na to wskazuje, będzie jeszcze większa,
bo drogi nam zbudowali, bramki postawili,
a nasze błotko swojskie kamieniem ubili.
Sędzia krzyczy, że sukces, że wszystko jest cacy
Goście zadowoleni, bawią się inaczej
niż soplicowska szlachta, co jak się już zbierze
musi pokotem polec. Miodu w dobrej wierze
wszyscy kosztują gęsto, bo tak jest po polsku,
a kiedy już nie mają rozprzedają włości
zastawiają majątek zacnej małżonki
żeby wystąpić z pańska, żeby spełnić mrzonki.
Po raz kolejny widać, że Sędzia to zdrajca
Co se z polskich zwyczajów robi zwykłe jajca.
Zwyczajem jest sarmackim, żeby pić do końca
i nikt nam już nie wmówi, że światło ze słońca
do ziemi dociera. Sędzie nie wie co mówi.
On tak się zachowuje, jakby stado wróbli
chciał zdyscyplinować do równego marszu"
W Prezesa dźwięcznym głosie nikt nie słyszał fałszu.
Wszyscy go podziwiali, że tak słusznie prawi
że punktuje Sędziego, zarzucając zdradę,
że wciąż się dopomina o polski porządek
o nasz swojski bałagan i rozstawę grządek.
Nikt nie będzie nam wmawiał, że białe jest białe
bo to wszystko knowania Sędziowskiej kompanii.
Kochanego Prezesa nie oddamy nigdy
On jeden tylko taki, piękny, nam się przyśnił.
A Sędzia, który słyszał kwilenia Prezesa,
zwołał swoich kompanów: "Niechaj on nie wiesza
psów na naszej imprezie, co się tak udała
Prezesowi pokażmy potężnego wała
Kontusz i hajdawery z człowieka spadają,
gdy się słucha Prezesa, oni go tam mają
za mesjasza, proroka, prawd objawiciela
a jest tylko łobuzem, co się w maga wciela.
Jeśli mówi o klęsce, wspomina niebożę
czas rządów w Soplicowie, kiedy nawet zboże
nie wyrosło normalnie, lecz na chwałę jego
i ni jednego kłosa nie było pełnego."
A pokornemu słudze, co wam opowiada
o sporze polsko-polskim, nic się nie układa
w logiczny tok wywodu, bowiem na boisku
wciąż trwa mecz Polski z Polską, przeklęte igrzyska
które nie wiadomo kiedy się zakończą
bo mecz ten, moi drodzy, może trwać bez końca.
Nawet rym, miast wędzidłem, staje się przeszkodą
w opowiadaniu o tych, co nam ciągle szkodzą.
A my, jak naród błaznów, widzimy to z dala
i wolimy rąk czystych ich gównem nie kalać.
Rytmy Mickiewiczowskie wykorzystał:
Jan Stasica