JustPaste.it

Krajobraz po piłkarskiej bitwie, czyli Soplicowo wraca do polskiej normy!

W Soplicowie od wczoraj nie ma już piłkarzy

Smutno, pusto i martwo, nic się już nic nie zdarzy

Soplicowskie pastwiska, gdzie kopali gracze

zostały zadeptane i nie wrócą raczej

do dawnej swej świetności. Potrzeba lat wielu

by okoliczne bydło trawkę jeść zaczęło.

Prezes, jak zwykle zresztą, zabrał głos donośnie

i powiedział, że trzeba protestować głośno

Mówił z lekka mlaskając: "Ludzie! To jest klęska

wszystko na to wskazuje, będzie jeszcze większa,

bo drogi nam zbudowali, bramki postawili,

a nasze błotko swojskie kamieniem ubili.

Sędzia krzyczy, że sukces, że wszystko jest cacy

Goście zadowoleni, bawią się inaczej

niż soplicowska szlachta, co jak się już zbierze

musi pokotem polec. Miodu w dobrej wierze

wszyscy kosztują gęsto, bo tak jest po polsku,

a kiedy już nie mają rozprzedają włości

zastawiają majątek zacnej małżonki

żeby wystąpić z pańska, żeby spełnić mrzonki.

Po raz kolejny widać, że Sędzia to zdrajca

Co se z polskich zwyczajów robi zwykłe jajca.

Zwyczajem jest sarmackim, żeby pić do końca

i nikt nam już nie wmówi, że światło ze słońca

do ziemi dociera. Sędzie nie wie co mówi.

On tak się zachowuje, jakby stado wróbli

chciał zdyscyplinować do równego marszu"

W Prezesa dźwięcznym głosie nikt nie słyszał fałszu.

Wszyscy go podziwiali, że tak słusznie prawi

że punktuje Sędziego, zarzucając zdradę,

że wciąż się dopomina o polski porządek

o nasz swojski bałagan i rozstawę grządek.

Nikt nie będzie nam wmawiał, że białe jest białe

bo to wszystko knowania Sędziowskiej kompanii.

Kochanego Prezesa nie oddamy nigdy

On jeden tylko taki, piękny, nam się przyśnił.

A Sędzia, który słyszał kwilenia Prezesa,

zwołał swoich kompanów: "Niechaj on nie wiesza

psów na naszej imprezie, co się tak udała

Prezesowi pokażmy potężnego wała

Kontusz i hajdawery z człowieka spadają,

gdy się słucha Prezesa, oni go tam mają

za mesjasza, proroka, prawd objawiciela

a jest tylko łobuzem, co się w maga wciela.

Jeśli mówi o klęsce, wspomina niebożę

czas rządów w Soplicowie, kiedy nawet zboże

nie wyrosło normalnie, lecz na chwałę jego

i ni jednego kłosa nie było pełnego."

A pokornemu słudze, co wam opowiada

o sporze polsko-polskim, nic się nie układa

w logiczny tok wywodu, bowiem na boisku

wciąż trwa mecz Polski z Polską, przeklęte igrzyska

które nie wiadomo kiedy się zakończą

bo mecz ten, moi drodzy, może trwać bez końca.

Nawet rym, miast wędzidłem, staje się przeszkodą

w opowiadaniu o tych, co nam ciągle szkodzą.

A my, jak naród błaznów, widzimy to z dala

i wolimy rąk czystych ich gównem nie kalać.

 

Rytmy Mickiewiczowskie wykorzystał:

Jan Stasica