JustPaste.it

Największe oszustwo w historii służby zdrowia

"Gigant farmaceutyczny GlaxoSmithKline zapłaci 3mld dolarów" - krzyczą dzisiejsze media. Jasne, GSK już trzęsie portkami…

"Gigant farmaceutyczny GlaxoSmithKline zapłaci 3mld dolarów" - krzyczą dzisiejsze media. Jasne, GSK już trzęsie portkami…

 

Oto news z dn. 03.07.2012r.:
"Oszustwa przy promowaniu leków, zatajanie informacji o zagrożeniach związanych z ich stosowaniem i przekupywanie lekarzy na potęgę - to lista przestępstw, które udowodniono GlaxoSmithKline. Koncern farmaceutyczny zapłaci gigantyczną karę w wysokości 3 miliardów dolarów".

Według amerykańskiego rządu, "to, co zrobiło GlaxoSmithKline, było «największym oszustwem w historii służby zdrowia». Koncern podawał nieprawdziwe informacje na temat dwóch antydepresantów Paxilu i Wellbutrinu oraz nie przekazał Federalnej Administracji Leków (oryg.: FDA) danych dotyczących zagrożeń płynących z zażywania środka przeciwko cukrzycy, Avandia".

Na powyższe słowa, tj. dotyczące "nie przekazania FDA informacji", człowiek podskakuje w krześle. Że co, słucham?
Koncern nie przekazał odpowiednich informacji do FDA i dlatego FDA "o niczym nie wiedziało"?
Równie "logiczny" byłby zarzut wobec lodziarza (jednocześnie piastującego funkcję głównego inspektora w lokalnym Sanepidzie), że lodziarz nie poinformował inspektoratu o wybuchu salmonelli w swoim zakładzie. A gdzie lodziarz miałby wtedy rozum?? W ten sposób dawno poszedłby z torbami, a przecież biznes kręcić się musi.
Jeśli w zarządzie jednych i drugich siedzą te same osoby, po co mają siebie nawzajem informować? Oni już tam wszystko dobrze wiedzą.

Jak wyglądał proceder koncernu od strony praktycznej?

"GSK przekupywało lekarzy na potęgę. Przedstawiciele koncernu używali wszelkich możliwych metod, od finansowania wycieczek na Hawaje, przez aranżowanie wielomilionowych wykładów, po... bilety na koncert Madonny" – wyjaśnił prokurator Carmin Ortiz.

Lecz chyba najgorsza część newsu przychodzi w następnym akapicie:
"Powyższe leki na depresję przeznaczone były w dużym stopniu dla dzieci i młodzieży".
Depresja dzieci!?

Przyznam szczerze – świat i moje pojęcie o jego zepsuciu zawaliło mi się po lekturze tego fragmentu.

Czy w takiej sytuacji, jakimkolwiek pocieszeniem może być wysokość kary lub sam fakt jej nałożenia, ponoć w "rekordowej kwocie"?
– "Ale teraz dostaną za swoje!" – już się gawiedź cieszy – "Wszak 3mld dolców to kupa forsy!"

Czyżby?

Może dla mnie i dla Ciebie, Drogi Czytelniku, 3 tys. milionów dolarów to sporo, lecz czy również dla koncernu farmaceutycznego? Czy to sporo dla firmy, która obecnie plasuje się w pierwszej dziesiątce największych eksporterów w Polsce? Tylko w ostatnich 5 latach, eksport GSK wzrósł aż siedmiokrotnie, osiągając w 2010r. kwoty 3,4mld zł. A to tylko Polska – gdzie USA, gdzie reszta świata!?
Niech odpowiedzią na pytanie "czy to dużo czy to mało" będzie fakt, iż szukając mojego newsa ponownie, nie od razu na niego natrafiłem. W zamian, napatoczył mi się taki oto nagłówek: "GlaxoSmithKline zapłaci 750mln dol. kary!". Owa kara dotyczyła wpadki koncernu z roku 2010.

I wszystko jasne…

***

NADZIEJA

Powstaje jednak fundamentalne pytanie, czy leczenie chorób - szczególnie przewlekłych - W OGÓLE powinno odbywać się kanałem farmaceutycznym. Czy cud-pigułka na wszystko w ogóle działa?
Założę się, że każdemu z nas przytrafiło się choć raz w życiu odwiedzić lekarza – czy to rodzinnego, czy to któregoś ze specjalistów. Czy jednak w trakcie takiej wizyty, ktoś z czytających został kiedykolwiek spytany przez swego lekarza: "A co Pan/-i je?".
Stawiam stówę, że nie. Stawiam nawet tysiaka, że nikt z nas o to nie był, nie jest i nie będzie spytany. Nigdy, nigdzie.

Odżywianie w społecznym pojęciu to obowiązek wymuszony groźbą padnięcia z głodu – nie obowiązek dostarczenia organizmowi niezbędnych dla niego składników. Odżywianie w społecznym pojęciu to nie przyjemność bycia zdrowym, a przyjemność wcinania pączków z białej (czytaj: g***o wartej) mąki, ewentualnie uczta ze smażonego boczku, bitej śmietany i innego badziewia – może dla niektórych przesmacznego, lecz również przepięknie zaśmiecającego nasz organizm.

A wracając do nigdy nie zadawanego nam przez lekarzy pytania…
Jeśli ktoś już je nam zadaje, jest nim co najwyżej lekarz "nieoficjalny": dietetyk, akupunkturzysta itp.
Lecz tych ludzi, w naszym społeczeństwie przyjęto tytułować szarlatanami, znachorami lub innymi, równie pięknymi epitetami. Mówiąc prościej, funkcją odżywiania w stosunku do zdrowia zajmują się tylko szaleńcy, wariaci i chorzy na punkcie zdrowia. O!

A kto tym ludziom, tym prawdziwym lekarzom, taką łatkę doczepił?
Odpowiedź brzmi: koncerny farmaceutyczne.

I wszystko jasne.

Koniec świata – wszystko stoi na głowie…

Licencja: Creative Commons