JustPaste.it

Teoria ptaszka w klatce.

Kolejna porcja moich wywodów i przemyśleń. Tym razem na temat szeroko rozumianej wolności.

Kolejna porcja moich wywodów i przemyśleń. Tym razem na temat szeroko rozumianej wolności.

 

            Podczas wielu godzin spędzonych na (bardziej lub mniej wartościowych) przemyśleniach niejednokrotnie zastanawiałem się, nad znaczeniem pewnego słowa. Każdy z nas je zna, każdy często go używa, każdy w jakimś stopniu zna jego znaczenie i interpretuje je na własny sposób. Tysiące ludzi oddało życie za własną wizję tych kilku liter. Wielu poświęciło wszystko, co miało, aby podtrzymać kruchą ideę i blady fakt tego, że nasze ręce nie są zakute w żelazne kajdany, a u stóp nie śpiewa nam swych ponurych pieśni pordzewiały łańcuch. Czy jednak sam fakt tego, że nie jesteśmy obłożeni tymi przedmiotami świadczy o tym, że mamy prawo tego słowa używać?

            Co jest wyznacznikiem wolności, bo o tym słowie tu mowa. Kiedy człowiek może powiedzieć, że jest wolny? Że nie jest niczym ograniczony, skrępowany, że niczego nie musi, że sam sobie jest sterem, żeglarzem i okrętem? Gdzie ta wolność się zaczyna i gdzie się kończy? Zastanawiając się nad tym zagadnieniem i nad towarzyszącymi mu aspektami doszedłem do wniosku, iż trafnym porównaniem wolności, której doświadczamy w dzisiejszych czasach jest przedstawienie jej w następujący sposób : wyobraźmy sobie ptaszka, który przyszedł na świat w ogromnych rozmiarów klatce.  Znajduje się w niej wszystko, co owemu zwierzątku potrzebne jest do życia – drzewa, na których może wić gniazda, źródełka, z których może pić, gigantyczna przestrzeń, w której może latać, gdzie tylko zechce, a nawet inne zwierzęta, z którymi nasz bohater będzie koegzystował. Ptaszek ten od najmłodszych lat będzie czuł się wolny i niczym nie skrępowany, a jego życie nie będzie różniło się niemal niczym, od życia ptaków na wolności. Zwierzę to będzie wiodło szczęśliwy żywot i czuło się szczęśliwe. Załóżmy, że nasz bohater dorósł i jest niezwykle inteligentny . Po pewnym czasie zaczyna myśleć abstrakcyjnie. Zastanawia się nad tym, co jest za na następnym pagórkiem, i gdzie kończy się las, w którym się wychował. Pewnego dnia wyrusza w podróż w nieznane. Zrywa się do lotu i pędzi ciągle w tym samym kierunku. Podróż mimo, iż długa i męcząca warta była wysiłku. Po kilku dniach zwierzę dociera do dziwacznego miejsca, o którym nigdy nie słyszał. Otóż na środku jednej z leśnych polan z ziemi wyrastają gigantycznych rozmiarów kraty. Pręty są tak blisko siebie, iż nawet dla malutkiego ciałka ustawione są zbyt ciasno. Przerażone zwierze zadziera głowę i widzi kolejny, przerażający aspekt owej ściany – jej szczyt tonie w chmurach i jest niewidoczny. Zwierze wpadając w panikę postanawia podążać wzdłuż krat z nadzieją, że znajdzie wyjście. Na próżno. Zmęczone siada na gałęzi jednego z pobliskich drzew i zaczyna bezradnie łkać. Ptaszek zdaje sobie sprawę, iż całe życie był okłamywany, i że karmiono go złudzeniem wolności, w które tak mocno wierzył. Może rozpowiedzieć reszcie zwierząt o swoim odkryciu, ale co to zmieni? Co w ogóle zmieni fakt tego, że to zrozumiał? Nadal będzie wiódł ten sam żywot z tą tylko różnicą, że teraz jego poczucie godności i swobody zostały zranione, a bolesna świadomość bycia na uwięzi zapewni mu poczucie niesprawiedliwości i wiele nieprzespanych nocy.

            Jakie odbicie w rzeczywistości ma ta historia? Wielu z nas o nim wie, a tak niewielu o nim mówi. Zdaję sobie sprawę z tego, że ani ten artykuł, ani nawet dziesięciotysięczny marsz przez stolicę z transparentami „Usuńcie te kraty” nic by nie zmieniły. Żyjemy w czasach, w których wiele ważnych słów zostało wypaczonych, a ich znaczenie diametralnie się zmieniło. Tyle mówi się o wolności słowa, o demokracji, o swobodzie i możliwości wyboru własnej ścieżki, własnego światopoglądu, własnej filozofii oraz własnego sposobu na życie. Ludzie walczą o swoje prawa, chcą je egzekwować podczas, gdy z samym dniem urodzenia już jesteśmy wciskani w pewne ciasne ramy polityczne, ideologiczne, społeczne i religijne. Idea rodzenia się jako „czysta kartka” zanikła. Wszelkie odstępstwo od powszechnie panujących norm uważane jest za dziwactwo albo chorobę. Wszystko co nie jest „normalne” według społeczeństwa i utartych zasad moralnych jest „nienormalne” według jednostek. Polska to kraj, w którym konserwatywne i nienowoczesne reguły bardzo wyraźnie odciskają piętno na dzisiejszym poziomie życia. Dobrym tego przykładem jest chodźmy ostatnia afera odnośnie „In vitro”, czy ciągle trwający spór o prawo do eutanazji. Doszło nawet do tego, że człowiek nie ma prawa decydować o tym, kiedy i w jaki sposób zakończy się jego życie. Jesteśmy zmuszeni do płacenia gigantycznych podatków, a później do patrzenia, jak nasze ciężko zarobione pieniądze są marnowane i trwonione. Jesteśmy zmuszeni płacić wiele składek, podczas gdy na starość nie będziemy mieli za co kupić chleba i niezbędnych leków. Jesteśmy zmuszeni wybierać przywódców naszego państwa, podczas gdy stawianie krzyżyka na listach wyborczych jest kwestią  „wyboru mniejszego zła”. Jesteśmy zmuszeni żyć w społeczeństwie i nazywać się polakami, tylko dlatego, że urodziliśmy się na terytorium tego państwa. Nie mamy dokąd uciec. Każde miejsce na Ziemi już do kogoś należy i zostało zbiurokratyzowane, bądź podlega jakiemuś prawu. Wszystkie media uważają się za obiektywne, podczas gdy w rzeczywistości oczywistym jest, że dbają o swoje dobre imię i nie dopuszczają do publikacji informacji, które by je oczerniły. I wreszcie - mówimy o wolności wyboru wiary, podczas gdy rodzimy się na terenie „państwa katolickiego” i mając kilka miesięcy niesie się nas przed ołtarz, gdzie odprawiane są chrześcijańskie obrządki. Najmłodsi dziedziczą wyznanie po rodzicach i od najmłodszych lat wpaja się im, iż „ta droga jest właściwa. Podążaj nią.” Żaden sprzeciw nie jest tolerowany, każdy uchodzi za grzech i grozi wiecznymi torturami.

           Po co wypowiadam się na ten temat? Ktoś mógłby powiedzieć, że narzekam i wymyślam. Zdaję sobie sprawę z tego, że przy dzisiejszej liczbie ludzie żyjących na Ziemi oraz przy wielu utartych podziałach nic w tych kwestiach nie może się już zmienić. Pragnę tylko uświadomić czytelników, iż słowo „wolność” stało się pustą skorupą, za którą wiele pokoleń przelało krew, a która w dzisiejszych czasach jest bezczeszczona i opluwana. Ludzie zaczęli być traktowani jak bezmyślne stado konsumentów, którym można manipulować i kierować. Zdolność do samodzielnego myślenia jest stawiania na równi z filozofią, a samo określenie kogoś mianem „filozofa” przestało być komplementem. "Wygrasz więcej, gdy myślisz mniej".

 

 

5172dc6f63d564c49d7a6da836eeee0a.jpg