JustPaste.it

Czy zabijać kierowców, aby nie zabijali niewinnych ludzi?

To prawie dylemat moralny z filmów sensacyjnych, czy niektórych akcji policji i żołnierzy na misjach. Ja myślę o radykalnej eliminacji kierowców, chociaż może ... nie krwawej

To prawie dylemat moralny z filmów sensacyjnych, czy niektórych akcji policji i żołnierzy na misjach. Ja myślę o radykalnej eliminacji kierowców, chociaż może ... nie krwawej

 

Nevada wprowadziła możliwość rejestrowania pojazdów jeżdżących bez udziału kierowcy, albo inaczej sterowanych wyłącznie skomputeryzowanym systemem. Czerwone tablice rejestracyjne przeznaczono dla pojazdów eksperymentalnych, a żółte dla atestowanych do powszechnego użytku. Oczywiście jako pierwszy skorzystał z tego pojazd firmy Google:nevada-number-plate-self-drive-ce.jpg

Ponieważ zdecydowanie najczęstszymi przyczynami wypadków są ludzie kierujący pojazdami, więc wygląda na to, że znaleziono sposób na zakończenie trwającej już ponad wiek wojny dziesiątkującej społeczeństwa prawie  wszystkich krajów świata. Jednak aby ta metoda okazała się skuteczna trzeba doprowwadzić zautomatyzowane systemy kierowania pojazdami do perfekcji oraz wyeliminować ruch pojazdów kierowanych przez ludzi.

To pierwsze to co prawda złożony, ale problem techniczny. Wymaga nie tylko doskonalenia samych pojazdów ale też adekwatnego dostosowania systemu komunikacyjnego by wszystko perfekcyjnie współgrało. Należy oczekiwać, że szybko zostaną wykryte nieścisłości w oznakowaniu poziomym i pionowym, które ludzie tolerują kierując się "zdrowym rozsądkiem". A jeśli jest niedoskonałe to zawsze można winić kierowcę. Tu jeśli winą obarczy się program to albo jego konstruktorzy znajdą rozwiązanie eliminujące błąd, albo trzeba będzie dostosować układ komunikacyjny. To będzie na pewno długa i żmudna droga.

Pewnym ułatwieniem może być powszechne wprowadzenie "czarnej skrzynki" czyli urządzenia rejestrującego, które pozwoli szczegółowo przeanalizować problemy w razie wypadku. W wersji samochodowej takie urządzenie może nie tylko rejestrować dane lokalnie ale też na bieżąco przekazywać do centrum dyspozycyjnego w przypadku wystąpienia najmniejszej nieprawidłowości. Może to nawet pomóc eliminować wypadki przez bieżące reakcje centrumi koordynujące ruch wszystkich jego współuczestników.

To drugie, czyli zastępowanie kierowców automatami,  z pewnego punktu widzenia będzie trudniejsze, bowiem ludzie tak bardzo przyzwyczaili się do prowadzenia pojazdów, że nie zechcą oddać kierownicy automatowi. Są przecież nawet tacy kierowcy, którzy nigdy nie pozwolili kierować swoim pojazdem innej osobie. Działa tu niezdrowa ambicja z odczuciem przyjemności i satysfakcji jaką daje prowadzenie samochodu. Ludzie prowadząc samochód często "grają". Tyle, że nie zawsze jest to gra o jak najbezpieczniejsze dotarcie  do celu. Najpopularniejsze są wyścigi, ale zdarzają się też kierowcy, którzy chcą coś udowodnić innym użytkownikom drogi, albo pasażerom.

Państwa prawdopodobnie zaczną od dożywotniego eliminowania z ruchu kierowców popełniających przestępstwa drogowe, albo większą liczbę wykroczeń. Równie stanowczo będzie się eliminować kierowców, którzy nie przejdą okresowych testów zdrowotnych i sprawnościowych. Tylko czekać na ich wprowadzenie. Po tej "rzezi" prawdopodobnie pozostanie jeszcze i tak spora liczba kierowców. Wydaje się jednak, że im również grozi pozbawienie prowadzenia samochodów. Przypuszczam, że na pocieszenie pozostawi się takim kierowcom możliwość prowadzenia ... motocykli.

Pewnie niejeden pomyślałby odwrotnie, zaczynając właśnie od eliminacji motocykli  zmniejszenie liczby ofiar wypadków drogowych. Jednak ważną  zaletą motocykla jest, że nie stanowi większego zagrożenia dla innych uczestników ruchu, chociaż niestety z wyjątkiem pieszych. W sytuacji pozbawienia możliwości kierowania przez człowieka samochodami stałby się więc takim wentylem, powiedziałbym, że nawet bezpieczeństwa drogowego, bo ludzie nie byliby sfrustrowani odebraniem przywileju prowadzenia pojazdów i przypadki łamania zakazu prowadzenia samochodów przez ludzi stałyby się nieistotnym marginesem.

Pozostaje jeszcze wyciągnąć kilka argumentów by przekonać, że zmonopolizowanie kierowania pojazdami przez automaty to idealne wyjście. Po pierwsze automat NIGDY nie będzie łamał przepisów ruchu drogowego. Zapomnijmy o nagminnym przekraczaniu prędkości, ryzykownym wyprzedzaniu,  czy wymuszaniu pierwszeństwa przejazdu.  Obawiać się raczej należy, że doktrynalność automatów nie raz doprowadzi do paraliżu komunikacyjnego.

Jednak jest tu eleganckie rozwiązanie w postaci wspomnianego już scentralizowanego systemu nadzoru ruchu, z którym automatyczny kierowca mógłby się połączyć informując np. o zawalidrodze, który zaparkował tak, że trzeba go wyprzedzić przekraczając podwójną ciągłą. Wtedy również zautomatyzowane centrum mogłoby podjąć decyzję o jednorazowej zgodzie na przekroczenie przepisu drogowego przez taki pojazd. Oczywiście centrum znałoby pozycje współuczestników ruchu i nie dopuściły do kolizji w razie potrzeby nakazując nawet zatrzymanie pojazdu lub zjechanie z drogi.

Na tej właśnie zasadzie można by też sterować ruchem pojazdów uprzywilejowanych poruszających się w trybie alarmowym. Dodatkowym plusem byłaby eliminacja niepotrzebnego wtedy hałaśliwego wyróżniania pojazdów "na sygnale".

Zautomatyzowany ruch działałby również w drugą stronę eliminując "zawalidrogi" nieprzepisowo parkujące lub zbyt wolno jadące.  

Mam nadzieję, że czytelnicy wybaczą mi prowokację w tytule i przyjmą moje argumenty za automatyzacją ruchu samochodowego.