JustPaste.it

Religia jako wirus umysłu

Jak wyjaśnić niezwykłą trwałość światopoglądu pochodzącego sprzed 2 tysięcy lat pomimo tego, że współczesna wiedza jest zdecydowanie z nim sprzeczna?

Jak wyjaśnić niezwykłą trwałość światopoglądu pochodzącego sprzed 2 tysięcy lat pomimo tego, że współczesna wiedza jest zdecydowanie z nim sprzeczna?

 

Jak wyjaśnić niezwykłą trwałość światopoglądu pochodzącego sprzed 2 tysięcy lat pomimo tego, że współczesna wiedza jest zdecydowanie z nim sprzeczna? Dzisiaj potrafimy znaleźć już jasną odpowiedź na to pytanie.

 

Ciągłość, a nawet nieśmiertelność człowieczej kultury można obecnie wyjaśnić przy pomocy memów - genów ewolucji kulturowej. Powstała nawet nowa dziedzina nauki - memetyka. Jak obrazowo pisze L. Borkman, memy, tak jak geny, różnią się swoim przystosowaniem do przetrwania w środowisku ludzkim. Niektóre rozmnażają się jak króliki, ale mają bardzo krótki żywot (tak jest np. w modzie), podczas gdy inne reprodukują się wolno, ale utrzymują się przez wieki, jak w przypadku religii.

Przystosowanie memu nie musi być powiązane z przystosowaniem organizmu do środowiska. Np. mem w formie hasła: "Palenie jest OK" jest bardzo dobry dla samego siebie, ale w dużym stopniu zabójczy dla swego gospodarza. Pojedyncze hasła, melodie, ikony, wynalazki i mody są typowymi memami. Ale idea, czy po prostu jakaś informacja nie jest memem, dopóki nie spowoduje, że ktoś go powieli, przekaże innym ludziom, tak jak przekazuje np. katar. Memom można przypisać postać wirusa umysłu: to może być dowolny mem, który zawiera w sobie nakaz powielania się, a najlepszymi przykładami takich memów jest właśnie religia, bo to ona zawiera jednoznaczny i zdecydowany nakaz głoszenia danej wiary wśród niewierzących i innowierców. A czyni się to nawet ogniem i mieczem, rzeziami innowierców, a dzisiaj np. przy pomocy państwa wyznaniowego lub aparatu państwowego, który łamie własną konstytucyjną zasadę rozdziału kościoła i państwa.

Z tych samych pobudek poleca się dzisiaj aktywnych ateistów egzorcystom, którzy po wiekach i totalnej kompromitacji w najlepsze wrócili do Polski. Dlatego trzeba zauważyć i dobrze zrozumieć, że religia może trwać tysiąc lat nie z powodu cynicznej manipulacji księży ani nie z powodu prawdziwości głoszonej doktryny, ponieważ różne sprzeczne ze sobą religie trwają równie długo jako jedyne prawdziwe, a dzisiaj czynnych jest przynajmniej 2500 religii. Doktryny religijne trwają, ponieważ wpaja się je dzieciom w wieku, gdy są podatne na wszelkie sugestie i autorytety, którym tak bardzo ufają.

Gdy dzieci dorosną wpajają je z kolei własnym dzieciom. Inaczej mówiąc, zdaniem Dawkinsa - guru wszystkich ateistów, agnostyków i wolnomyślicieli, wiara utrzymuje się z powodów epidemiologicznych.

Przekonania religijne nie rozprzestrzeniają się z powodu wspierających je dowodów, ale zwykle odbywa się to na drodze sprytnych replikatorów kulturowych. Dlatego dopiero wtedy, gdy - jak pisał A. Schopenhauer - świat będzie na tyle uczciwy, aby nie nauczać dzieci religii będziemy mieli nadzieję na lepszą przyszłość. Nikt nie ma moralnego prawa wpajać, nawet swojemu dziecku, religijnego obrazu świata, który odpowiada mentalności pasterzy na Bliskim Wschodzie 2 tys. lat temu. To nie tylko pójście na łatwiznę przez rodziców, to przede wszystkim chytra pułapka księży, z której można nie wyjść do końca życia nie tylko swego, ale także swoich dzieci i wnuków.

Wdrukowanie
Zjawisko nie ogranicza się tylko do tezy Dawkinsa. W religii mamy do czynienia z kolejną analogią do biologii na poziomie kultury: w sferze psychicznej i duchowej. W niej to świat zbiorowo kreujemy za pomocą języka, a dokładniej za pomocą pojęć i terminów do tego języka wprowadzonych świat spostrzegamy i interpretujemy. To, co nie nazwane niemal nie istnieje (por. relatywizm językowy w koncepcji Sapira-Whorfa). To na tej zasadzie dzisiaj internetowi pasjonaci przekornie głoszą, że to czego nie ma w internecie - nie istnieje. Żyjemy w coraz to wyższym stopniu w świecie wirtualnym, pierwszym bytem wirtualnym był Bóg wymyślony kilka tysięcy lat temu. To naprawdę genialny wynalazek, lepiej lub gorzej organizujący życie ludzi przestraszonych tym, czego nie rozumieją w świecie, w którym żyją.

Jeśli wprowadzimy do umysłu dziecka podstawowe pojęcia dotyczące objaśniania świata, to one później systematycznie rozwijają się
z zgodnie ich pierwotną treścią jako wzorcem spostrzegania i myślenia. Na poziomie biologicznym istnieje zjawisko wdrukowania (imprintingu), które ułatwia przystosowanie się do środowiska w pierwszym okresie życia. Otóż wczesne wprowadzanie religii do umysłu dziecka to swoiste wpisanie (wdrukowanie) pojęć światopoglądowych bez udziału świadomości i akceptacji, które umiejętnie podsycane utrzymują się przez całe życie. Czynią ludzi nie w pełni zdolnymi do posługiwania się zdobyczami nauki lub/i rozwijają u nich światopoglądową schizofrenię: światopogląd religijny i naukowy funkcjonują obok siebie i nie dostrzegane są rażące sprzeczności między nimi. Taką sytuację stwierdza się w badaniach społecznych w Polsce od dawna.

A więc to celowo wprowadzony do umysłu dziecka wirus - zaprogramowanie na
religię, zapewnia odwieczne trwanie religii i pasożytującego na niej hierarchicznego kościoła. Oto cała tajemnica jego sukcesu.
Każda religia jest dobra, ale najgłupsza jest najlepsza - powiedział papież Aleksander VI. Jest tajemnicą poliszynela, że wśród kleru odsetek niewierzących w Boga ciągle jest dość duży i ze względu na kryzys pewnie będzie wzrastał. Natomiast biskupi nieoficjalnie stwierdzają, że z takimi księżmi lepiej im się pracuje. Ksiądz niewierzący nie ma rozterek, gdy ujrzy zepsucie swego kościoła w całej okazałości, zapewni dobrobyt sobie, a jeszcze kurii przekaże co trzeba. To potwierdza, że religia jest złem dla wszystkich, wyjaśnia dlaczego religia jest tak wielkim złem, mimo, że oficjalnie głosi same dobre rzeczy. To wypowiedź człowieka o wielkim autorytecie moralnym i zasługach: Toma Paine'a, współtwórcy USA z 1793 roku.

Chyba nie ma kraju w Europie, do którego w sposób bardziej aktualny i dramatyczny, bo powszechny, odnoszą się te słowa. Uniknięcie dalszego przenoszenia się zła przez wirusa religii z pokolenia na pokolenie leży w edukacji oraz wychowaniu dzieci i młodzieży. To powiedziałbym elementarna higiena umysłu.

Uczy się przecież małe dzieci mycia rączek, buzi, szyi i ząbków, a bezkrytycznie pozwala się na instalowanie im w mózgach infantylnych i zupełnie błędnych dzisiaj pojęć i idei. Te dzieci na ogół nieźle sobie radzą, ale pomyślmy jakie byłyby wspaniałe, mądre i twórcze, gdyby nie musiały przebijać się przez ciemny las dogmatów i stereotypów osadzonych w tych dopiero rozwijających się i bardzo chłonnych umysłach.
Tak jak u zarania dziejów dla oswojenia niezrozumiałego i groźnego świata były potrzebne np kosmogeniczne metafory językowe i mity, tak dzisiaj myślimy przy użyciu pojęć językowych. Trzeba jednak zauważyć, że jesteśmy istotami tworzącymi całość - zbiorowość kulturową
i dlatego to nie ludzie myślą mitami, ale mity ludźmi. Podobnie jest z językiem: to nie człowiek myśli, tylko myśli myślą ludźmi. Brzmi to paradoksalnie, ale specjaliści potwierdzą faktyczność takich procesów.

Tymczasem pozwalamy niemal dosłownie wbijać w mózg swoim dzieciom i wnukom elektrody, z których sączą się perfidnie zaplanowane od wielu pokoleń polecenia religijne zanim jeszcze to dziecko cokolwiek zrozumie. W ten sposób zostaje ono na długo okaleczone i zniewolone. To potworność. Dlatego, moim zdaniem, Schopenhauer napisał zdanie, które wcześniej zacytowałem. Stanowi ono przestrogę i wskazówkę na przyszłość.

Jak można u progu XXI wieku być tak naiwnym, bezrefleksyjnym i niesamodzielnym w sprawach światopoglądowych, które ukierunkowują każdego człowieka na całe życie?
Tak się dzieje w Polsce od tysiąca lat, a w religii chrześcijańskiej od dwóch tysięcy, od czasów Pawła z Tarsu jako twórcy i eksportera religii zdolnej od środka rozłożyć każde państwo, od wiecznego, zdawałoby się, Rzymu zaczynając. Głosił on, powiedzielibyśmy dzisiaj, pacyfizm i socjalizm. I nie jest to jakaś spiskowa teoria dziejów. Ten demagogiczny chwyt stosują ci, którzy boją się dopuścić do świadomości myśli niezgodne z zaszczepionymi im schematami myślenia.

Naturalne i prawdziwe, podobnie jak instynkty, odczucia rzeczywistości w nas wszystkich istnieją, są tylko w różnym stopniu wygaszone, czy stłumione.

Tłumienie prawdziwej natury w sobie nie może pozostać bezkarne. Dlatego ludzie religijni, mający żywy temperament często są nietolerancyjni, a nawet agresywni wobec otoczenia, w którym przyjmowane są inne postawy i wartości.

Osoby ze słabszym układem nerwowym, mniej dynamiczne są spokojniejsze, ale zapewne cierpią w milczeniu i godzą się ze swoją sytuacją, której nie są w stanie zmienić. A dzieci jak zaprogramowane roboty spełniają zaszczepione i potem wyćwiczone role.

Dla wszelkich ośrodków władzy taki kształt duchowości znormalizowanej jednostki jest najbardziej pożądany. Dlaczego takie filmy jak „Easy rider”, ale przede wszystkim późniejsze, jak: „Lot nad kukułczym gniazdem” i „Matrix” braci Wachowskich stały się kultowe dla młodzieży? To jest możliwe tylko wtedy, gdy przedstawione w nich idee trafią w ukryte odczucia, których żaden manipulator piorący mózgi nie jest w stanie całkowicie wykorzenić, czy stłumić. Wystarczy więc młodzieży nie przeszkadzać, nie twierdzić o jej powszechnym zepsuciu i konieczności stosowania rozmaitych rygorów, ponieważ ona jest w stanie sama sobie poradzić z religijnym i każdym innym zniewoleniem umysłu.

Można by powiedzieć, że rodzice i dziadkowie, którzy nie chcą pozwolić na samodzielność swym potomkom nie tylko obawiają się zbytniego rozluźnienia obyczajów itp., ale nieświadomie biorą też odwet za swoje własne zaślepienie. Dlaczego pozwalamy na to, by dziadkowie i rodzice, którzy często nie mają odpowiedniej wiedzy tłumaczyli dziecku jak wygląda świat, jak powstał, do czego zmierza i utrwalają u niego absurdalne pojęcia silnie skojarzone z pozytywnymi emocjami i autorytetem osób najbliższych.

Kiedy do takich ludzi docieram ze swoimi argumentami to słyszę w odpowiedzi w rodzaju: "Moja wiara jest tak silna, że nic nie w stanie jej zachwiać". Wiedza takich ludzi zwykle jest encyklopedyczna, fragmentaryczna, co można wyjaśnić utajoną obawą o jej zintegrowanie, scalenie, bo wtedy okaże się, że przez religię jest ona infantylna, niespójna i płytka. Zauważyłem, że uświadomienie sobie tej zależności robi na nich wyraźnie wrażenie. Ala na tym dialog się kończy. Musimy więc zdawać sobie sprawę jak trudna jest transformacja światopoglądowa człowieka dorosłego, a starszego chyba wręcz niemożliwa. Stawiajmy więc na dzieci i wnuki.

Jeszcze słowo o jednym ważnym składniku religii jako namiastki prawdziwej duchowości, o której będzie traktował mój następny artykuł. Zupełnie słusznie mówi się, że nauka i religia to oddzielne sprawy, dwa nie nakładające się magisteria. To prawda. Prawdą też jest to, że religia odwołuje się do emocji i uczuć, a więc jej przedmiot nie musi być rzeczywisty i realny - tak jak baśń, czy mit pełniące przecież ogromnie ważne funkcje rozwojowe. Te sprawy w kilku dyscyplinach nauki są dość dobrze wyjaśnione.

Skąd tak liczne problemy, napięcia i nieustające potyczki po obu stronach barykady utworzonej z religii?

Otóż religia, jak wiemy, dawno się już wynaturzyła i zdegenerowała, co dobrze skrótowo ujmuje w swej sentencji Seneka Młodszy (4r p.n.e. - 65 r. n.e.): "Religia jest dla ludu prawdą, dla mędrców fałszem, a dla władców jest po prostu użyteczna." Co one oznaczają w praktyce, a więc głównie w pełnieniu tej trzeciej funkcji?

Religia jest wykorzystywana jako użyteczne narzędzie do sprawowania władzy, do podporządkowania narodu swoim władcom.

Upraszczając sprawę można powiedzieć, że lud pod jej wpływem staje się posłusznym stadem, które dostarcza wszelakiego dobra jego pasterzom tworzących sojusz korony z tiarą, czyli władzy świeckiej z kościelną. Ważne jest tu wczesne wszczepienie odpowiednich zasad tej wiary, by zniewoleni ludzie nie rozumieli swojej sytuacji, znali swe miejsce w szeregu i nie buntowali się. Co więcej, ludzie opanowani przez dogmaty religijne są zwykle zadowoleni z własnego losu lub przynajmniej z obietnicy, że w niebie spotka ich sprawiedliwość i zasłużona wieczna szczęśliwość. W islamie np każdy ginący za wiarę w raju otrzymuje 72 dziewicy i 80 tys. niewolników. Zadowoleni wierzący w tego typu niesprawdzalne obietnice pracują wydajniej, niewolnik pod batem ekonoma zawsze był leniwy i oporny.

Zniewoleni przez religię dogłębnie tego nie rozumieją, na wyjaśnienia reagują najczęściej irracjonalnymi argumentami, potępieniem i inwektywami. Takie reakcje biorą się stąd, że prawdziwa natura człowieczeństwa nie jest u nich do końca stłumiona, czy wymazana, więc miotają się w stanie frustracji. Na osobie patrzącej z zewnątrz robi to duże wrażenie, przypomina sytuację, w której dwóch ludzi mówi zupełnie różnymi językami, a jeden z nich twierdzi, że tylko jego język jest prawdziwy. Dopiero wtedy, gdy dzieci będą uczone obu języków, lub gdy język zmanipulowanej religii przejdzie do lamusa, można będzie uwolnić ludzi od niewidzialnych kajdan religii.

Religia pełniąc taką funkcję społeczną wypycha naukę nawet z terenu, który do niej należy, a naukowcy tchórzliwie z niego się wycofują lub nakazuje się im wycofać. Tymczasem obecnie istnieje cybernetyka i teoria systemów wraz z nowoczesnymi metodami matematycznymi i informatycznymi w wysoce zaawansowanej postaci samodzielnie lub w innych dziedzinach i naukach interdyscyplinarnych, które przez to stają się zdolne do podejmowania problemów egzystencjalnych, problemów jakościowych oraz kulturowych jako zjawisk niepowtarzalnych.

Lada moment nasi studenci politechniki będą lepiej w symulacjach komputerowych np struktur sieciowych, rozwiązywać poważne problemy cywilizacyjne niż wszyscy pozostali, szczególnie tzw. humaniści na najwyższych stanowiskach kierowniczych w branżach i w całej nawie państwowej.

Czego więc brakuje by z nich, zdobyczy i osiągnięć najnowszej nauki w naukach społecznych i religii w pełni skorzystać?
Odwagi i rzetelności.
Musimy zdawać sobie sprawę, że całość, sprawy społeczne, gospodarcze, polityczne, ekonomiczne i finansowe dzisiaj są zorganizowane w państwowe, międzynarodowe i globalne korporacje w swej głębokiej istocie podobnie jak religia i kościół (!). One wszystkie bronią i będą bronić swych pozycji bardziej zaciekle niż kiedyś PZPR broniła niepodległości i komunizmu. I to wbrew elementarnym potrzebom wszystkich ludzi, zarówno religiantów, agnostyków, wolnomyślicieli i ateistów. Podziały religijne temu sprzyjają. Dlatego trzeba się zgodzić z tezą K. Wilbera: jeśli religia ma przetrwać w zdolnej do życia formie we współczesnym świecie , musi być gotowa pozbyć się swych nieprawdziwych twierdzeń, tak samo jak wąska nauka musi być gotowa pozbyć się swego redukcjonistycznego imperializmu. Walka toczy się między prawdziwą nauką i religią a nieprawdziwą nauką i religią

 

 

 

Źródło: Mieczysław Cenin