JustPaste.it

Matka Judasza

Pociesza ją Matka Najświętsza. Matka Judasza wybucha płaczem. Tak się pochyla, tak jest zgięta dla ukrycia płaczu, że czołem dotyka niemal kolan.

Pociesza ją Matka Najświętsza. Matka Judasza wybucha płaczem. Tak się pochyla, tak jest zgięta dla ukrycia płaczu, że czołem dotyka niemal kolan.

 

0f33226de0cf70c2ccc060c932b08247.jpg

«Dlaczego płaczesz, Moja biedna przyjaciółko? Dlaczego? Powiedz Mi. Jestem szczęśliwa w Moim macierzyństwie, jednak potrafię też zrozumieć matki nieszczęśliwe...»

«Tak, nieszczęśliwe! Jestem jedną z nich. Twój Syn jest Twoją radością... Mój jest moim cierpieniem. Przynajmniej nim był. Teraz, odkąd jest z Twoim Synem, mniej mnie zadręcza. O, między wszystkimi tymi, którzy modlą się za Twoje święte Dziecko, o dobro i tryumf, nie ma ani jednej, po Tobie, Błogosławiona, która modliłaby się tak wiele, jak ta nieszczęśliwa, która do Ciebie mówi... Powiedz mi prawdę, co sądzisz o moim synu? Jesteśmy obie matkami, jedna naprzeciw drugiej. Pomiędzy nami jest Bóg. Porozmawiajmy o naszych synach. Tobie będzie łatwo mówić o Swoim. Ja... muszę zrobić wysiłek, aby mówić. Ale mówienie o tym może mi przynieść wielkie dobro lub wielki ból! Ale nawet jeśli będzie to ból, to przecież przyniesie też ulgę rozmawianie o tym... Ta niewiasta z Betsur doszła prawie do szaleństwa z powodu śmierci synów, nieprawdaż? A ja Ci przysięgam, że czasami myślałam i myślę – patrząc na mojego Judasza, pięknego, zdrowego, inteligentnego, ale niedobrego, pozbawionego cnót, nieprawego w duszy, o niezdrowych uczuciach – że wolałabym opłakiwać go martwego raczej, niż wiedzieć to... niż wiedzieć, że jest bardzo nie lubiany przez Boga. Powiedz, co myślisz o moim synu? Bądź szczera. To już więcej niż rok, jak to pytanie pali mi serce. Ale kogo miałam zapytać? Współmieszkańców miasta? Ci nie wiedzieli jeszcze, że pojawił się Mesjasz i że Judasz chciał iść za Nim. Ja to wiedziałam. Powiedział mi to, przychodząc tu po święcie Paschy, podekscytowany, gwałtowny – jak zawsze, kiedy go nachodzi jakiś kaprys – i jak zawsze lekceważący radami matki. [Czy miałam zapytać] jego przyjaciół z Jerozolimy? Święta roztropność i pobożna nadzieja powstrzymywały mnie przed tym. Nie chciałam im powiedzieć: “Judasz idzie za Mesjaszem”, bo ja nie umiem ich kochać... gdyż jest w nich wszystko, prócz świętości. I miałam nadzieję, że kaprys się skończy jak wiele innych, jak wszystkie, powodując może łzy i gorycz... jak dla niejednej dziewczyny, którą tu i gdzie indziej rozkochał w sobie, a potem nigdy nie pojął za żonę... Wiesz, że są miejsca, do których on już nie chodzi, bo musiałaby go spotkać zasłużona kara? Nawet pobyt w Świątyni był jego kaprysem. Nie wie, czego chce. Nigdy. Jego ojciec, Bóg niech mu przebaczy, zepsuł go. Nigdy nie miałam prawa do głosu przy dwóch mężczyznach w moim domu. Musiałam tylko płakać i naprawiać upokorzenia wszelkiego rodzaju... Umarła Joanna... i chociaż nikt tego nie powiedział, wiem, że umarła z cierpienia. Czekała na niego przez całą młodość. Judasz oświadczył, że nie chce żony. Potem jednak wydało się, że posłał przyjaciół do Jerozolimy, aby poprosić o córkę pewnej bogatej niewiasty, posiadającej sklepy nawet na Cyprze. Wiele musiałam płakać, bardzo wiele, z powodu wyrzutów matki zmarłej dziewczyny, jakbym to ja była wspólniczką mojego syna. Nie. Nie jestem nią. Jestem niczym przy nim. Ubiegłego roku, kiedy był tu Nauczyciel, pojęłam, że On to rozumie... i byłam gotowa porozmawiać. Ale to bolesne, bolesne dla matki musieć powiedzieć: “Miej się na baczności przed moim synem. Jest chciwcem o twardym sercu, człowiekiem pełnym wad, pyszałkiem, kimś niestałym”. I tak jest. Ja... proszę, aby jeden cud... On ich czyni tak wiele... aby Twój Syn uczynił dla mojego Judasza. Ale powiedz Ty, Ty mi powiedz, co sądzisz o nim...»

Maryja – która ciągle zachowuje spokój i wyraża pełen współczucia ból wobec tej matczynej skargi, której Jej prawy duch nie może zaprzeczyć – mówi cicho:

«Biedna matko!... Co myślę? Cóż, twój syn nie jest duszą czystą jak Jan ani łagodną jak Andrzej, ani stanowczą jak Mateusz, który chciał się zmienić i jest przemieniony. Jest... niestały, tak, jest taki. Ale będziemy się wiele modlić za niego, Ja i ty. Nie płacz. Może w twojej miłości matki, która chciałaby móc szczycić się synem, widzisz go gorszym niż jest...»

«Nie! Nie! Widzę dobrze i bardzo się boję...»

Izbę wypełnia płacz matki Judasza. W półmroku bieleje twarz Maryi. Stała się bardziej blada od matczynego wyznania, które nasila wszystkie podejrzenia Matki Pana. Maryja jednak panuje nad Sobą. Przytula do Siebie nieszczęśliwą matkę i głaszcze ją. Ta – po pokonaniu wszelkich hamujących ją barier – opowiada w nieładzie, niespokojnie, o wszystkich formach zatwardziałości, żądań i gwałtowności Judasza. Kończy słowami:

«Czerwienię się za niego, kiedy widzę, że Nauczyciel uczynił mnie celem Swojej miłości! Ja Go o nią nie proszę. Ale jestem pewna, że czyni to z dobroci, a także po to, aby powiedzieć [Swoim przykładem] Judaszowi: “Pamiętaj, że tak się traktuje matkę”. Teraz, teraz wydaje mi się samą dobrocią... O, oby to było prawdą! Pomóż mi, pomóż mi modlitwą, Ty, święta, aby mój syn nie był niegodny wielkiej łaski, której Bóg mu udzielił! Jeśli nie chce mnie kochać, jeśli nie umie być wdzięczny wobec tej, która go zrodziła i wychowała, to nic. Ale niech umie kochać prawdziwie Jezusa, niech umie służyć Mu wiernie i z wdzięcznością. Jeśli tak by nie było to wtedy... to wtedy niech Bóg mu odbierze życie. Wolę go mieć w grobie... Miałabym go w końcu... bo odkąd doszedł do rozumu, bardzo mało należał do mnie. Lepszy martwy niż zły apostoł... Czy mogę się modlić w taki sposób? Co na to powiesz?»

«Proś Pana, aby uczynił to co najlepsze. Nie płacz już. Widziałam nierządnice i pogan u stóp Mojego Syna, a wraz z nimi celników i grzeszników. Stali się wszyscy barankami dzięki Jego Łasce. Ufaj, Mario, ufaj. Cierpienia matek ocalają dzieci, czy nie wiesz o tym?...»

I na tym pełnym litości pytaniu wszystko się kończy.

 

Źródło: Maria Valtorta