JustPaste.it

Bajka o Cesarzu i Złotej Rybce

Co by było, gdyby marzenia się spełniły i nasze państwo zaczęło dobrze działać? Jeżeli to wiecie, albo tego nie wiecie, to przeczytajcie tą bajkę.

Co by było, gdyby marzenia się spełniły i nasze państwo zaczęło dobrze działać? Jeżeli to wiecie, albo tego nie wiecie, to przeczytajcie tą bajkę.

 

Cesarz Aleksander August Maria Buckingham Wielki miał już lat 40. Kiedyś, gdy został młodym cesarzem, bardzo bawiła go ta robota. Przez lata jego panowania Cesarstwo urosło w potęgę, jakiej nie zaznało nigdy dotąd.

Z czasem jednak wkradła się monotonia a następnie znudzenie. Cesarz wstawał codziennie o 7 A.M. i udawał się do cesarskiej łazienki, gdzie miał do wyboru natryski, saunę, albo kąpiel w szampanie lub kozim mleku.
O 8  A.M. Aleksander August jadł cesarskie śniadanie w Salonie Lustrzanym, a już od 9 A.M. do 11 A.M. przyjmował kolejno ministrów swojego rządu. Każdy z nich bił cztery pokłony przed Jego Cesarską Mością a następnie referował bieżące sukcesy swojego Ministerstwa.
Minister Gospodarki opowiadał jakie fabryki wczoraj uruchomiono. Minister Spraw Wewnętrznych przedstawiał listę schwytanych przestępców i terrorystów. Minister Spraw Zagranicznych informował o hołdach składanych przez sąsiednie państwa i zobowiązaniach do płacenia danin. Podobnie robili inni Cesarscy Ministrowie.
Od 11 A.M.  Cesarz miał godzinną przerwę rekreacyjną. Spacerował po Cesarskich Ogrodach między egzotycznymi roślinami sprowadzonymi z całego świata.
W samo południe Cesarz stawał w oknie wychodzącym na Plac Wielkich Triumfów i pozdrawiał tłumy wiwatujące na jego cześć. Następnie zasiadał w Sali Tronowej, gdzie przed jego obliczem ambasadorowie obcych państw modlili się na kolanach o Wieczną Pomyślność Cesarstwa. Potem był obiad.
Od 14 P.M. do 16 P.M. Cesarz miał czas na Tworzenie Wielkich Planów Budowy Potęgi Państwa i Narodu.
Tych dwóch godzin nienawidził najbardziej.
- Czy, do jasnej cholery, moje państwo nie jest już wystarczająco potężne, lud nie jest wystarczająco szczęśliwy a ja nie mógłbym mieć jakiegoś ciekawszego zajęcia? - ta myśl bez przerwy odrywała go od spraw wagi państwowej.
Dzień w dzień to samo. Sukcesy, hołdy, zwycięstwa, triumfy. Ile tego można wytrzymać? O tym głównie myślał Cesarz wczesnym popołudniem.
Wreszcie przychodziła 16 P.M. i rozpoczynał się Czas dla Rodziny. Cesarz spotykał się z Cesarzową Marią Luizą Adelajdą, z delfinem Augustem Aleksandrem i córką Świętosławą Wandą Moniką księżniczką Andaluzji, Bawarii i Mazowsza.
- Co w szkole? – pytał Cesarz, a dzieci grzecznie opowiadały.
- Koleżanki i koledzy w porządku? – pytał Cesarz a dzieci opowiadały o koleżankach i kolegach ze szkoły. Potem wspólnie oglądali jakiś mecz, albo zawody hippiczne w telewizji. Dzieci szły do swoich zajęć a Cesarz z Cesarzową schodzili do Sali Balowej, gdzie przyjmowali słynnych artystów, uczonych, albo jakichś innych...
Jakby się wyrwać z tego kieratu - myślał Cesarz po nocach, aż kiedyś przyśnił mu się genialny pomysł.
- Eureka! Holografia!!! – to jest myśl! Cesarz wezwał swojego Najbardziej Zaufanego Ministra.
- Świetny pomysł Wasza Cesarska Mość. Z pieniędzmi nie ma problemu. Minister Skarbu właśnie się zastanawia co z nimi zrobić, bo w skarbcu się nie mieszczą. Awatar zastąpi Waszą Cesarską Mość i Jaśnie Pan będzie miał więcej czasu na opracowanie Programu Bezpłatnych Dostaw Energii do Każdego Gospodarstwa Domowego.
- Co za idiota – pomyślał Cesarz – czy ci poddani nie mają za dobrze ze mną? Czy nikt inny nie może się tym zająć? Ale dobrze. Lepiej, że nie zorientował się o co chodzi. Będę miał wolne, ale jakie zajęcie sobie wymyślić, żeby było ciekawe? Żeby w końcu przestać się nudzić w tym Pałacu Cesarskim? Sprawa nie była prosta. Gdyby Cesarz pojawił się na mieście, poddani mogliby go rozpoznać i zamęczyć wyrazami hołdu.

Szybko przyszedł pomysł zajęcia się wędkarstwem. To było najłatwiejsze. Nad wodą. Z wędką. Z daleka od Pałacu. Wielu ludzi zajmuje się wędkarstwem. Może to jest interesujące? Jeżeli nie ma żadnych lepszych możliwości? Co szkodzi spróbować?
Okazało się interesujące i emocjonujące. Cesarz szybko się wciągnął. Wpatrywał się w spławik. Miał brania i złowił pierwszą rybę. Potem różnie bywało. Kupił fachową literaturę. Podręczniki dla wędkarzy. Atlasy ryb. Nawet zdobył stare roczniki „Wiadomości Wędkarskich”. Wypróbowywał różne przynęty.
Czasem myślał:
- Może mógłbym robić coś lepszego, ale cóż... jestem tylko Cesarzem. Mam cesarskie obowiązki. Nie można za dużo chcieć. Trzeba pogodzić się z losem. I tak wszystko dobrze szło, aż któregoś dnia, zupełnie niespodziewanie, Cesarz złowił Złotą Rybkę. Złota Rybka, gdy tylko wyciągnął ją z jeziora, powiedziała:
- Wypuść mnie z powrotem do wody dobry człowieku, to spełnię trzy twoje życzenia.
Wiele myśli przebiegło przez głowę Cesarza. Ale przecież!
- Złota Rybko. Czy ja mógłbym się zastanowić?
- Ty się tu nie zastanawiaj, bo ja tak długo bez wody nie wytrzymam – odpowiedziała Złota Rybka ostrym tonem.
- A czy mogłyby być tylko dwa życzenia? - zapytał Cesarz najgrzeczniej jak tylko umiał.
- Ty lepiej uważaj!!! – Groźbę w głosie Złotej Rybki Cesarz usłyszał wyraźnie.
- Słuchaj Złota Rybko, ja Ciebie dzisiaj wypuszczę, a życzenie przygotuję na jutro. Zgodziła byś się?
- Niech Ci będzie – Złota Rybka chlupnęła do jeziora.
Cesarz nie spał całą noc, ale nie wymyślił nic mądrego. Chciałaby dusza do raju, ale obowiązki państwowe, narodowe, dynastyczne, dobro rodziny i poddanych...
Rankiem pojechał cesarz na ryby z cichą nadzieją, że Złota Rybka o nim zapomniała.
Niestety. Zarzucił wędką raz. Nic. Drugi. Nic. Ale za trzecim razem Złota Rybka już była na haczyku. Już się prężyła, wyginała, kusiła Cesarza...
Skończyło się normalne wędkowanie. Cesarz przeniósł się na drugą stronę jeziora, ale po dwóch dniach złota Rybka go odnalazła i już nie opuściła. W końcu musiał się z tym pogodzić.

Jakie morały wynikają z tej bajki?
1) Uważaj człowieku!!! Twoje marzenia mogą się spełnić!!!
2) Nie ma prawdziwej wolności na świecie, w którym żyją Złote Rybki.
3) Nie zazdrość tym, którym idzie zbyt dobrze.

 

dr Cat Mrucuss