JustPaste.it

Silicon Island

Silicon Valley to raj dla innowatorów, ze wsparciem inwestorów i bezinteresownych rad. Koło San Francisco cumuje statek, który pozwala zacząć bez wizy. A jak będzie za 15 lat?

Silicon Valley to raj dla innowatorów, ze wsparciem inwestorów i bezinteresownych rad. Koło San Francisco cumuje statek, który pozwala zacząć bez wizy. A jak będzie za 15 lat?

 

- Czy usługa będzie płatna? - pada pytanie z widowni w dużej sali konferencyjnej.

080630-01.jpg

- Nie - odpowiada mówca o wyglądzie typowego nastolatka..

- Czy będziecie się finansowali z reklam?

- Nie.

- Czy zamierzacie czerpać przychody z donacji?

- Nie.

- To jak chcecie sfinansować swoje przedsięwzięcie?

- Nie wiem.

W sali powstaje szum. Wybuchają salwy śmiechu. Przewodniczący sesji wstaje i uspokaja widzów,

- Skoro nie ma więcej pytań to dziękuję państwu.

Tymczasem mówca zbiera dokumenty do teczki. W jego kierunku przedziera się kilka osób. Brodaty mężczyzna już z pewnej odległości wykrzykuje w jego kierunku:

- Wiem jak można zarobić na twoim pomyśle i daję milion dolarów. Przyjmiesz mnie do spółki?

Zanim młody referent zdąży się odezwać dobiega kolejny zainteresowany.

- Jestem gotów wyłożyć znacznie więcej, ale musimy pogadać - mówi bez wstępów.

- Ja też chciałbym z tobą pogadać o inwestycji. Mam zarezerwowany stolik w restauracji na wieży. Podobno dzisiaj jest dobra pogoda i widać światła San Francisco - kusi.

- Przyjmuję zaproszenie, ale oni też będą mogli uczestniczyć? - upewnia się młodzieniec.

- Jasne! Wygląda, że twój projekt Bolesławie wymaga mnóstwo pieniędzy, więc każdy dodatkowy inwestor się przyda. A pomysłami też nie pogardzimy. Prawda?

- Jasne! Wiem, że jestem bardzo młody i cenię sobie radę bardziej doświadczonych ode mnie - skwapliwie potwierdza Bolesław. - Prosżę poznac moich dwóch współpracowników, również Polaków.

- W takim razie wołam taksówkę i zamawiam na twoją cześć jakąś przystawkę polskiej kuchni. Co proponujesz Bolesławie?

- Może... Barszcz z uszkami.

Po chwili stają w pobliżu przystanku taksówek, gdzie jak na zawołanie podjeżdża pojazd otwierając szeroko dwuskrzydłowe drzwi i podnosząc fragment dachu. Sześciu mężczyzn sadowi się wygodnie na dwóch trzyosobowych kanapach naprzeciwko siebie. Drzwi się zamykają i taksówka rusza. Najpierw ciemnym tunelem by po chwili znaleźć się w przezroczystym łączniku pomiędzy cumującymi blisko siebie okrętami, z którego widzą wyłaniająca się olbrzymią wieżę . Po chwili wjeżdżają w wieżę, której stopa wspiera się aż na dnie oceanu. Taksówka staje, a pasażerowie czują jak rozpoczyna ruch w górę w olbrzymiej windzie. Opuszczają taksówkę wprost w sali restauracyjnej.

Siadają przy zarezerwowanym stoliku, z którego roztacza się piękny widok na morze. Widać już błyski latarni morskiej. Po chwili przez otwór w stole zaczyną pojawiać się zamówione przystawki.

- Jeśli ktoś ma ochotę na coś więcej to proszę samemu sobie zamówić - mówiąc to zapraszający daje do zrozumienia, że nie zamierza płacić za dodatkowe dania.

W trakcie posiłku trwa wymiana zdań. Omawiane są zarówno merytoryczne cechy projektu jak kwestie inwestowania i prowadzenia biznesu. Wszyscy są zaskakująco otwarci w odsłanianiu swoich tajemnic. Co chwilę ktoś zamawia co innego za pomocą własnego smartfonu. Posiłki z umieszczonej pośrodku kuchni są dowożone przez widoczne pod przezroczystą podłogą specjalizowane roboty. 

- Ja już muszę lecieć? Kto wraca do Frisko? - pyta jeden z inwestorów.

Pozostali dwaj inwestorzy kiwają głowami, że się zabiorą.

- A was innowatorzy zapraszam do mojego biura - mówi rozdając wizytówki.

- Może w przyszłym życiu - uśmiecha się półgębkiem jeden z nich.

- Ale przecież macie wizę turystyczną, albo ją łatwo wyrobicie?

- Nie ma szans. Wasz rząd oficjalnie podejrzewa nas o terroryzm. A tak naprawdę boi się naszego projektu.

- Coś takiego? - odzywa się jeden z nich, ale na twarzach ich wszystkich widać zdumienie i niedowierzanie.

Inwestorzy żegnają się i wsiadają do taksówki. Kiedy wyjeżdżają z tunelu pod wieżą nie widzą już wieży lecz wody oceanu. Specajne oświetlenie wydobywa powaby podwodnego świata. Taksówka szybko mknie wodoszczelnym tunelem by przebyć te 12 mil oddzielające eksterytorialną wyspę od wybrzeży Pacyfiku.

- Pamiętam jak tu byłem po raz pierwszy. Chyba w 2013. To był zaledwie jeden stateczek na uwięzi, a płynęło się pół godziny statkiem lub helikopterem wprost z lotniska.

- Oni musieli lecieć helikopterem, bo tylko lotnisko nie sprawdza tych co lecą tranzytowo. 

- Co o nich myślicie? Możemy im zaufać?

- Myślę, że tak i nie dziwię się też, że rząd po prostu się boi ich projektu.

- Też myślę, ze to przewróci świat do góry nogami.

- Tylko żeby nas nie przewróciło.

- Przed tym się nie uchronisz. Nie oni to ktoś inny na to wpadnie. A biorąc w tym udział możemy rozsądnie pokierować tym przedsięwzięciem.

- Ja też myślę, że to nie jest moje ostatnie z nimi spotkanie.

- To co? Trzej muszkieterowie?

- Jeden za wszystkich! Wszyscy za jednego!

==============================================

Tak to wygląda już dzisiaj:

 

 

dab268d55df71166343eb8e9f65fbf84.jpg

 

 

http://wyborcza.biz/biznes/51,101716,12298229.html?i=0

http://blueseed.co/startup-survey/