JustPaste.it

Kobieta a kobieta feministka

Kobiety obecnie są coraz bardziej wyzwolone, wykształcone i niezależne! Mają stanowiska równorzędne z mężczyznami chociaż ciągle w budżetówkach na równorzędnych stanowiskach zarobki są niższe od facetów.

Gro kobiet z powodzeniem godzi obowiązki matki, żony i np. pani Prezes. Niby słaba pleć a jak odporna na życie i przeciwności losu! Zdecydowanie mniej kobiet popełnia samobójstwa, jeżeli już decyduje się na taki desperacki krok  to jest to albo ostateczność w jej odczuciu albo nie widzi żadnego wyjścia!

Dla niektórych kobiet wyzwolenie i równouprawnienie to jednak zbyt mało i poszły dalej w poglądach i działaniach stając się zagorzałymi feministkami.

Powiem swoje zdanie na temat feministek. Mamy demokrację, wolność słowa i poglądów, jednak moim skromnym zdaniem niektóre zbyt "aktywne" panie zdecydowanie poszły z jednej skrajności w drugą.

Żadna kobieta co jest w szczęśliwym związku z mojej bynajmniej wiedzy nie została zagorzałą feministką! Przeważnie są to osoby z pokiereszowanym sercem i bez wzajemnego uczucia. Pokazują swoją "siłę i niezależność" oraz "udowadniają" jak to wspaniale można żyć i radzić sobie bez mężczyzn!

Mam wrażenie, że jakby pojawił się ktoś dla kogo byłyby całym światem to ich poglądy ległyby w gruzach w tej samej chwili. Każdy pragnie akceptacji, uczucia i człowiek stworzony jest do bycia we dwoje! Jak tego nie ma, robi się niemiły dla otoczenia i nagina swoją osobowość aby zwrócić na siebie uwagę.

Wymagają prawa do aborcji, tylko tak na zdrowy rozum - będąc przeciwniczkami mężczyzn czy ten problem aby na pewno ich dotyczy...?

Czołowa feministka kraju - Kazimiera Szczuka! czy ktoś wie coś na temat jej prywatnego życia? chyba niewiele, bo go.... nie ma. Manifestuje swoje poglądy w publikacjach, programach telewizyjnych ale obecnie coraz rzadziej bo nikt jej po prostu nie zaprasza. Kontrowersyjne zachowanie, wypowiedzi dawały jej swoich zwolenników, ale z czasem coraz więcej przeciwników!

Mi bycie kobietą w niczym nie przeszkadza a nawet POMAGA! wiele razy z drogi podporządkowanej wyjeżdżam natychmiast, bo jakiś pan uprzejmie mnie puszcza. Koła w życiu nie wymieniłam, bo gdy tylko taki problem się pojawił i "bezradnie" stanęłam obok samochodu zawsze ktoś się zatrzymał i mi pomagał. Nie dlatego, że nie potrafię ale wolę jak zrobi to ktoś za mnie;)

Niedawno wychodząc z marketu obładowana zakupami  pomoc zaoferował jakiś mężczyzna, wziął moje pakunki i zaniósł do auta!

Skomplikowane sprawy w urzędach też załatwiam bez problemu... ale w okienkach, gdzie urzędują panowie;)

Nie mam powodów, ani tym bardziej potrzeby, aby manifestować w jakichś pochodach! Lubię jak facet całuje mnie w rękę;) i dodam nawet młode pokolenie z tego nie wyrasta! dla mnie to jest fajne, miłe a niekiedy wychodzi samo i spontanicznie. 

W moim odczuciu, gdyby zadeklarowana feministka doświadczyła szarmanckich odruchów i gestów ze strony mężczyzn to z pewnością zmieniłaby zdanie;) Mi równouprawnienie wcale nie jest na rękę, wręcz było by mi przykro jakby mężczyzna nie przepuścił mnie przodem albo nie ustąpił miejsca w komunikacji miejskiej.

Może pani Szczuka albo inne z tego ugrupowania panie wolą dreptać za facetem albo kopać dołki i zaraz o tym napisać albo zamanifestować:-) ja chcę pozostać kobietą z należnymi jej przywilejami! może jestem starej daty, może brak mi otwartości na nowe ale nie powiem, że jest mi z tym źle!

Manifestację mogę obejrzeć w telewizji, jak przypadkiem włączę kanał;) ale nigdy bym w czymś takim nie paradowała, gdyż dla mnie to śmieszne! W moim odczuciu marsz feministek to udowadnianie, że jest się kobietą! ja tego bynajmniej udowadniać nie muszę bo się nią czuję i jestem;)