JustPaste.it

Mitologia Chrześcijańska

Czy istnieje coś takiego jak mitologia chrześcijańska? – słusznie pyta autor książki, Philippe Walter („Mitologia Chrześcijańska”), która posłużyła (...)

Czy istnieje coś takiego jak mitologia chrześcijańska? – słusznie pyta autor książki, Philippe Walter („Mitologia Chrześcijańska”), która posłużyła (...)

 

 

 

 

004842a95bf19762713d4b30836f7a7e.jpg

Czy istnieje coś takiego jak mitologia chrześcijańska? – słusznie pyta autor książki, Philippe Walter („Mitologia Chrześcijańska”), która posłużyła mi za inspirację i źródło do napisania niniejszego artykułu. Czy rzeczywiście dla katolików i dla innych odłamów chrześcijaństwa nie jest to pewnego rodzaju sprzeczność? Mitologia bowiem kojarzy nam się bardziej z pewnego rodzaju bajką, w której może być ukryte źdźbło prawdy lub z legendą, która jedynie ma zobrazować na bardzo symbolicznym poziomie pewną sytuację. Jak się przekonamy nasze wierzenia w tradycje i obrzędy mają swoje podłoże w europejskim świecie przedchrześcijańskim, jeszcze bardziej wielokulturowym i zróżnicowanym pod każdym aspektem duchowym. Ludzie średniowiecza siłą rzeczy i czasu zaadaptowali te –już wówczas- stare wierzenia, traktując je na swój sposób, często zmieniając i nie troszcząc się o konsekwencje, jakie mogą one wywrzeć w przyszłości. Ten kocioł wierzeń i doświadczeń duchowych stworzył więc olbrzymią, a wręcz niewyobrażalnie olbrzymią, księgę religii, mitów, tradycji i idei – wszystko to na zasadzie asymilacji i odrzucania elementów niepotrzebnych rozwija się do naszych czasów. Zmieniły się więc formy i sposoby przekazu, jednak to w co wierzymy ma zaskakującą historię powstania.

Ludność w średniowieczu, nie czytająca Biblii, która przecież nawet w pewnym okresie była zakazana przez Kościół, nie zdawała sobie sprawy, że obrządki religijne, które obchodzą czerpią z dawnych tradycji innych religii i wierzeń. Dla nich były to zwyczaje chrześcijańskie, jeśli tak je postrzegali i nazywali. Pospolity lud nie dociekał, dlaczego dany obrządek nie ma np. nic wspólnego z chrześcijaństwem, niemniej jednak to właśnie taki rozwój sytuacji sprawił, że te obce obrzędy, zaadaptowane do chrześcijaństwa i głośno obchodzone, przetrwały do naszych czasów. Tak dawniej jak i dziś obrzęd stanowi język pewnej społeczności i za jego pomocą przekazywane są tradycje dalszym pokoleniom. Nie można się dziwić, dlaczego chrześcijaństwo tak mocno jest przesiąknięte elementami wierzeń wcześniejszych, skoro istniały one dużo wcześniej na danym obszarze, nim chrześcijaństwo zdołało się zakorzenić. W momencie, kiedy nowa wiara pojawiła się na innym obszarze nie mogła ona wyprzeć tak po prostu starych tradycji z oczywistych względów (choćby przez trwałość i przywiązanie ludów do długo praktykowanych wcześniejszych rytuałów). W tym momencie sami historycy religii zgadzają się co do jednego, że chrześcijaństwo musiało adoptować i kompletować się z dawnymi wierzeniami, kształcąc je, a jednocześnie dopasowując się na ich modłę, bo gdyby tego nie zrobiło nie przetrwałoby w takiej formie,  w jakiej istnieje obecnie. Była to pewnego rodzaju współpraca, ale tylko w początkowej fazie istnienia obcej religii (chrześcijaństwa) na terenie już istniejącej religii (pogańskiej), później bowiem zaczęło się systematycznie wypierania starych obrządków na rzecz nowych. Stary świątynia pogańska stawała się nowym kościołem chrześcijańskim. Jako wstęp do dalszej części niech posłuży przykład w jaki sposób kościoły jako budowle czerpały motywy architektoniczne z wierzeń druidycznych. I tak np. głazy megalityczne zostały przemienione w ołtarze, źródła w chrzcielnice, drzewa z gaju-świątyni służą za pilastry lub kolumny nawy kościelnej, często zdobiąc je ornamentyką liści (odniesienie do lasu, gaju).

Poniżej wybrałem jedynie co ciekawsze tradycje i święta, które w jakiś sposób są nam bliskie, i które przynajmniej okazyjnie znamy.

1 listopada – Samain, Halloween, Święto Zmarłych

Aby zrozumieć istotę dzisiejszego Helloween musimy przenieść się do co najmniej średniowiecznej Irlandii, w której święto z 1 listopada nosiło nazwę Samain. W nocy z 1 na 2 listopada urzeczywistniały się prastare legendy, które w niektórych rejonach kraju przetrwały do dziś. Charakterystyczne dla tamtej nocy było przenikanie istot z „tamtego” świata do naszego ziemskiego, ale też wkraczanie ludzi żywych potajemnie w sferę zaświatów; było to tzw. przejście. Ludzie mogli więc kontaktować się ze zmarłymi podczas tej nocy, co w naszych czasach przetrwało w tradycji Święta Zmarłych czy Wszystkich Świętych, gdzie pozostałością po próbie kontaktowania są pozostawiane znicze (światło jako drogowskaz i punkt odniesienia dla istot szukających drogi), stanie i czuwanie przy grobach, często prowadzone przez nas monologi w myślach, w nadziei, że zmarła osoba nas słyszy oraz wiara w to, że w tym momencie osoba, do której kierujemy intencje niemalże stoi obok nas i słucha, jednak nie odpowiada. W całej starej Bretanii podczas tej szczególnej pory ukazywał się, ponoć bardzo często widziany  Wóz Śmierci, przewożący dusze do ich nowego domu.

W 998 r. Odylon, czwarty opat Cluny, ustanawiając 2 listopada dniem modlitwy za zmarłych, czyli świętem Zmarłych (Zaduszkami), dostosował jedynie do chrześcijaństwa dawny obyczaj celtycki, zgodnie z którym dusze rozpoczynały wówczas swe funeralne wędrówki. Ustanowienie w tym dniu Święta Zmarłych oznaczało przejęcie przez chrześcijański kult starożytnych wierzeń związanych z nocą Samain, które tym samym stawały się nieszkodliwe, ponieważ łączyły się jednocześnie z inną wizją zaświatów, głoszącą nadzieję Raju obok grozy Piekieł”.

Skupiając się jednak na 1-szo listopadowym Helloween mamy do czynienia ewidentnie z czasem dawnego karnawału, podczas którego ludzie kontaktują się oko w oko z postaciami z zaświatów. Nie da się ukryć, że jest to święto pełne magii i postaci nadprzyrodzonych. W ten sposób świat spirytystyczny łączy się z naszym ziemskim światem, co ma pozwolić na oglądanie zjaw, czarownic oraz co lepszych stworów. To dlatego m.in. wypatruje się, co znamienne dla amerykanów, czarownic na tle księżyca czy innych postaci w szczególnych dla nich miejsca – wedle tradycji oba światy na kilka chwil zlewają się w jeden. Stąd też dzisiaj uzupełniamy sobie braki ów zjaw przez przebieranie się, co ma podtrzymać trwanie przenikania i łączenia się dwóch sfer.

6 grudnia - Święty Mikołaj

Dzisiejszy Święty Mikołaj był niegdysiejszym biskupem Myry w Azji Mniejszej i tyle nam wystarczy wiedzieć, jeśli chodzi o postać historyczną – w tym miejscu autor zaznacza, iż nie ponosi odpowiedzialności za skutki wywołane u dzieci po przeczytaniu poniższego tekstu.

W wielu podaniach i przekazach ustnych Święty Mikołaj nie tylko obsypywał prezentami, ale głównie uzdrawiał i czynił cuda. Wehikuł, którego używa (sanie zaprzężone w renifery) jest zadziwiająco podobny do orszaku zjaw z opowieści o Dzikich Łowach. Tutaj poznajemy nieco mroczniejszą historię uśmiechniętego dziadka z siwą brodą. Był on specjalistą wspomnianego wcześniej przejścia pomiędzy dwoma światami, z tym że należał on do świata mistycznego. Stąd też wynika obfitość i magiczny sposób w jaki sprawia on, że może rozdać i sprawić ogromną ilość prezentów praktycznie z niczego. Hojny Mikołaj, jako rozdawca dóbr i gwarant pomyślnych urodzajów miał ścisły związek z mistycznymi bogactwami. Wnikając nieco głębiej w rdzenie słów i związki pomiędzy nimi można zaobserwować, iż związek Mikołaja z podziemnymi bogactwami ma szerszy kontekst. Jak wspomniany na początku autor książki sugeruje, nazwa nikiel (minerał) to skrócona forma Nicolaus, który posłużył za nazwę dla złośliwego duszka – chochlika, związanego z podziemnymi bogactwami. Takich powiązań może istnieć jednak dużo, często mogą wynikać jednak one z tego, iż zobaczymy to, co chcemy zobaczyć.

Mikołaj za czasów pogańskich miał pewnego rodzaju przeciwieństwo i kompana, co przetrwało do dnia dzisiejszego w Lotaryngii, Alzacji i Północy Francji. Tam zawsze jak cień za Mikołajem kroczył dziad z rózgą. Mitologicznie rzecz ujmując dziad był dzieciojadem. Pół człowiek, pół zwierzę, olbrzym, pan obfitości i bogactwa, jeden z panów tamtego świata - pojawia się także w czasie przejścia.

Na Syberii Mikuła jest bogiem zbiorów i piwa, łączonym z pijaństwem. Rosyjski czasownik nikolitsia oznacza upijać się. Jako kontynuatorzy Mikuły Mikołaj, a następnie Santa Claus stają się nad wyraz karnawałowymi rozdawcami bogactw w środku zimy”.

25 grudnia - Boże Narodzenie

Boże Narodzenie nawet w umysłach zwykłych śmiertelników budzi pewien rodzaj dysonansu wewnętrznego – jak te wszystkie obce dla świata chrześcijańskiego obrzędy i tradycje stały się stałymi elementami jednego z najważniejszych świąt chrześcijańskich?

 To ważne święto jest m.in. początkiem cyklu kalendarza średniowiecznego wraz z jego obrzędami. Jest to czas 12 dni, od 25 grudnia do 6 stycznia (uroczystość Objawienia Pańskiego). W przeszłości Boże Narodzenie, które jest dniem upamiętniającym przyjście na świat nie tylko Jezusa, ale i dużej liczby proroków ze świata starożytnego, nie zawsze ustanowione było na 25 grudnia. W zależności od czasu i kościoła obchodzono to święto 6 stycznia, 25 marca, 10 kwietnia lub 29 maja. Nie ma jednocześnie jednej tezy stanowiącej, dlaczego ostatecznie wybór padł na 25 grudnia, ale przesłanki, które za tym oponują to: starożytne tradycje wchłonięte przez różne grupy chrześcijan, często będące pod wpływem swoich dawnych religii oraz ewidentne łączenie się różnych kultów i tradycji w miarę upływu czasu i mieszania się kultur. Wigilia, która jest jednym z najbardziej pogańskich (mówiąc pogańskie nie mam na myśli heretyckie czy złe, a jedynie odmienne od religii chrześcijańskich) obrządków praktykowanych do dnia dzisiejszego jest, chciałoby się powiedzieć, stara jak świat, a właściwie pewne jej ważne elementy. Wigilia, podobnie jak Sylwester, są świętami kończącymi rok. Charakterystyczny dla wigilii jest pogański motyw wróżek – znany ze średniowiecznych tekstów folklorystycznych. Ów wróżki były zjawami, które nawiedzały domy w określonych porach roku. Oceniały one przygotowane posiłki i pożywiały się, nawet jeśli nie ubywało jedzenia ze stołu! Jeśli gospodarze przygotowali wszystko należycie wróżki udzielają im łask, jeśli jednak po ich przybyciu zastaną naczynia i jedzenie zakryte, a gospodarzy nie troszczących się o nie, opuszczają dom, co oznaczało tyle co niedolę i nieszczęście dla całej rodziny. Ewidentnie pojawia się tutaj motyw zostawienia pustego miejsca i przygotowania zastawy dla nieznajomego. Aż trudno uwierzyć, że tradycja, która piśmiennie ma swoje świadectwo w tekstach sprzed IX w. przetrwała w niewiele zmienionej formie do dzisiaj!

Ten właśnie rodzaj duchów staruchy zwą wróżkami i za ich to przyczyną trwają w błędzie, w który wszyscy wierzą, nawet w zwodniczych snach”.

Wróżki oraz przyrządzona dla nich uczta miały być zwieńczeniem ubiegłego roku i dobrym początkiem kolejnego. 1 stycznia, dzień, który nam kojarzy się przeważnie z wolnym dniem od pracy był jeszcze długo po XVI w. rozpoczynany zgoła innym sposobem. Wtedy o świcie ojciec rodziny brał chleb, który wcześniej ofiarował wróżkom, kładł go na stole a następnie maczał w wodzie i winie. Następnie rozdawał członkom rodziny i wszystkim w domu. W tym momencie składano sobie życzenia na nowy rok.

Stałym elementem dzisiejszej wigilii jest pasterka, msza, która jako jedyna w roku jest sprawowana w nocy. Jest to niejako, jak sugeruje Philippe Walter, przypomnienie starego rytuału komunii z kultur pogańskich, gdzie biesiadowano w nocy z istotami z zaświatów które zwykle w nocy mają tendencję do pojawiania się w świecie materialnym.

31 grudnia - Sylwester

Noc sylwestrowa, podobnie jak noc wigilijna niosła ze sobą zawsze dużą dozę magii i wszelakiego mistycyzmu. Sylwester jako imię pochodzi od łacińskiego słowa silva, czyli las. Jednocześnie łączy się z tzw. figurą Wielkiego Męża – mitologicznej postaci przedchrześcijańskiej. Na wsiach panował w dawnych czasach zwyczaj przywoływania Sylwestra w momencie zagrożenia ze strony zwierząt. Innymi słowy Sylwester odstraszał zwierzęta, tak samo jak i duchy oraz zjawy. Jego wezwanie, czyli robienie hałasu i szumu w przeszłości zmieniło nieco swoją formę. Już tylko ten fakt wystarcza, aby zrozumieć dzisiejsze zachowania podczas tej szałowej nocy. I tak np. rzymianie w nowy rok wyrzucają przez okno niekompletne naczynia – pozostałość po odstraszaniu dzikich stworów za pomocą hałasu. W całej niemal Europie strzelamy z petard i fajerwerków – cel ten sam w odniesieniu do czasów najdawniejszych. W Danii dla odmiany te same zwyczaje służą do odstraszania skrzatów i złośliwych duszków, które akurat tej nocy są niezwykle dokuczliwe.  Hałasowanie i zgiełk w dużej ilości źródeł historycznych mają ten sam cel, jeśli chodzi o kulty i tradycje religijne. Odstraszanie zjaw za pomocą hałasu jest szczególnie dobrze uwypuklone w średniowiecznym tekście o orszaku Hellekina – to dla szczególnie zainteresowanych i wnikliwych.

Wybrane przykłady służą jedynie refleksji i, mam nadzieję, stanowią impuls do dalszych poszukiwań archetypów naszych religijnych obyczajów. Znając je jest znacznie łatwiej dostrzec, dlaczego w ten a nie innych sposób ludność zaadaptowała je i korzystała z nich przez wieki. Tradycja i obrzęd z nią związany są piękne i nie powinniśmy ich odrzucać tylko dlatego, że mogą nie być oryginalne chrześcijańskie. Gdybyśmy bowiem solidnie przyjrzeli się każdej dużej religii na świecie, okazałoby się, że w swej istocie nie mają zbyt wielu cech oryginalnych. Przenikały się i wymieniały obrządkami, a dzięki temu my możemy czerpać z tego bogatego źródła wiele cennych nauk.

 

karolc@ireland.com

Źródło informacji i cytatów: Philippe Walter, Mitologia Chrześcijańska, Instytut Wydawniczy PAX Warszawa 2006.