JustPaste.it

Apostoł to nie Anioł

Jezus był wyganiamy z wielu miejscowości wrogo nastawionych przez faryzeuszy

Jezus był wyganiamy z wielu miejscowości wrogo nastawionych przez faryzeuszy

 

fa75c241bbcc1a545df3d2d637875fd5.jpg 

Jezus pociesza apostołów. którzy wkrótce zostana sami by ewangelizować

«Jakubie, chciałbym od ciebie, od wszystkich – jednego. Mam tyle boleści z powodu wielkiego niezrozumienia, z jakim się spotykam... z powodu tak wielu uporczywych sprzeciwów... Widzicie to... Na jedno miejsce, które Mi daje radość, są trzy, które Mi jej odmawiają i wypędzają Mnie jak złoczyńcę. Ale to zrozumienie, to przylgnięcie, którego inni Mi nie dają, chciałbym znaleźć przynajmniej u was. To bolesne, że świat Mnie nie kocha. Czuję się przytłoczony przez całą tę nienawiść, tę niechęć, tę wrogość, te podejrzenia, które Mnie otaczają, przez podłości wszelkiego rodzaju, przez egoizm. Wszystko to znoszę jedynie dzięki Mojej nieskończonej miłości do człowieka. Ale znoszę to jeszcze cierpliwie. Przyszedłem, aby cierpieć to ze strony tych, którzy mają w nienawiści Zbawienie. Ale wy! Nie, tego nie umiem znieść! Tego, że wy nie jesteście zdolni kochać się w waszym gronie i w rezultacie – Mnie zrozumieć. [Nie umiem znieść] tego, że [nawet] wy nie przylegacie do Mojego ducha, nie staracie się czynić tego, co Ja czynię. Czy wy wszyscy myślicie, czy może jesteście przekonani, że Ja nie dostrzegam błędów Judasza, że nie wiem czegoś, co jego dotyczy? O! Bądźcie pewni, że tak nie jest. Gdybym chciał się otoczyć doskonałymi duchami, sprawiłbym, że wcieliliby się aniołowie. Mogłem to uczynić. Czy jednak byłoby to prawdziwym dobrem? Nie. Z Mojej strony byłby to egoizm i pogarda. Uniknąłbym bólu, który pochodzi z waszych niedoskonałości, ale wzgardziłbym stworzonymi przez Ojca ludźmi, których On ukochał do tego stopnia, że wysłał Mnie, abym ich zbawił. I dla człowieka byłoby to szkodliwe na przyszłość. Kiedy zakończyłaby się Moja misja, kiedy zostałbym zabrany do Nieba z Moimi aniołami, któżby pozostał, aby kontynuować Moją misję? Kto? Któż usiłowałby czynić to, co Ja mówię, gdyby tylko Bóg i aniołowie dawali przykład nowego życia, kierowanego przez ducha? Musiałem więc przyoblec się w ciało dla przekonania człowieka, że – jeśli człowiek tylko tego chce – może być czysty i święty pod każdym względem. I było konieczne, żebym wziął ludzi: takich, którzy swym duchem odpowiedzieli na wezwanie Mojego ducha. [Przyjąłem ich] nie zwracając uwagi na to, czy są bogaci czy ubodzy, wykształceni lub nieuczeni, czy są mieszkańcami miast czy wiosek. Wziąłem takich, jakich znalazłem, a wola Moja i ich ma ich powoli przemieniać w nauczycieli innych ludzi.

Człowiek potrafi wierzyć człowiekowi: człowiekowi, którego widzi. Trudno jest człowiekowi, który upadł tak nisko, wierzyć Bogu, którego nie widzi. Jeszcze nie ustały błyskawice na Synaju, a już u stóp góry pojawiło się bałwochwalstwo... Mojżesz jeszcze nie umarł – ten, na którego twarz nie można było patrzeć – a już grzeszono przeciwko Prawu. Kiedy zaś wy, przemieni w nauczycieli, staniecie się przykładem, świadectwem, zaczynem pośród ludzi, wtedy ludzie nie będą już mogli powiedzieć: „To są bogowie pośród ludzi. My nie możemy ich naśladować”. Będą musieli powiedzieć: „To ludzie jak my. Z pewnością mają te same instynkty i te same skłonności, co my, te same reakcje, a jednak potrafią oprzeć się swoim podnietom i instynktom i nie reagować tak grubiańsko, jak my”. I przekonają się, że człowiek może się upodobnić do Boga, jeśli tylko zechce wejść na Jego drogi. Przyjrzyjcie się poganom i bałwochwalcom. Czy potrafił ich uczynić lepszymi cały ich Olimp i wszystkie bóstwa? Nie. Jeśli bowiem są niedowiarkami, mówią: „To bajki”. A jeśli wierzą, myślą sobie: „To bogowie, a ja jestem tylko człowiekiem”. I nie próbują ich naśladować. Starajcie się więc stawać takimi jak Ja. Nie śpieszcie się. Człowiek przechodzi powoli ze stanu rozumnego zwierzęcia do stanu bytu duchowego. Współczujcie, współczujcie! Nikt prócz Boga nie jest doskonały.

Wszystko już minęło, prawda? Przemieniajcie się przez mocną wolę, naśladując Szymona, syna Jony, który w okresie krótszym niż rok, uczynił kroki olbrzyma. A jednak... kto z was był bardziej człowiekiem niż Szymon ze wszystkimi swymi wadami bardzo materialnej natury ludzkiej?»

«To prawda, Jezu. Nie przestaję badać tego człowieka. Budzi we mnie podziw» – wyznaje Tadeusz.

«Tak. Ja z nim jestem od dzieciństwa. Znam go, jakby był moim bratem, ale mam przed sobą nowego Szymona. Wyznaję, że kiedy powiedziałeś, że ma być naszym przywódcą, ja, i nie tylko ja, byłem zmieszany. Wydawał mi się najmniej odpowiednim ze wszystkich. Szymon w porównaniu z drugim Szymonem i z Natanaelem!... Szymon w porównaniu z moim bratem i z Twoimi braćmi!... Przede wszystkim w zestawieniu z nimi pięcioma!... To wydawało mi się błędem... Teraz zaś mówię, że miałeś rację.»

«A wy widzicie jedynie zewnętrzną stronę Szymona! Ja zaś widzę wnętrze. Aby stać się doskonałym, ma jeszcze wiele do zrobienia i musi wiele wycierpieć. Chciałbym jednak, żeby wszyscy posiadali jego dobrą wolę, jego prostotę, jego pokorę i miłość...»

Jezus patrzy przed Siebie. Trudno powiedzieć, co może widzieć. Jest pochłonięty jedną ze Swoich myśli i uśmiecha się do tego, co widzi. Potem spuszcza oczy na Jakuba i uśmiecha się do niego. [Jakub pyta:] «Zatem... wybaczyłeś mi?!»

«Chciałbym móc wszystkim wybaczyć tak, jak tobie... Oto miasto Cheszbon. Ten człowiek powiedział: za mostem, za trzecim zakrętem jest miasto. Zaczekajmy na innych. Wejdziemy tam razem.»

 

Źródło: Maria Valtorta