Za siedmioma górami i rzekami siedmioma
A może gdzieś bliżej znacznie
Były mokradła, bagna, sitowia
I ona, więc zaraz się zacznie
Gdy wieczór zapadał i wilki już wyły
W tym jeden, ten co się podtopił
Na bagna przychodził jej luby i miły
I nuże jej tropy tropił
Brodzenie po bagnach zręczności wymaga
Gdy stopy przecina i oset i bulwa
Komary tną ciało i ciąży nadwaga
Z młodzieńczej się piersi wyrwało:
O kurwa!
I poszło po bagnach, szuwarach i kniejach
I padła niejedna ptaszyna nieżywa
A ona jak ona, wszak nie pierwsza w dziejach
Nie była zanadto wrażliwa...
Kochanku mój miły na ostrów przybywaj
Ja czekam na ciebie w listowiu pod dębem
Me łono jedynie woal mgieł przykrywa
A marznąć zbyt długo nie chcę i nie będę
Gdy młodzian usłyszał ten nimfi głos zgoła
Huć żarem płomienia trafiła go w mózg
A wilki zawyły wściekle dookoła
I wicher też zawył podle pośród brzóz
Wpław rzucił się junak w wód czarne odmęty
A płynąc do nimfy nieźle wody popił
W jezioro wskoczyły różne leśne męty
I wilk, ten który się wprzódy podtopił
Płynących na ostrów zdały się tabuny
Wód przestwór turbował się wielce
Płynęły tam gnomy pruły krasnoludy
A ona...
Cieszyła się wielce
Nasz junak już wiedział że nie sam podąża
do raju
Przyspieszył więc ruchy, paliła go żądza
I widział ją na ostrowia skraju
Ze snu się zerwały rusałki, topielce
A ona kusiła, mamiła, wzywała
I szybciej biło wszystkich chłopów serce
Bo goła tam śród sitowia stała
I w wodzie szaleńczo płynęły junaki
Gobliny, skrzaty, nasz młodzian wysoki
I wilk też tam płynął, rzęził jak cap jaki
No ten, co się był i podtopił
Krasnolud potężny sapał już dość długo
Lecz walczył z topielą nadzwyczaj wręcz dzielnie
Bo rył po dnie biedak swą wielką maczugą
Rył strasznie ale walczył mężnie
Nasz junak zwyciężył za nim biegło plemię
On szedł do Leliji zrzucając ubranie
Dorwał ją brutalnie pierdyknął na ziemię
Przystąpił do dzieła chcąc skończyć zadanie
Ból wielki wnet poczuł nim się zdążył sprawić
Wilk swe kły wielkie w jego dupsko wtopił
A junak chciał bydlaka zabić
No tego co się wprzód podtopił
Obudził się nagle obok spała ona
Śniąc chyba jakieś rzeczy głupie
A junak nasz dzileny piewca Lelij łona
Pozostał z kłem wilczym w dupie