JustPaste.it

Dla dobra dziecka

Zdjąłem slipki, skarpetki i klapki kubota. Nagi jak Pan Bóg mnie stworzył (a cukierkowa dieta uwypukliła tu i ówdzie) wstąpiłem w rwący nurt smutku i żalu. Rzeka rozpaczy była pe

Zdjąłem slipki, skarpetki i klapki kubota. Nagi jak Pan Bóg mnie stworzył (a cukierkowa dieta uwypukliła tu i ówdzie) wstąpiłem w rwący nurt smutku i żalu. Rzeka rozpaczy była pe

 

Zdjąłem slipki, skarpetki i klapki kubota. Nagi jak Pan Bóg mnie stworzył (a cukierkowa dieta uwypukliła tu i ówdzie) wstąpiłem w rwący nurt smutku i żalu. Rzeka rozpaczy była pełna brudów, ścieków i odpadków; nasza wisła ukochana, śmierdząca, na wskroś duchem i fekaliami dumnych warszawiaków przesiąknięta. Pragnąłem by wchłonęła mnie jej ciemność, a krzyk mój uwiązł na wieki w mesjańskim, ostatnim felietonie.

 

Stałem po pas w rwącym rzecznym prądzie, szlochałem pogrążony w rozpaczy, a mój penis unosił się na rwącej wodzie. Jego fikuśne drgania spowijała aura tajemnicy, a platformą jego obywatelskiego nieposłuszeństwa, były zdrowe, różowe, pełne jądra, na których dumnie wsparty dryfował. Gra cieni sprawiła, że wydawał się nienaturalnie potężny, wielki, monstrualny. Jego wysokość Pan pieprzot gargantuiczny, był jak góra lodowa, wśród tysięcy resztek i śmieci, pełnych pychy titaniców rozbijających się o jego pulsujące, ciemnozielone żyły. Odruchowo zachrumkałem z zadowolenia, i nagle zrozumiałem, doświadczyłem głębokiej iluminacji; On wskazywał mi kierunek, cel. Wskazywał na umiłowanych czytelników, sens mego śliskiego, pisarskiego, mam nadzieję że nie za krótkiego żywota.

 

Spytacie; dlaczegóż szlochałeś Marku? czemu lico Twe wiśnią wstydu i szkarłatem zażenowania skryte? poprosicie; nie odchodź, nie zostawiaj nas samych, na pastwę zimnych, grudniowych nocy, gdzie czają się nocne mary. Wyznacie mi swe przewiny; nie pisaliśmy komci, nie wpłacaliśmy pieniędzy, nie dawałyśmy Ci. Przepraszamy! a ja? a ja wam wybaczę. Usłucham. I odpowiem. Bo w mojej ginekomastycznej klatce piersiowej, po lewej, socjalistycznej stronie, bije dobre, czerwone serce.

 

Zasmuciłem się, gdyż wciąż i wciąż czytam to samo. Bracia samcy krzywdzą mnie mocniej, niż moja dieta. Piszą bracia nieszczęśnicy tak; zostanę z tą kurwą dla dobra dzieci. Puściła się, dała dupy innemu, ale zostanę. Bo dzieci najważniejsze. I to właśnie tak mocno mnie smuci, rani, torturuje w trakcie bezsennych nocy i dni. Pozwólcie że przedstawię wam, jak to naprawdę wszystko wygląda.

 

Wyobraźcie sobie jak byliście w nowej sytuacji. Chociażby nowa praca. Jesteście uważni, obserwujecie; kto wam zagraża, kto silniejszy, kto słabszy. Kto miły, a kto padalec, kto jest liderem grupy, a kto siedzi na dnie społecznej chierarchi. Komu trzeba się podlizywać, a kogo można zgnoić. Boicie się, chcecie się ustawić w nowej rzeczywistości; więc bacznie i uważnie obserwujecie. Strach przed społecznym odtrąceniem, ostracyzmem, sprawia że chcecie zrozumieć zasady rządzące nowym miejscem i się dostosować. Każdy tak reaguje. Wychodzicie z wewnętrznego monologu w waszej głowie, jesteście na zewnątrz, płyniecie z prądem rzeczywistości. Obserwujecie. I wiele więcej widzicie. Ten stan podwyższonej uwagi, jest przeciwieństwem stanu błogiego, telewizyjnego lenistwa, gdzie wchłania się tylko emocje z ekranu, i wyłącza wszystkie swoje umysłowe systemy postrzegania. To tak, jakbyś o zmroku zgubił się w przerażającym lesie. Wychodzisz ze swojej głowy, odtwarzanych miliony raz w kółko wspomnień, jak ktoś Cię orżnął na pieniądze, czy brzydko się do Ciebie odezwał, i zaczynasz być uważny; boisz się. Strach i zagrożenie, budzą Twoją uwagę.

 

Dziecko. Pyzate, rude, tłuściutkie (bo to kurwa rzekomo zdrowe).  Jest w znacznie niebezpieczniejszej sytuacji. Wy możecie zrezygnować z pracy... dziecko nie może. Jest słabe, bezbronne. Rodzice zdają się być Bogami, dają jeść, ubierają, mogą spuścić manto. A więc obserwuje uważnie by przetrwać. Widzi słabości, mocne punkty, widzi niemal wszystko co chcecie ukryć. Nie słucha słów, bo często ich nie zna do pewnego momentu. A nawet gdy już je zna, wielu pojęć po prostu nie rozumie. A więc obserwuje grę ciała, mimikę. I widzi niemal wszystko. Co zobaczy, natychmiast wchłonie jak minerały, i stworzy z nich kręgosłup psychiczny, na którym opierać się będzie całe swoje życie. Jeśli nie ma miłości między Tobą a kobietą, dziecko to widzi i uznaje za coś normalnego. Taki właśnie wzorzec będzie wprowadzać w życie; będzie niezdolne do miłości, tylko na wszelkie sposoby, odtwarzać będzie to co zna. Odrzuci nieznaną miłość, uczucie, szczerość, bo jej po prostu nie zna, nie widziało jej. Bogowie czyli rodzice, pierwsze autorytety rozwijającej się osobowości, nie mieli tej cechy, a więc jest ona niepotrzebna wg. podświadomości dziecka. A jeśli wrzeszczycie na siebie? kłócicie się? to też dziecko przyjmie jako normalność, wchłonie to w siebie podświadomie.

 

Świadomie może nienawidzić wrzasku, podobnie jak świadomie można chcieć mniej jeść, schudnąć, nauczyć się języka... ale mimo wszystko, działa się inaczej. Działa się wg. wzorca z dzieciństwa. Twoje dziecko widzi waszą obłudę. Całe życie będzie według niej tworzyć relacje z innymi ludźmi. Będzie chciało kochać, ale nie będzie umiało. Będzie obłudne, i trafi na podobnych ludzi z "dobrych domów", gdzie także istniała obłuda i hipokryzja. Rozstanie jest zdrowe; nie ma miłości, wkradła się zdrada czy gniew, rozstajecie się. Ludzie ciągle się rozstają, a to z przyjaciółmi, znajomymi, ktoś umiera, wyjeżdża... to jest normalne. Rozstanie krzywdzi dziecko znacznie mniej, niż życie razem bez miłości. Zostając dla "dobra dziecka", niszczysz je, plugawisz, uczysz hipokryzji. Dziecko gdy dorośnie, na pewno Ci się "odwdzięczy". Lepiej żebyś nie wiedział jak. A więc bracia samcy, chociaż zdaje się to być straszne, rozstanie jest najlepsze dla dziecka. Ale uderza w poczucie stabilizacji, Twoje lenistwo. Czy ze strachu przed rozpoczęciem życia na nowo, poświęcisz swojego dzieciaka? dziecko to najważniejsza "sprawa" jaka istnieje. Powołałeś do życia (świadomie bądź nie) człowieka, i kreujesz go. Od Ciebie bardzo wiele zależy, i jeśli masz dziecko, Twoim zasranym obowiązkiem jest zadbać o nie. Nawet swoim kosztem, chociaż rozstanie zawsze Tobie się też opłaci, co stwierdzisz dopiero po jakimś czasie, gdy wyjdziesz z toksycznej sytuacji.