JustPaste.it

Dwóch Panów, i Ona.

Mój znajomy, razem ze swoim kolegą przytulali się do jego szanownej małżonki. W męskim, wulgarnym żargonie, nazywa się taką formę miłosnej ekspresji "na dwa baty"; żona

Mój znajomy, razem ze swoim kolegą przytulali się do jego szanownej małżonki. W męskim, wulgarnym żargonie, nazywa się taką formę miłosnej ekspresji "na dwa baty"; żona

 

Mój znajomy, razem ze swoim kolegą przytulali się do jego szanownej małżonki. W męskim, wulgarnym żargonie, nazywa się taką formę miłosnej ekspresji "na dwa baty";  żona kolegi znajomego, nie chciała już z nim zażywać intymności "solo". Ekstatyczne doznanie z dwoma Panami, przegnało precz cumulusy małżeńskiego pożycia. Ileż razy można powtarzać z tą samą osobą, te same śmieszne ruchy jak zając? wszystko się nudzi, nawet pyszny tort z galaretką, czego jestem aktualnie ponurym świadkiem. Problem ten rozwiążę jak bohaterowie mojego felietonu; zjem dwie, ba! trzy porcje tortu. A więc Pan małżonek grzecznie leżał na łożu, a na nim pochylała się związana świętym węzłem małżeńskim białogłowa, czule i z miłością wpatrując się w oczy temu, któremu ślubowała wierność i miłość aż do śmierci. Tymczasem z tyłu przyjaciel rodziny,  podgrzewał garniec nektaru, w którym mieszał swoją chochlą, zwiększając napięcie miłosne; aż do wrzenia, uczuć i jęków eksplozji.

Byłem towarzyski...

W czasach grzesznej młodości, kiedy byłem bardzo towarzyski wobec Pań, poznawanych na portalach randkowych czy czatach, lubiłem zadawać pytania. Jedna z Pań która mnie odwiedziła, w uroczy sposób umilała mi czas, rozprawiając się różnymi fikuśnymi sposobami, z samotnością którą boleśnie uciskała i tłamsiła moją Polską, słowiańską duszę. I ta właśnie Pani, miała bogate doświadczenie w sferze, którą systematycznie i z zapałem zgłębiałem. Pani ta lubiła skuteczniej od panadolu zbić gorączkę zmysłów dwóm, a nawet trzem Panom równocześnie. Byłem bardzo ciekawy jej opinii na ten temat. No cóż, po takim doświadczeniu, wszystko się zmienia. Poziom stresu i ekscytacji jest znacznie większy, niż przy jednym Panu; oczywistą oczywistością staje się prosta konstatacja, że co dwie głowy to nie jedna, i że jedna głowa już nie wystarcza.

Efektem jest trójkąt Bermudzki. Emocjonujący, podniecający, zagadkowy; ale i destrukcyjny. Statki i samoloty znikają, pożarte przez tajemną, morską bryzę; czy źródłem zniknięć jest przerażający morski potwór, lewiatan, czy też nieodgadnione wiry wodne, a może wytryski lawy z podwodnych wulkanów? nie wiadomo. Ważne jest natomiast co innego. Gdy płyniesz w sam środek wiru, zostaniesz przez niego wchłonięty i wypluty, prawdopodobnie bez życia, cóż ja piszę, na pewno bez życia.

Co kropelka sklei, żadna...

Gdy spoiwem związku są emocje, źle się dzieje. Każda emocja ze swojej natury, słabnie z czasem, i by ją wywołać jak wilka z lasu, trzeba użyć mocniejszego bodźca. Najpierw jest jeden mężczyzna, i z początku emocje są głębokie, przestrzenne i pełne znaczeń. Ale mózg się nimi nudzi, i z czasem żeby utrzymać się na emocjonalnej fali, trzeba zwiększyć bodziec; dwóch Panów daje bardzo silne emocje. Ale te emocje też opadną, czas pochłonie wszystko. I co dalej? jaka forma będzie potrzebna, by uzyskać wyjściową, początkową emocję? trzech Panów? czterech? a może nadal dwóch, ale przebranych za SSmanów z pejczami? Najsilniejszym butaprenem pary jest wzajemny szacunek, zrozumienie, sympatia. Ich owocem jest zadowolenie, głęboki wewnętrzny spokój, dobry, krzepiący sen, siła w ciele i radość w spojrzeniu. Następstwem emocji jest tylko wieczny i bolesny głód, pragnienie które coraz natarczywiej domaga się zaspokojenia. Szukanie wrażeń jest jak tort i lampka dobrego wina. W małych ilościach wspaniale odpręża i relaksuje, ale w większej, niszczy doszczętnie człowieka.