JustPaste.it

Jak zwalczać patologię w italskich i polskich szkołach?

kłopoty z nauczycielami w Italii i w Polsce

kłopoty z nauczycielami w Italii i w Polsce

 

 

Sycylia

Przed inauguracją roku szkolnego w Italii, ożywioną dyskusję wywołał wyrok tamtejszego sądu, który skazał sycylijską nauczycielkę na 15 dni więzienia za to, że za karę poleciła 11-letniemu uczniowi napisać 100 razy – „jestem kretynem”.

Sprawa trwała 5 lat na tle wielkiej debaty o skutecznej walce z powszechnym zjawiskiem chuligaństwa w szkołach i zawędrowała aż do tamtejszego sądu najwyższego.

W 2007 roku dwóch uczniów gimnazjum nie chciało na przerwie wpuścić do łazienki swego kolegi. Wyśmiewali go i obrażali. Jeden z uczniów na żądanie nauczycielki przeprosił od razu kolegę za swoje zachowanie, ale drugi stanowczo odmówił i wówczas pedagożka z wieloletnim stażem pracy kazała mu napisać w zeszycie sto razy powyższe wymuszone autowyznanie.

Tata chłopaka nie spuścił zstępnemu manta, jak to drzewiej bywało, bowiem jest to teraz wielce niepedagogiczne i zagraża osadzeniem w areszcie wstępnego, ale złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez dydaktyczkę.

Sąd pierwszej instancji uniewinnił ją, argumentując, że „energicznie ukarała chuligańskie zachowanie” i stanęła w obronie ofiary łobuzów, jednak sąd apelacyjny uchylił wyrok i skazał nauczycielkę na pół miesiąca pozbawienia wolności za to, że nadużyła środków udzielenia nagany, zaś w najwyższej instancji utrzymano wyrok i orzeczono, że pedagodzy nie mogą reagować w despotyczny sposób na chuligańskie postawy, bowiem jest to niepedagogiczne.

W opinii południowoeuropejskiego sądu najwyższego, karze podlega umyślne postępowanie, które „upokarza, obniża poczucie wartości i szkaluje dziecko, a także stosowanie przemocy psychologicznej wobec niego powodując zagrożenie dla zdrowia, nawet jeśli stała za nim intencja edukacyjna lub dyscyplinarna”. 

Przebywająca od roku na emeryturze nauczycielka powiedziała italskim mediom, że jest rozgoryczona wyrokiem i że „Nie takiej ochrony ze strony państwa oczekiwałam. Po tym wyroku każdy nauczyciel będzie zdany na łaskę pierwszego z rzędu rozwścieczonego rodzica”.

Gdyby Italka znała wyznanie „jestem debilem” (syna jednego z naszych wipów), to łatwo wybrnęłaby z kłopotu – nakazałaby młodzieńcowi (i to w ramach przyjaźni italsko-polskiej) napisać po stokroć ów cytat (jako samokrytyczną mądrość z dalekiego słowiańskiego kraju). 

Pewna polska wykładowczyni i (potencjalnie) wzór dla młodzieży wieku studenckiego, pozwoliła sobie na kpienie z przysięgi studenckiej, wpisywanie przaśnych żarcików pośród całkiem wulgarnych, podłączanie się pod pogróżki a ponadto pozwoliła sobie na pomówienie osoby walczącej z wulgaryzmami na portalu i na sfałszowanie jego podpisu.

Dzięki przedsiębiorczemu adwokatowi, który zmanipulował (sfałszował?) pozew sądowy, oraz wobec nieobecności pozwanego (operacja, sanatorium i rehabilitacja), Sąd Okręgowy w Gdańsku jednoosobowo wydał kuriozalny wyrok skazujący, a ponieważ nie poinformowano o jego wydaniu, onże się uprawomocnił i żadna siła w Polsce nie ma możliwości obalenia tego wyroku. A słynny już na cały kraj prezes tego sądu, uważa, że sędzia jest niezawisły i nie można zmienić wyroku. O tej niezawisłości sędziowskiej to już od paru dni wrze w Polsce - napisano masę notek i artykułów prasowych i internetowych… Ciekawe, jaką kwotę na Allegro osiągnęłyby pisma z podpisem tego prezesa, który oficjalnie odpowiada zwykłym ludzikom, że jego sędzia jest niezawisły, choć nieoficjalnie skłonny był dogadać się w sprawie „niezawisłego” ustalenia szczegółów (dotyczących afery Amber Gold) pracy sądu. 

Jak widać - w obu opisanych państwach - trudno jest walczyć z wulgaryzmami, menelstwem i chuligaństwem pośród uczniów tudzież studentów. Italka próbowała walczyć z patologią, lecz jej się nie powiodło (jednak nie udała się do Temidy), zaś Polka o walce z patologią nawet nie pomyślała (ale do sądów, w których nadal bryluje pomknęła z wielkim dostojeństwem i w towarzystwie swego prawnika). 

Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej (z 22 stycznia 1998) w sprawie komisji dyscyplinarnych dla nauczycieli i trybu postępowania dyscyplinarnego, nauczyciel podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej w przypadku uchybień:
- godności zawodu,
- rzetelnego sprawowania obowiązków zawodowych,
- pełnienia najważniejszych funkcji szkoły – dydaktycznej, opiekuńczej i wychowawczej,
- wspierania ucznia w jego rozwoju,
- dążenia do pełni własnego rozwoju osobowego.

Powstaje pytanie - czy polska bohaterka wielu artykułów uchybiła czterem pierwszym tiretom (czy - jak chcą słowniki - czterem pierwszym tiret) i na czym polegało oryginalne dążenie tej pani do pełnego własnego rozwoju osobowego określonemu w tirecie piątym (albo - jak chcą słowniki - w tiret piątym) oraz czy nauczyciel (pedagog, wykładowca) po swojej ciężkiej pracy w murach swej szkoły (uczelni) może zapomnieć o swym posłannictwie i (nieco albo ostro) sobie pofolgować? 

Bycie nauczycielem (pedagogiem, wykładowcą) w dzisiejszych czasach, w dobie internetu, podsłuchów, kamer oraz łatwej i nieograniczonej wymiany poglądów, jest trudnym społecznym i zawodowym wyzwaniem, któremu nie każdy może sprostać, a niektórzy nawet nie bardzo się starają.