JustPaste.it

Wybory w USA będą niedługo.

Wybory są po to, żeby właściwa osoba znalazła się na właściwym miejscu. Wróć! Wybory są po to, żeby kandydat, który reprezentuje większość został wybrany. Wróć. Wybory są po to, żeby kandydat ogłoszony zwycięzcą przez komisję skrutacyjną objął stanowisko.

 

Kończą się wakacje. Wiele osób jeszcze nie powróciło z urlopów. We wtorek na Uniwersytecie Pingwina było cicho i spokojnie.

Aż tu nagle do mojego gabinetu wpadła niespodziewanie dr Foolly Smallfish.

- Słuchaj kocie. Gubernator Marmolade czeka na ciebie w hallu na parterze.

- Że co proszę? Gubernator do mnie? A to co? Ja tu nie jestem Rektorem. Co mi tu będzie głowę zawracał?

- Gubernator przyjechał niespodziewanie. Incognito. Chciał rozmawiać z prof. Rykansky’m, ale profesor jeszcze nie wrócił z urlopu.

- Rykansky nie chciałby z nim gadać. Każ mu iść do Rektora i już.

- Rektora też nie ma, ale on powiedział, że nie chce rozmawiać z Rektorem, tylko z Rykańsky’m. Jak powiedziałam, że profesora nie ma, to zapytał: Kto go zastępuje? Powiedziałam, że ty.

- NIE CHCE ROZMAWIAĆ Z REKTOREM! A to zmienia postać rzeczy. Powiedz mu, że bardzo przepraszam, ale muszę dokończyć bardzo ważne doświadczenie naukowe i niech poczeka w hallu pół godziny. Jak myślisz, dlaczego nie chce gadać z rektorem? Bardzo podejrzana sprawa.

- Cały czas się zastanawiam. Gdyby nie to, sama bym kazała mu zapowiedzieć wizytę, umówić się z Rektorem Firedagiem i przyjechać za tydzień..

- Obserwuj go i za pół godziny wpadnij do mnie.

Foolly wróciła po pół godziny.

- Chodzi cały czas w kółko. Wygląda na bardzo zdenerwowanego.

- Dobra. Niech poczeka jeszcze 10 min. Powiedz mu, że zaraz będę.

Zszedłem na dół. Foolly przedstawiła mnie gubernatorowi:

- Panie Gubernatorze. Dziekan Wydziału Zginania Dziobów prof. Dr Cat Mrucuss (żaden profesor, ale ładnie zabrzmiało).

- Bardzo mi miło. Panie profesorze sprawa, która mnie do Pana sprowadziła jest bardzo delikatnej natury. Chciałbym zaprosić Pana na lunch do Zajazdu pod Jelenim Rogiem. Nie zajmę Panu dużo cennego czasu, panie profesorze.

Gubernator był mocno stremowany, a poza tym wyraźnie chciał pozbyć się świadka, czyli Foolly. 

Zajazd Pod Jelenim Rogiem to najbardziej luksusowy pensjonat w okolicy Pingwin Valley. Bardzo rzadko tam bywam i tylko raz byłem za swoje, ale to osobna historia. Gubernator zawołał przez komórkę limuzynę z dwoma ochroniarzami i po 15 min byliśmy na miejscu. Zamówił lunch i otworzył teczkę.

- No wiecie... rozumicie... - jąkał się - jest taka sprawa, prosiłbym, żeby pan, panie profesorze, to przeczytał.

Pismo zaadresowane było: Do Gubernatora Stanu Alaska w miejscu. Tytuł pisma był: Protest. 

Zacząłem czytać. Na początku było:

My mieszkańcy Pingwin Valley jesteśmy oburzeni tym, że nasza miejscowość jest reprezentowana w mediach przez pracowników Uniwersytetu Pingwina. 

Będąc zwykłymi prawdziwymi Amerykanami, żądamy, żeby reprezentował nas ktoś kto jest do nas podobny. Jakiś zwykły chłop, ewentualnie, może być zwykła baba. Ktoś taki jak my. Ktoś podobny do faceta pracującego w fast foodzie, albo na stacji benzynowej. Tylko taki ktoś...

I tak dalej, 134 podpisy.

- Widzi pan panie Profesorze. Taka mikro miejscowość i zebrali 134 podpisy. Nawet jeżeli polowa jest fałszywych to i tak jest to wielki problem dla Administracji. To jest Ameryka. U nas naród reprezentować musi reprezentatywny reprezentant narodu. Jesteśmy przykładem dla całej ludzkości. No... widzi pan - znowu zaczął się jąkać - nie mam nic przeciwko Rektorowi Firedagowi, ale co by o nim nie mówić, to inteligent. Widzicie, gdyby tak zrobić wybory i wybrać na stanowisko Rektora prostego Amerykanina, to można byłoby im zatkać gęby. Wiecie... rozumicie... Oni piszą tylko o reprezentowaniu. Powie się im, że Rektor reprezentuje i ich postulaty zostały już spełnione, bo nowy Rektor jest ciemny jak tabaka w rogu. Reszta Uniwersytetu zostanie po staremu.

- Kadencja Rektora Firedaga dopiero się rozpoczęła Panie Gubernatorze.

- Czy nic nie dałoby się zrobić? Dla dobra Ojczyzny?

- Nie wiem. Muszę to skonsultować. Za miesiąc będę może, coś wiedział.

Powiedziałem to takim tonem, że Marmolade nie miał odwagi, żeby kontynuować temat. Zamówił jeszcze litrową butelkę whisky, którą prawie sam opróżnił. Jakoś nie chciało mi się mu pomagać. (ostatecznie to polityk i ma głowę do...). Ochroniarze pomogli mu wyjść z Zajazdu. Mnie odwieźli na Uniwersytet a sami pojechali z powrotem do Frozen Beach.

Ale będą jaja jak Firedag i Rykansky wrócą z urlopu.

Wybory w USA będą niedługo. Będę trzymał rękę na pulsie i wszystko opiszę ku pokrzepieniu serc.


dr Cat Mrucuss