JustPaste.it

Bogactwo finansowe

Ludzie uznają za bogactwo rzeczy materialne; dom, samochód, firma, stały dochód z pracy. Kto pieniędzy bądź innego majątku nie m

Ludzie uznają za bogactwo rzeczy materialne; dom, samochód, firma, stały dochód z pracy. Kto pieniędzy bądź innego majątku nie m

 

Ludzie uznają za bogactwo rzeczy materialne; dom, samochód, firma, stały dochód z pracy. Kto pieniędzy bądź innego majątku nie ma, uznawany jest za śmiecia, nic nie znaczący trybik w maszynie. Wiadomo także, że Panie nie preferują Panów pozbawionych majątku. Pieniądze dają poczucie wyższości, władzy i bezpieczeństwa; a także możliwość założenia rodziny z atrakcyjniejszą partnerką. Tymczasem jest to jedno z największych kłamstw, którymi nas faszerują; bogactwo, i mam na myśli jak najbardziej finansowe, tkwi w Twojej głowie. Rozejrzyj się wokół siebie; wszystko co widzisz, najpierw powstało jako idea, pomysł. Ktoś wymyślił długopis, komputer, wytwarzanie i używanie elektryczności, żarówkę, samochód, a przed tym tysiące innych pomysłów, które umożliwiły wejście nam w erę elektroniki, wypraw kosmicznych i komputerów.

 

                                                      Jeśli jesteś idiotą...

 

W każdej chwili możesz mieć pomysł, i nieważne jak jesteś głupi. Twórczy pomysł może mieć nawet kompletny idiota, ponieważ twórczość nie ma nic wspólnego z logiką, świadomym myśleniem. Możesz być profesorem, nauczyć się na pamięć tysiąca książek, myśleć tysiąc lat, a nie wymyślisz nic naprawdę istotnego, ekscytującego. Będąc głupim, możesz sprzedać ten wartościowy pomysł za grosze, mogą Ci go ukraść... ale będziesz miał następny. Zresztą inteligentnym też kradną pomysły ci silniejsi, bogatsi. Pieniądze to nie nowe Q7 prostackiego prywaciarza, który dorobił się na płaceniu ludzom nędznych ochłapów, to nie pozycja polityczna kolesia z platformy czy z peeselu; firma może upaść, kolesia mogą wywalić "lepsi" kolesie, a prawdziwe bogactwo w postaci twórczości, zawsze zostaje.

 

Społeczeństwo i ci którzy nim kierują (za pomocą mediów, tworzenia autorytetów, kreowania gwiazdorów i celebrytów), boją się ludzi twórczych, nienawidzą ich. I uwalają jak tylko się da, zanim ci rozwiną skrzydła i wzniosą się wysoko, znacznie wyżej niż sięgają ich chciwe, świńskie oczka. Bogactwo i luksus prostaka i prywaciarza, złotoustego, cynicznego retoryka, jest jak gówno przy perle, którą są rewolucyjne pomysłe i idee. Oni są społecznie kimś i walczą o to, by tym wielkim kimś dla reszty baranów pozostać. To że są wyżej od reszty biedaków, jest dla nich źródłem swojego poczucia wartości. Twoja twórczość im zagraża, ponieważ znaczy więcej niż to, czego im na razie zazdrościsz; masz więcej, tylko o tym nie wiesz i tego nie widać. A nie wiesz, ponieważ nikt Ci tego nie powiedział. Czy nauczyciel Ci to powie? obniży przed zdolnym, kreatywnym dzieciakiem swoją władzę, poczucie ważności? najczęściej nie. Pracodawca, wielki big boss, czy ten nagrodzi Cię że możesz go przerosnąć i być ważniejszym niż on? nigdy w życiu, prędzej Cię zabije niż przyłoży do tego rękę. Oni chcą kolejnego trybiku w maszynie, a nie kogoś kto im pokaże, że wcale nie są tak wysoko. Dlatego podejmuje się starania, by z ludzi zrobić takie same barany, kopiujące swoich idoli i gwiazdorów. Masz być jak inni, jak wszyscy w stadzie, bo inaczej stado Cię wygna i znienawidzi. Stado boi się twórczości, jest przerażone; stado chce być takie samo, przeciętne i nudne jak flaki z olejem. Każdy rozbłysk światła nad tym cuchnącym bagienkiem, jest natychmiast gaszony przez oburzone, rozwścieczone, wykrzywione grymasem lęku smutne twarze.

 

                                                              Big Boss 

 

Prawdziwe bogactwo, to Twoja głowa. To pomysły są podporą cywilizacji, a później są następne ogniwa łańcucha; produkcja, marketing, itd. Jesteś bogaty, tylko jeszcze o tym nie wiesz. Bądź w stadzie, a utracisz twórczość i indywidualność. Twój pomysł, stado i big boss zawsze wyśmieje, wydrwi, wyszydzi. Zrobią z Ciebie nienormalnego, wariata, a jak będzie trzeba to zostaniesz pobity, napadnięty, zmasakrowany przez "nieznanych" sprawców. Boją się. Więc nie kupuj ipoda, nie czcij ćpuna z gitarą który ładnie gra, ale to nie oznacza że ma cokolwiek wiedzieć o świecie. Nasr... na te wszystkie autorytety które mówią Ci jak żyć, które tłumaczą Ci jaki jest Bóg, jakie jest życie, i co masz robić; Ty sam to wiesz, i masz narzędzia by to urzeczywistnić. Ale jakie narzędzia, i jaki to pomysł, musisz sam się tego dowiedzieć. Nikt Ci tego nie powie. Może Twoim powołaniem i sensem życia, nie będzie wcale bogactwo i sława? może coś innego sprawi, że będziesz szczęśliwy i spełniony?

 

Oczywiście; to nie spodoba się Twoim krewnym i "przyjaciołom", a na pewno rodzicom. Miałeś zostać prawnikiem bądź lekarzem, dobrze zarabiać, dać dumę i wnuki swoim starym rodzicom. Twoja dziewczyna także nie oszaleje ze szczęścia na myśl, że chcesz zostać grotołazem, albo testerem prezerwatyw. Gdy idziesz po sens życia, musisz być gotowy żeby rozstać się ze wszystkim, co Cię ogranicza i ściąga na dół. To może być, i najczęściej jest bolesne. Rodzina i bliscy Cię wyklinają, wyrzucają ze swojego życia, uważając że ich zraniłeś, zniszczyłeś ich marzenia. Nie interesuje ich fakt, że masz swoje własne życie, swoje marzenia i cele. Masz żyć tak, jak oni chcą i sobie wymyślili; ich prawdy muszą stać się Twoimi, a ich pragnienia Twoimi pragnieniami. A jeśli ich nie spełnisz, to "miłość" zamieni się w złość i nienawiść. To wszystko może być bolesne... nie musi, ale najczęsciej takie jest. Tak jak wyrwanie bolącego, gnijącego, cuchnącego zęba. Jest bolesne, ale dzięki temu zaczniesz żyć bez bólu, obrzydzenia i odrazy. I Ci z zepsutymi, czarnymi zębami, krzykną: "za kogo Ty się uważasz? bluźnisz! świętokradztwo! nasze święte książki, nasi święci i autorytety przekazali nam od Boga, że zgniłe zęby są święte, a kto je wyrwie, jakby podniósł rękę na samego Pana Boga! wyrwij ząb, a będziesz przeklęty na wieki! będziesz całą wieczność płonął w piekle, torturowany i gwałcony przez demony!".

 

Wyrwiesz ząb, zniknie smród, odraza, zaczniesz móc znowu smacznie jeść, cieszyć się życiem... zniknie ciągły, kłujący i pulsujący głęboko w Tobie ból... może nawet poznasz fajną dziewczynę,  której nie przerazi święty odór jaki wydzielał Twój święty ząb... ale czciciele świętego zgniłego zęba, będą przekonani że już po Tobie, że jesteś w sidłach złego, że jesteś zły, że zdradziłeś świętą tradycję. No cóż, musisz wybrać z kim chcesz być. To musi być Twój wlasny wybór. Ale dokonując go, pamiętaj że będąc w tradycji, musisz być miernotą, musisz cierpieć, mieć kompleksy, czuć się niższym od tych na górze. Wtedy nie popełnisz bluźnierstwa... i wszystko zostanie po staremu; big boss będzie big bossem, ipod będzie celem marzeń, a narkotykowe stękanie i jęki wirtuoza gitary na głodzie, życiową filozofią. A ja? zdechnę pod mostem, bo kto wtedy będzie mnie czytał?