JustPaste.it

Z cyklu PeKaeS - Sprzężenie zwrotne

Hussairowi i Zoe

                       Może kanwą tej historii były bełkotliwe zwierzenia  pijanego Francuza lub majaczenia pijanego scenarzysty?   Motyw tkwił i kołatał w mojej głowie i powracał jak mantra. Zafrapowanie  niepokojącym tematem skutkuje zawsze potrzebą odkrycia prawdy.

I choć interlokutor rozpłynął się we mgle zapomnienia wiedziałem,że muszę do tego wrócić, chwycić za pióro...

 

 

Paryż. Lato 1973. Mała kamienica przy Polach Elizejskich. Południe.  Siedział  w  ciasnej,wynajętej kanciapie, służącej za sypialnię, jadalnię, łazienkę i gabinet, przez co zmienił jedynie przeznaczenie swojej garsoniery a właściwie swego  pozyskanego chambre separee.  Zadecydowała cena.  Madame Cullet, korpulentna niewielka brunetka w wieku balzakowskim potraktowała go początkowo z nieufnością. Spodnie przetarte na kolanach, dziurawe  espadrille, stara koszula w kratę  o bliżej nieokreślonym kolorze  wymagały dalszych referencji.

Jednak coś zdecydowało, że został zaakceptowany. Madame trzykrotnie przeczytała jego dyplom: INSTITUTE DE FRANCE - Academie des sciences. Kierunek nauki medyczne.

Z tego jasno wynikało, że Gaston Turier jest świeżo upieczonym lekarzem i do tego w rzadkiej specjalności jaką jest psychiatria.

Madame Cullet znała się na ludziach. Wprawdzie obecnie była wdową, ale jej czterech mężów, łącznie poskutkowało  posiadaniem kamienicy, choć niewielkiej, ale podnoszącej jej status społeczny do poziomu, który gwarantował  zawsze aktualną rezerwację osobnego stolika  w kilku ekskluzywnych kafejkach.

Z dyplomu wynikało  dla niej jasno, że  monsieur Turier może być specjalistą rozwojowym. Tym bardziej, że  ukończył uczelnię z wyróżnieniem. Poza tym świadczyły za nim jego siwe, przenikliwe oczy i niewątpliwa uroda, obecnie nieco zeszpecona kilkudniowym zarostem. Narazie  jej potencjalny lokator nie śmierdział  stanem posiadania, ale sam fakt, że jak najszybciej chciał otworzyć prywatną praktykę, rokował pewne szanse.

Miała też inne widoki na uzupełnienie pewnych potrzeb i porywów nieokiełzanej wciąż namiętności w stosunku do młodych mężczyzn. Intuicja podszepnęła jej,  że młody lekarz może być, nie tylko z  czasem źródłem dochodu, ale również materiałem na bezpruderyjnego kochanka…

Pozwoliła mu więc nawet na tabliczkę przy drzwiach kamienicy: „Doktor Gaston Turier - Porady w zakresie…” Awansem zaprosiła go nawet na petit dejeuner.

Czekał na pierwszego klienta.

Być może wszędobylskość  kawiarniana i sprzyjająca niedyskrecja madame Cullet spowodowała, że już w trzecim dniu usłyszał dzwonek. Do garsoniery wtoczył się młody, szczupły mężczyzna w skórzanej bluzie. Był wyraźnie nieświeży i zmęczony .

Usiadł  a właściwie zwalił się na krzesało  za biurkiem. Badali się wzrokiem. Milczeli długo.

Poprzedzająca rozmowę cisza stawała się już niemal bolesna. W końcu wyszeptał – Nazywam się Michel Jack. Jestem kierowcą. Transport ciężarowy zaczął niepewnie. Pracuję w nocy. Pięć razy w tygodniu robię trasę  Paryż –Bordeaux,  i wracam….i usiłuję zasnąć . Pan mnie rozumie, doktorze, usiłuję!! i to nie jest sen, to jakiś upiorny letarg.  Wie pan, co mi się śni regularnie… ? Że jadę ciężarówką. Kiedy się budzę jestem jak dętka -kompletny aut.. Muszę  się zwlec  na bazę i  już jechać do Bordeaux.  Ponad tysiąc kilometrów  jazdy, rozumie pan?  Żadnego życia osobistego. Kobietę ostatnią miałem na trasie trzy lata temu… No i zarabiam niewiele.

Nie można tego zmienić ?

Nie. Gdybym nie pojechał do Bordeaux  odstrzelili by mi łeb..

Wizyta u mnie kosztuję pięćdziesiąt  franków -Turier uprzedził jego dalsze wynurzenia.

Na tyle mnie stać..

Turier zamyślił się głęboko. Na początku jego lekarskiej drogi trafił mu się przypadek,wobec którego był zupełnie bezradny.

Zrobimy tak,  zaczął niepewnie, na trasie są automaty. Jak przejedzie pan połowę, niech pan zjedzie na parking.  Proszę zadzwonić gdzie pan stoi  a ja tam podjadę. Odprowadzę za pana tę cholerną ciężarówkę.  A pan się w tym czasie prześpi w kabinie…

W oczach Michela błysnęła nadzieja. Zrobi pan to dla mnie doktorze naprawdę?

Oczywiście w końcu jest pan moim pierwszym pacjentem…

 Turier przeliczył ostatnie zaskórniaki. Następnego dnia od rana siadł przy telefonie i zrobił dzbanek kawy. Czekał.

Tego dnia nikt nie zadzwonił. Ani żadnego z następnych…

Minęło 30 lat

Doktor Gaston Turier nie został kochankiem madame Culette

 Doktor Gaston Turier  stał się jednym z największych autorytetów w dziedzinie psychiatrii. Uzyskał tytuł profesora zwyczajnego. Jego publikacje wytyczały nowe trendy światowych eksperymentów klinicznych.

Był już również kawalerem Legii Honorowej. W kuluarach szeptano nawet o możliwym Noblu.

Któregoś dnia, jego piękna kochanka, spełniająca funkcję osobistej asystentki i sekretarki – Christine Cortie zadzwoniła w przerwie jednego z sympozjów.

Gaston,  miałeś dziś dziwny telefon .On się nie przedstawił. Powiedział, że cena twojej porady nie gra roli, może wynosić nawet kilkadziesiąt tysięcy. Powiedział, że musi cię odwiedzić dziś. Tylko dziś. Jutro będzie za późno, to ponoć sprawa życia i śmierci.

Uległ własnej intuicji - Powiedz mu że czekam o dziewiętnastej.

Klient był idealnie punktualny. Starszy pan. Wysoki, nieco kostyczny. Elegancki w każdym calu.

 Nazywam się Louis Simon. Moje nazwisko nic panu nie powie - zaczął aksamitnym cichym głosem -jestem z zawodu fordanserem. Gdzie ? Nie chciałbym narażać na szwank renomy lokalu. To firma wysokiej klasy. Będę się streszczał doktorze: Rzadko bywam partnerem do tańca. Moim obowiązkiem jest doprowadzenie każdej kobiety, która tego oczekuje, do spełnienia jej najbardziej abstrakcyjnych i, nie ukrywam,  perwersyjnych fantazji erotycznych. Nigdy żadnej nie zawiodłem, a zapewniam pana doktorze, że nasze klientki są nie tylko bogate ale przerażająco wyrafinowane..

Czego pan ode mnie oczekuje?

Wiem, że tylko pan doktorze, może mi pomóc. Ja to muszę odespać, rozumie pan? Muszę! W nocy koszmar i w dzień ten sam koszmar. Bo wie pan, co mi się śni - że mam zbliżenia jedno za drugim, i ja mam nieustające orgazmy z tymi kobietami..

Cena nieistotna jestem bardzo bogaty.  Ja ..umieram, przeraża mnie własna praca… Niech mnie pan ratuje. Niech pan doktorze, ratuje mój sen.

Nie może pan tego zmienić?

Nie ma takiej możliwości to moja pokuta, gdybym zaprzestał  zafundowano by mi natychmiast betonowe kaloszeMafia - szepnął niemal niesłyszalnie.

Doktor Turier zamyślił się głęboko. Jego pamięć poszybowała w kierunku jego młodości. Dziwne sprzężenie zwrotne. Sięgnął po notatki.

Zrobimy tak. Ile kobiet, w czasie nazwijmy to po imieniu - pracy, musi pan zadowolić?

Pięć czasem sześć…

W jakim stylu?

Wymienię tylko niektóre upodobania klientek. Te nieliczne, najbardziej bolesne.  Jestem pedantem więc pozwoli pan doktorze, że zachowam prządek alfabetyczny: aglomatofilia, agorofilia, utossinofilia, autogositofilia, dysmorphophilia, ekskrementofagia, flatufilia,koperofilia,stygmatofilia, nie mówiąc już o phallophili, sadyzmie, wampiryźmie seksualnym i zoofetyszyźmie.

A ile ma pan polucji w czasie snu?

Pięć czasem sześć – niestety regularnie…

Proszę nastawić budzik na oko tak po trzech. Gdy się pan obudzi proszę natychmiast zadzwonić. Podjadę swoim Jaguarem. Przejmę na siebie pozostałe trzy metodą transmisji introspektywnej, a pan za te trzy się prześpi… potem przejmę całość w następnych dniach.

Po przyjęciu czeku na horrendalną sumę doktor Turier zamyślił się głęboko…

Ta historia uporczywie przywoływała mu jedną niezałatwioną sprawę..

Louisa Simona wyrwał z chorego snu natarczywy dzwonek budzika.  Dziś jego prześcieradło było nieco mniej mokre. Roztrzęsiony chwycił za słuchawkę. Wiedział że kończy się jego koszmar. Czuł to. Dzięki genialnemu planowi doktora Turiera.

Sygnał  telefonu powtórzył się wielokrotnie, stuknęła słuchawka…jednak ktoś odebrał.

Gabinet doktora Turiera?  zapytał  a raczej krzyknął niemal rozpaczliwie.

Tak ale  niestety pana doktora nie ma - usłyszał głos o bezosobowej barwie.

Jak to nie ma !- a gdzie jest?

Pojechał na trasę  odprowadzić ciężarówkę do Bordeaux…

   Siwy

Ps. Pastisz.

Żaden z programów antyplagiatowych nie potwierdził powyższych faktów.
Ale fakty potwierdziły przerażającą prawdę ...