JustPaste.it

Ku pochwale introwertyków

Żyjemy w niezwykle krzykliwym świecie. W czasach zdominowanych przez portale społecznościowe, na łamach których ludzie odzierają się z ostatnich strzępków prywatności.

Żyjemy w niezwykle krzykliwym świecie. W czasach zdominowanych przez portale społecznościowe, na łamach których ludzie odzierają się z ostatnich strzępków prywatności.

 

Najpierw szkoły, a potem firmy, w których staramy się o posady, atakują nas otwartością przestrzeni, blokując drogę do jakiejkolwiek anonimowości. Z każdym dniem pozostaje coraz mniej miejsca na samotność. Jak zatem być introwertykiem we współczesnym świecie?

Introwersja jest terminem wymienionym przez C. G. Junga w jego koncepcji typów psychologicznych. W przeciwieństwie do otwierającej się na świat zewnętrzny ekstrawersji, termin ten oznacza zwrócenie się ku własnemu życiu wewnętrznemu. O ile więc typowy ekstrawertyk będzie osobą energiczną, towarzyską i chętnie otwierającą się na relację z innymi ludźmi, o tyle introwertyk doceni możliwość spędzenia czasu w towarzystwie własnych myśli i przeżyć, z dala od nadmiaru zewnętrznych bodźców, których ekstrawertyk tak bardzo potrzebuje. Specjaliści z Sensica.eu podkreślają, że z reguły nie istnieją ani stuprocentowi introwertycy, ani stuprocentowi ekstrawertycy. Jesteśmy umiejscowieni na ścieżce, która łączy te dwa przeciwstawne bieguny, a to, w którym miejscu stoimy definiuje stopień naszego ekstra- bądź introwertyzmu.

Badania wykazują, że introwertycy stanowią od 30-50% naszej populacji. W ostatnim czasie ich głosem do świata stała się Susan Cain, która na kartach swojej książki - „Quiet. The Power of Introverts in a World That Can’t Stop Talking” – obala szereg krzywdzących mitów dotyczących introwersji. Jednym z nich jest utożsamianie omawianego zjawiska z nieśmiałością. Nic bardziej mylnego. Nieśmiałość uwarunkowana jest bowiem poprzez lęk przed oceną społeczną, introwersja stanowi zaś ludzką reakcję na stymulację społeczną. Jedni potrzebują otrzymywać cały szereg bodźców, inni zaś preferują życie w miejscach spokojnych i wyciszonych. Tak jesteśmy skonstruowani i nie powinniśmy tego zmieniać.

Współczesne społeczeństwo przykleiło introwertykom łatkę mrukowatego odludka, który boi się wyjść do ludzi. „Introwersja tych osób często jest problemem dla innych ze względu na przestrzeń i ciszę, którą tworzą w kontakcie. Dla części osób cisza to niebezpieczna przestrzeń, która wypełnia się różnymi uczuciami, od których poprzez mur słów chcą się odgrodzić. Przedłużająca się cisza w kontakcie dla tych osób może wywoływać duże napięcie i lęk, przezywane jako poczucie zagrożenia” – twierdzi psychoterapeuta Bartłomiej Żukowski.  Gdzie zaś podział się wzór kreatywnego geniusza, pisarza bądź naukowca, który oddaje się twórczej pracy w swojej samotni? Samotność nie jest zaprzeczeniem innowacji, a nawet bardzo często idzie z nią w parze. Sami introwertycy nie mają najmniejszego problemu ze swoją samotnością. Wprost przeciwnie – jest ona im niezbędna do naładowania wewnętrznych akumulatorów, które bardzo często wyczerpują się w typowych sytuacjach społecznych. Introwertycy nie lubią dużych grup, głośnych miejsc i bezcelowych dyskusji. Są za to świetnymi słuchaczami, nawiązującymi głębokie, choć nieliczne, relacje. Powierzone zadania wolą wykonywać w pojedynkę, wykazując się przy tym niezwykłą kreatywnością, skupieniem oraz umiejętnością dokonania dogłębnej analizy. 

Współczesny pęd i ciągłe dążenie do nowoczesności z pewnością nie ułatwiają życia introwertykom, stanowiącym tak liczną reprezentację naszego społeczeństwa. Dla niektórych samodzielność i pewna doza samotności to lepszy wybór niż krzykliwy dzień w świecie, który szturmuje ostatnie bastiony prywatności. Spróbujmy ich zrozumieć.