Z całą pewnością przerósł swoją epokę i to najbardziej mnie fascynuje
Czyjś talent najłatwiej chyba dostrzeżemy, gdy jest on związany z rozrywką. Gwiazdy filmowe czy muzyczne są znane bardziej niż wybitni przedstawiciele świata nauki.
Jak każdy, mam swoje ukochane kompozycje muzyczne. Jeżeli chodzi o klasyków, to najbardziej wpadła mi w ucho delikatna i romantyczna suita baletowa „Walc kwiatów” z „Dziadka do orzechów” Piotra Czajkowskiego. Lubię też „Tańce węgierskie” Brahmsa i „Habanerę” z „Carmen” w wykonaniu Marii Callas.
Podobnie jest z muzyką, tak zwaną, popularną. Gdy Gene Kelly śpiewa i tańczy „Singing in the Rain”, jestem oczarowana tak samo, jak wtedy, gdy usłyszałam i zobaczyłam go po raz pierwszy. Tę piosenkę znam też w wykonaniu Judy Garland, ale interpretację Kelly’ego zdecydowanie uważam za lepszą. On sam był nie tylko świetnym aktorem, mistrzem śpiewu i tańca, ale i autorem licznych choreografii, scenarzystą i reżyserem.
W świecie filmu niezwykłą wszechstronnością wykazał się niewątpliwie Charlie Chaplin - aktor, reżyser, scenarzysta, kompozytor. W początkach kariery, jeszcze w epoce kina niemego, niebywała sprawność fizyczna pozwalała mu na udział w karkołomnych scenach, bez kaskadera.
Tych zaledwie kilka przykładów dotyczy artystów, którzy obdarzeni zostali wieloma ponadprzeciętnymi talentami, nieprzekraczającymi jednak granic świata sztuki.
W świecie nauki ludzie genialni trafiają się również niezwykle rzadko i najczęściej ich zdolności są ograniczone do jednej lub kilku pokrewnych gałęzi.
Dlatego tak niezwykłym człowiekiem był Leonardo da Vinci. Wprost niewiarygodna jest ilość dziedzin, i to bardzo od siebie odległych, w jakich przejawiał się jego geniusz.
Wybitny malarz, rzeźbiarz, poeta i jednocześnie utalentowany architekt, matematyk, konstruktor i wynalazca.
Jego zainteresowanie medycyną skupiało się w dużej mierze na anatomii. Aby ją zgłębić, dokonywał, zakazanych wówczas, sekcji zwłok. Dzięki opiece bogatych protektorów, Sforzów i Medyceuszy, uchodziły mu one bezkarnie. Niektórzy biografowie uważają, że ich głównym celem było jak najbardziej realistyczne ukazanie malowanych i rzeźbionych postaci. W zachowanych szkicach artysty widać, niemal grające pod skórą, mięśnie.
Sądzę, że na szczególny podziw zasługują dokonania Leonarda, jako inżyniera. Był mistrzem mechaniki i hydrauliki. Wiele jego wynalazków znalazło praktyczne zastosowanie, ale szkice i projekty latających maszyn czy podwodnej łodzi dowodzą, że z całą pewnością przerósł swoją epokę. Czasami wyobrażam sobie, czego mógłby dokonać taki człowiek w czasach współczesnych.
Przed wielu laty byłam w Krakowie. Muzeum Czartoryskich, ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu, było zamknięte. Już nie pamiętam, z jakiego powodu. Bardzo chciałam zobaczyć „Damę z łasiczką”, jedyny obraz Leonarda da Vinci, znajdujący się w polskich zbiorach.
W paryskim Luwrze trzeba czekać w długiej kolejce, by przez krótką chwilę móc podziwiać, najsłynniejszy chyba w historii obraz, „Monę Lisę”. Istnieją różne hipotezy, co do tożsamości modelki o zagadkowym uśmiechu. Także takie, że renesansowa dama zrodzona została jedynie w wyobraźni mistrza Leonarda.
Żadna nie została wystarczająco udowodniona.
Nie tylko sławny portret, ale i postać samego artysty owiane są do dzisiaj aurą tajemniczości. Stanowiła i stanowi ona inspirację dla wielu twórców.
Mona Lisa, pobłażliwie (a może nieco ironicznie) uśmiechnięta, zdaje się być pewna, że nikt nie zdoła wydrzeć jej tajemnicy.
Alicja Minicka