Jest leśnym Adonisem. Korci włóczykija.
Zawsze arystokrata od zarania dziejów.
Spisany przez poetów, wypieszczony piórem,
z dobrodziejstwa przypadku tkwi, w oczekiwaniu
- by pozwolić się dostrzec.
My, leśni profani, wciąż pełzniemy przez chaszcze aby nas nagrodził.
Uchylił kapelusza o wytwornym kształcie,
który mu skroił zielony modysta…
Przycupnięty gdzieś w trawach, skąpany w igliwiu,
malowany kolorem tak zmiennym
jak refleks.
Wpłaszcza się w smugę światła.
Wabi jak hologram.
Dumny w swej elegancji i zawsze seksowny.
Nam czasem tylko z nagła daje się zaskoczyć
spełniając nasza prośbę o swoją obecność.
A wtedy oczy dziecka a i starca oczy stają się radośniejsze.
gdy las nas wyróżnia, bo zjawił się, odsłonił
i podnieść pozwala.
Jest przywilejem chwili co sama wybiera,
która ręka go wskaże, a która go dotknie.
Moja, twoja, kuzyna czy starej kobiety.
Gdy ląduje w koszyku - to z taką czułością
jaka otacza pisklę, co wraca do gniazda.
I niesiemy go z dumą jak dowód rzeczowy,
który spełnia marzenia o szlachetnym smaku,
wobec tych, co z miłości… napełniają talerz…
Siwy