JustPaste.it

Z cyklu: PeKaeS - Reklama (o k...a) sepulkralna

Idą święta...

 

Egocentryzm człowieka szarego bywa wadą ale i jest zaletą. Ponieważ żyjemy w świecie komercji - nabywanie dóbr doczesnych coraz częściej nie jest wynikiem potrzeb a naturalną formą autokreacji swoich upodobań, statusu i możliwości, jest też pilną (czasami) potrzebą  pognębienia bliźniego jak to ma miejsce np. w zasłyszanym wczoraj tekście:„zmieniłem brykę drogi sąsiedzie, bo tamta mi się opatrzyła” (nie mówiąc o żonie…ale to inny temat)

Autokreacja była, jest i będzie.

Epatowanie stanem posiadania, oczywiście przy pozorach niewinnej, niewymuszonej skromności, jest ulubionym zajęciem każdego Polaka .

W szczególności szarego.

W dobie Peerelu, wobec braków materiałowych, epitafia z sygnałem tytułu naukowego były na porządku dziennym. Co drugi pogrzebany, nawet bez matury, po kursach zaocznych ukończonych po znajomości, czy też będący towarzyszem absolwentem Uniwersytetu Marksizmu i Leninizmu (WUML),  już awansem  wywieszał, jeśli nie na drzwiach, to na  swoim epitafium, informację, że tu leży magister, adiunkt, docent jeśli nie doktor lub co najmniej profesor nadzwyczajny.

I choć tak naprawdę to nikogo, poza starszą częścią pozostałej populacji rodzinnej, za bardzo nie interesowało, zwyczaj się przyjął,  bo nie podpadał pod żaden paragraf.

Spacerując często po okolicznym cmentarzu – bo i miejsce zaciszne i po butach nikt nie depcze- stwierdzam, że nic tak nie bawi jak narodowa potrzeba reklamy po zejściu.

Ponad połowa nieboszczyków z lat 70. -90. to nie byle kto, ale ludzie z naukowego świecznika różnych specjalności. Można by zaryzykować przypuszczenie, że Ojczyzna  dyplomem stała i  ostatnim interesem denata było moralne wsparcie dla rodziny, czyli jej nobilitacja.

Może i słusznie, bo każda żona i mąż a  nawet szwagier i reszta pociotków, pragnęła podkreślić, że leży tam gość z klasą a nie byle burak, bez wykształcenia.

Wprawdzie niewielu pamięta, a warto to przypomnieć (niech się młodzież uczy), że często za tegoż Peerelu dyplomy otrzymywało się na telefon cyt.:: „no jak tam towarzyszu rektorze ,na którym obecnie roku studiuję?”.

Zachodzi więc uzasadnione podejrzenie, że poziom wykształcenia (czyt. Inteligencji) nieboszczyków, jest nie do końca czytelny.

W dobie komercjalizacji w miejsce ozdoby tytułem naukowym weszły ozdoby materialne typu chińskie nagrobki, mastaby, mauzolea itp. A że każdemu według jego potrzeb, patrzymy z zazdrością nawet, jeśli tylko inskrypcja nagrobkowa informuje, że leży tu nie wybitny naukowiec a  jedynie np. król Cyganów.

Ale bywają wyjątki.

Jeden z takich sarkofagów  z marmuru w czterech gatunkach (gustibus est non disputandum) stoi na naszym cmentarzu ze wzruszająco szczerą informacją… „tu leży damski krawiec

Gdy trwałem przed grobowcem w zadumie, przechodzący koło mnie menel i  tak nie zdzierżył i mruknął  - …byznesmen pieprzony...

Ja sam zastanawiając się nieraz nad rodzajem nagrobka,  pod którym przyjdzie mi spędzić kilkadziesiąt lat  (zakładam kilkadziesiąt, bo nie wiem czy rodzina wytrzyma galopujące czynsze za uzasadnioną obecność nieboszczyka w krypcie, skoro ponoć koszty opodatkowania duszy ( tfu! plotką się brzydzę) są w dalszym przygotowaniu, nie mówiąc już o opodatkowaniu powierzchni nagrobka, na który padają wbrew woli najemcy-właściciela liczne deszcze).

Co per saldo, powiedzmy to sobie szczerze, może zrujnować pozostałą rodzinę.

Cały mój wywód można określić jako rozterki duszy po zejściu, osoby pozostającej z tegoż powodu za życia w głębokim dylemacie… 

bff18ef2f78ff8851f1c0d8b64bce228.jpg

Fot.własne

Siwy