JustPaste.it

Amber Gold Rostowskiego

Każdy bank może przy danej ilości kapitału własnego pozyskać środki finansowe na rynku przez emisję obligacji własnych.

4e11a8216353e9c57b365a57e700e245.jpg

Wygłaszając "drugie exposé", premier obiecał gigantyczne inwestycje sięgające setek miliardów złotych. Minister finansów Jacek Rostowski ogłosił w sobotę, jakie będą źródła ich finansowania.

Do środków na inwestycje, których zamiar przeprowadzenia już przypisuje sobie rząd, zaliczono m.in. pieniądze, które w następnych latach na inwestycje wydadzą prywatni przedsiębiorcy, środki, które spodziewamy się uzyskać z funduszy unijnych, i kapitał z wielomiliardowego zadłużenia, które zaciągnąć ma państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego. Udział finansowania z budżetu państwa minister finansów prognozuje na 15 procent.

Piątkowe wystąpienie Donalda Tuska w Sejmie operowanymi przez szefa rządu kwotami na obiecywane inwestycje bez wątpienia przebiło projekty, których realizację zaproponowało na początku września Prawo i Sprawiedliwość. I chyba właśnie wyłącznie taki cel miało "drugie exposé" premiera - przejąć inicjatywę od Prawa i Sprawiedliwości, starając się przekonać wyborców, iż pomysły rządu są lepsze niż opozycji.

Minister finansów Jacek Rostowski ujawnił w sobotę, skąd mają pochodzić środki na obiecane przez Donalda Tuska kilkusetmiliardowe inwestycje.

Z informacji ministra finansów wynika, iż premier, obwieszczając w piątek wielki program inwestycyjny, wydawał głównie "nie swoje", zaliczając do puli inwestycji pieniądze, które mają wyłożyć np. prywatne przedsiębiorstwa czy samorządy.

Minister Rostowski ogłosił, iż źródła finansowania inwestycji do 2022 r. to: środki unijne - 39 proc., współfinansowanie środków unijnych - 17 proc., instytucje finansowe - 16 proc., przedsiębiorstwa prywatne i państwowe - 13 proc., a z budżetu państwa pochodzić ma 15 procent.

- Jeśli chodzi o środki stricte budżetowe, to będą to tylko przesunięcia wydatków przez wybranie przez nas najważniejszych priorytetów, na których się będziemy koncentrowali i na które przekażemy te dodatkowe możliwości wydatkowe pochodzące z budżetu, na które Polska będzie mogła sobie pozwolić - zaznaczył Rostowski.

Winna opozycja?

Swoje wystąpienie poświęcone wskazaniu źródeł finansowania inwestycji minister Rostowski zaczął jednak od ataku na opozycję, co tylko potwierdza, iż zamysłem premiera Tuska przyświecającym wygłoszeniu "drugiego exposé" była próba zdyskredytowania inicjatyw opozycji i usiłowanie, obietnicami olbrzymich nakładów inwestycyjnych, odzyskania spadającego poparcia dla rządzącej Platformy Obywatelskiej, wyrażonego wynikami ostatnich sondaży popularności partii politycznych.

Rostowski stwierdził, iż stoimy przed wyborem "między rozwojem, który proponuje rząd", a "rozdawnictwem, które proponuje opozycja".

Oskarżył rząd Prawa i Sprawiedliwości o zaniechania w kwestii wydatkowania środków z unijnych funduszy. Minister Rostowski chwalił się też tym, co rządowi PO - PSL udało się zrobić, m.in. "w latach 2011-2012 zmniejszyć deficyt o prawie 4,5 pkt proc. PKB, czyli o 70 miliardów złotych, bez tak naprawdę uderzenia obywateli po kieszeni". Minister finansów nie wyjaśnił, czy oprócz obywatela Rostowskiego bądź obywatela Tuska miał na myśli jakichś jeszcze obywateli, których "zmniejszanie deficytu" nie uderzyło po kieszeni.

Wirtualny księgowy

Razem z ministrem Skarbu Państwa Mikołajem Budzanowskim minister Rostowski przekonywał także do "cudownego" sposobu pomnożenia pieniędzy.

O ile na zaprezentowanym podczas konferencji slajdzie pokazano sugestywnie, jak jedna złotówka zamienia się w pięć złotówek, o tyle im dłużej trwała konferencja, mogliśmy usłyszeć najpierw, iż z jednej może się zrobić sześć, a kilka minut później, iż nawet siedem złotówek.

Budzanowski, wymachując banknotem stuzłotowym, a Rostowski przytakując każdemu słowu ministra skarbu, do swojego pomysłu pomnożenia pieniędzy przekonywali, niczym jacyś dwaj hochsztaplerzy próbujący złowić naiwnych do udziału w złotym interesie.

- Z tej jednej sprywatyzowanej złotówki, która mogłaby trafić do budżetu państwa, będziemy wartość tej złotówki przemnażać i teraz ta jedna złotówka będzie mieć siłę kilku złotych. Możemy mieć ten wybór: czy sto złotych chowamy do szuflady, zamrażamy ten kapitał, czy z tych stu złotych przenosimy to do instytucji, która zwielokrotni wartość tych stu złotych i będziemy mieli poziom kilkakrotnie większy, 5-, 6-krotnie większy. I to nie jest żadna magia, tylko są to mechanizmy rynkowe, które funkcjonują w świecie bankowym - mówił minister Skarbu Państwa.

Rostowski z Budzanowskim "pomnażać" pieniądze chcieliby za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego, do którego wnoszone będą akcje spółek Skarbu Państwa. BGK miałby je sprzedawać, pozyskując w ten sposób kapitał i na jego podstawie zwiększać swoje możliwości zadłużania się. - Mamy pewną wartość akcji.

Wartość tych akcji wnosimy do BGK. BGK dokonuje sprzedaży na rynku, np. na giełdzie papierów wartościowych 2-3 procent. Tak uzyskujemy np. miliard złotych. Ten miliard złotych zwiększa fundusze własne BGK, ale z powodu tej dźwigni, jaką każdy bank ma - to podstawowa działalność każdego banku - ten miliard złotych w akcji kredytowej zwielokrotnia się pięcio-, sześcio-, a nawet siedmiokrotnie.

To jest lewar - wyjaśniał Budzanowski. Z wypowiedzi ministra finansów wynika, że to pomnożenie pieniędzy oznaczać będzie faktycznie, iż Bank Gospodarstwa Krajowego wyposażony w wyższy kapitał będzie mógł się zapożyczyć na kilkakrotnie wyższe od posiadanego kapitału kwoty.

- Każdy bank może przy danej ilości kapitału własnego pozyskać środki finansowe na rynku przez emisję obligacji własnych. I wtedy przy tym finansowaniu na miliard złotych na przykład - ale tutaj mówimy o kwocie do 10 miliardów kapitału dodatkowego - będzie mógł wyemitować obligacje na rynek do kwoty teoretycznie aż 70miliardów złotych. Tego oczywiście BGK nie zrobi natychmiast, zresztą ten kapitał oparty o akcje spółek Skarbu Państwa nie będzie wprowadzony za jednym razem, tylko kolejnymi transzami - mówił Rostowski.

Wyjaśniał, iż finansowanie może nastąpić po części w wyniku emisji obligacji długoterminowych przez BGK, ale może także przez pozyskanie środków od Europejskiego Banku Inwestycyjnego.

Rostowski stwierdził, iż pozyskanie w ten sposób 40 miliardów złotych z przeznaczeniem na inwestycje do 2015 roku jest jak najbardziej realne. Minister Rostowski zabłysnął jednocześnie jako kreatywny księgowy, który potrafi tak zadłużać państwo na ogromne kwoty, ukrywając to "pod dywanem", by nie ujawniało się to w statystyce długu publicznego.

Choć państwowy BGK faktycznie zadłuży się na miliardy złotych, to wyliczany nam przez Komisję Europejską dług publiczny się nie zwiększy. Rostowski wyjaśniał, iż to dlatego, że według definicji unijnych Bank Gospodarstwa Krajowego nie jest częścią sektora publicznego.

 

Źródło: Artur Kowalski