JustPaste.it

Fiołki z listem

Z autorem serwisu kulturalnego „Sztuczne Fiołki” rozmawia Jakub Zbądzki.

Z autorem serwisu kulturalnego „Sztuczne Fiołki” rozmawia Jakub Zbądzki.

 

–  Plotka głosi, że gdy na jednym z wiedeńskich dworców zaczęto regularnie puszczać muzykę klasyczną, miejscowi kloszardzi prędko czmychnęli. Sztuka zdaje się mieć zgubny wpływ nawet na zahartowane organizmy.
– To kwestia słabego systemu edukacji. Szkoły nie zawsze prowadzą dobre zajęcia z muzyki, a jeszcze rzadziej udostępniają odpowiednie instrumenty. Przez to w oczach młodych kultura wysoka sprawia wrażenie zbyt niedostępnej, wyrafinowanej. Moim zdaniem jest z nią trochę jak ze wspinaczką wysokogórską. Co prawda należy podjąć pewien wysiłek by dojść na szczyt, ale warto, bo z niego rozciąga się naprawdę wspaniały widok.
– Do tak heroicznych czynów zachęca humor, z którego chętnie korzystasz.  Da się jeszcze bez niego obyć i wciąż przyciągać uwagę?
 – Można zacząć od luźnego podejścia, by skończyć na naprawdę poważnych rozważaniach. Niestety wiele dzieł da się docenić dopiero po zrozumieniu kulturowo-historycznego kontekstu, a to wymaga kompetencji. Pamiętam, jak moja nauczycielka obniżała oceny, bo ktoś nie miał całej kartki pokrytej farbą, albo kolory odbiegały od naturalnych. Absurd. Powinno się uczyć dyskusji i kreatywności, nie schematów.
– Jednak potrzeba sporego aparatu pojęciowego, choć słyszałem głosy, że odbiera to czar przeżywania dzieła.
– Patrzenie jest proste i pasywne, natomiast widzenie stanowi formę rozumienia, które zawsze opiera się na wiedzy. Podziwianie sztuki o której nie mamy bladego pojęcia wygląda chyba nieco naiwnie. Trudno wtedy odróżnić podobającą się tandetę od zachwycającego arcydzieła.
– A czy dodawanie przez Ciebie dymków z wulgaryzmami do niektórych obrazów nie jest nieco kiczowate? Wiesz, każde użycie przekleństwa zwiększa popularność autora o połowę.
– Słowa ordynarne są bardzo ważną częścią języka. Wprowadzając rozdźwięk między formą a treścią bywają bardzo zaskakujące. Tworzą groteskę. Rzecz w tym, by nimi nie epatować, nie używać bezmyślnie jako przerywników. Zbyt często wykorzystywane tracą znaczenie, stając się zwykłymi językowymi śmieciami.
– I ciążąc przez nadmiar brzydoty w otoczeniu. Czasem żałuję, że nie słyszę na ulicach recytowanej inwokacji z „Pana Tadeusza”.
 
– Estetyka to wielki temat, niestety pomijany przez media. Nawet zacne wydawnictwa naukowe publikują okropne pod względem formy książki, co jeszcze dwa wieki temu było nie do pomyślenia. Dużo gorzej jest z przestrzenią publiczną. Wystarczy popatrzeć na centrum Warszawy zaśmiecone wszelkiej maści reklamami. Wiele osób to dostrzega i autentycznie tęskni za odrobiną piękna. Zwykłego piękna.
– Dziękuję za rozmowę.