JustPaste.it

Magiczne drzewo

Wyobraź sobie, że udało Ci się odkryć magiczne drzewo, które rodzi szczerozłote owoce, grudki złota w czystej postaci. Co wtedy robisz?

A) Pielęgnuję drzewo, aby wydawało złote owoce, a za nie kupię wszystko, łącznie z drewnem do kominka,
B) Porąbię je, bo chcę drewna żeby się ogrzać.

Każdy logicznie wybierze A, bo wtedy będzie mógł zapewnić sobie ciepła do woli, zamiast jednorazowo, póki się drewno z drzewa nie wypali. Czemu więc tak samo nie wybierasz w relacji z partnerem? W głównej mierze dotyczy to facetów. Pielęgnacja drzewa jest jak pielęgnacja czystości, która wyda owoce w postaci miłości. Jednak większość mężczyzn (jeśli w ogóle na taką nazwę zasługują) woli zamknąć oczy i uszy na owoce i skonsumować miłość jak najwcześniej. Z tego owoców nie będzie.

Zainspirowany pewną dyskusją, chciałbym wyprowadzić szybkie równanie matematyczne. Załóżmy, że postawa zachowywania wstrzemięźliwości od seksu przed ślubem to zbiór X, a wolna miłość - zbiór Y. Teoretycznie przechodzenie z jednego zbioru do drugiego jest jednakowe z X do Y i z Y do X. Przecież człowiek jest wolny, ma wolną wolę. Jednak w praktyce to nie jest takie proste. Ktoś, kto przez wiele lat zachowywał czystość, w każdej chwili może bez problemu zacząć współżycie. Jednak ktoś, kto przez wiele lat współżył, czy może tak po prostu wstrzymać się od współżycia? W tym momencie upada mit wolności człowieka. Pomijam tu kwestię dziewictwa, zawsze można rozpocząć okres czystości, w przypadku par - przedmałżeńskiej. Dodam tylko, że trudności wejścia w czystość nie są wyłącznie na poziomie ludzkim - wkraczamy do ogródka Szatana, który łatwo nas ze swojego poletka grzechu nie wypuści. Bez modlitwy ani rusz, inaczej wdepniemy w jedną z wielu pułapek wyjścia z grzechu – że możemy zrobić to o własnych siłach.

Najprostszym testem na odpowiedzialność faceta jest poproszenie go np. o dwa miesiące wstrzemięźliwości, lub w ogóle od teraz do ślubu. "Co ty k***a odp***alasz?" - To nie jest miłe. Łagodniejsza wersja to "Kochanie, przemyśl to jeszcze raz, ktoś ci coś naopowiadał". Dalszy upór oznacza albo poważne przemyślenie życia, albo koniec relacji. Prawda jest taka, że związek którego elementarną część stanowi seks, nie przetrwa. Jeśli do siebie seksualnie nie pasowali, to po kilku latach, jeśli pasowali - po 30 latach. To nie reguła, ale skądś się biorą rozwody po tylu latach pożycia, równolegle do naturlanego, biologicznego wymarcia relacji seksualnej. O tym, że warto czekać do ślubu, już nawet naukowcy potwierdzają [1], nie tylko Kościół uznany przez ludzi większego świata za uwsteczniony.

Te zbiory A i B mają przełożenie na szeroko pojętą rzeczywistość, w której da się wyróżnić dwa światy, dwa nurty podejścia do życia. Ten mniejszy świat, złożony głównie z wierzących, wie czym jest wolność a czym niewola, i jaka jest prawda. Ten większy świat wywraca porządek do góry nogami. Za wolność uważa zniewolenia, brakiem wolności nazywa to, co tę wolność chroni, a prawdę nazywa kłamstwem. Przykład. Zachowanie czystości do ślubu, które jest ochroną wolności, jest wyśmiewane. Jesteś wolny - kochaj się ile chcesz (i nie przestawaj, bo odkryjesz, że jesteś uzależniony). W razie wpadki możesz usunąć ciążę. Pigułki antykoncepcyjne dają Ci wolność w seksie i planowaniu rodziny - to kłamstwo. Kiedy w końcu zdecydujesz się na dziecko, nie zajdziesz w ciążę, bo Twój organizm jest zrujnowany chemią, w najlepszym wypadku w tej wolności rodzenia urodzisz dziecko chore na takie choroby, że przez resztę życia będziesz rwać włosy z głowy. Lobby farmaceutyczne jest tak silne, że żaden naukowiec, żadne czasopismo nie chce się z tą teorią wychylić, o raku nie wspomnę [2]. Jesteś bezpłodna - nie martw, się jest przecież in vitro. Jako że popularność tego jest młoda, zestaw chorób dopiero poznamy. Już wiadomo, że większość dzieci z in vitro jest prawie nieodporne na choroby i w większości przypadków dziedziczy bezpłodność [3].

Czystość przedmałżeńska, jak i w małżeństwie, kiedy w dni płodne unika się łóżka, jest gwarantem trwałości związku. Przypomina, że kobieta ma nie tylko szparkę, ale i serce. Że seks to nie podstawa ani główny składnik życia, tylko ucieleśnienie miłości. Prawdziwa miłość bez seksu pozostaje miłością, seks bez miłości jest zwykłą przyjemnością. Nie da się szczęścia zbudować spontanicznie, do tego potrzeba pracy. Wstrzemięźliwość jest jedną z tych prac budujących szczęście prawdziwe, do śmierci, a nie chwilowe bądź kilkuletnie. Mnie nie musicie wierzyć. Blogi są pełne historii nieszczęśliwych związków. Mówi się, że takie jest życie. Należy sobie dodać - życie bez Boga.

Pytanie dla tych, dla których wiara ma jakiekolwiek znaczenie. Czy jeśli jestem dobry dla bliźnich, wypełniam przykazania, ale kocham się z partnerem bez ślubu, to Bóg naprawdę musi się czepiać tego ostatniego, zamiast liczyć mi dobre uczynki? W odpowiedzi zadaj sobie inne pytanie: czy jeśli ktoś był dobrym człowiekiem, działającym społecznie, ale naćpał się i kogoś zabił, to będzie sąd patrzył na to że był dobry? Może złagodzi wyrok, ale kara będzie. Ostry przykład, ale w końcu zabijanie cudzołożenie są z jednego Dekalogu. U Boga jest o tyle łatwiej, że w każdej chwili można zacząć żyć zgodnie z przykazaniami, a Bóg nie będzie pamiętał o grzechach ani zsyłał za nie karę, bo już Syna posłał aby te grzechy przez śmierć wziął na siebie. Ale jeżeli będziemy dalej grzeszyć, w chwili śmierci nie będzie się pytał czy byliśmy dobrzy. O pójściu do Nieba lub Piekła, które niestety istnieje [4][5], decyduje to, w jaki stanie jesteśmy w chwili śmierci. W stanie łaski lub niełaski. W uproszczeniu - czy ktoś może przyjmować Komunię Św., czy nie. Nie bez kozery mówi się, że najwięcej nawróceń jest na łożu śmierci.

Zakończenie pozostawiam lepszym publicystom ode mnie.
"Dziś wielu, także katolików, zastanawia się często, czy czystość przedmałżeńska ma w ogóle sens, czy nie jest ona czymś przestarzałym, pozostałością dawnych systemów społecznych? To pytanie można sformułować inaczej, w bardziej uniwersalny sposób: czy czystość przedmałżeńska jest brzemieniem, czy znakiem rozpoznawczym chrześcijanina? Moim zdaniem jest to zdecydowanie znak rozpoznawczy, z którego nie można zrezygnować. Widzimy obecnie dwa równoległe prądy w kulturze europejskiej – upadek wiary i seksualizację społeczeństwa. Warto zapytać, czy istnieje związek między tymi zjawiskami? Według mnie, on istnieje i jest to związek przyczynowo-skutkowy. Dla chrześcijan, już od pierwszych lat Kościoła aż do dzisiaj, oczywistością było, że trzeba zachowywać czystość przedmałżeńską. Jest to podstawa dla późniejszego życia rodzinnego – Bóg powołuje nas do miłości, a miłość oznacza ofiarowanie się i oddawanie całego siebie. Jeśli mówię, że kogoś kocham, to znaczy, że deklaruję wyłączność tego wyboru na teraz i na zawsze." [6]

[1] http://wiadomosci.onet.pl/nauka/naukowcy-warto-czekac-z-seksem-do-slubu,1,4095200,wiadomosc.html
[2] http://www.eioba.pl/a/31ea/pigulka-antykoncepcyjna-powoduje-raka
[3] http://dziecko.onet.pl/41084,4,44,dzieci_poczete_w_probowce_moga_dziedziczyc_bezplodnosc,artykul.html
[4] Czy piekło istnieje?, źródło: Miłujcie się! Nr 4/2007, tekst: http://adonai.pl/maryja/?id=39
[5] A może jednak istnieje, źródło: miesięcznik Egzorcysta nr 1/2012, tekst: http://www.gg.pl/dysk/ZsF_JDZ8sCnCZ8F_JDZ8kPg/A%20mo%C5%BCe%20jednak%20istnieje.pdf
[6] Jak się bronić przed seksualną indoktrynacją, źródło: Fronda, tekst: http://www.rodzinakatolicka.pl/index.php/kompendium/37-kompendium/24825-jak-si-broni-przed-seksualn-indoktrynacj