JustPaste.it

Jam jest Bond, James Bond

Byłem, widziałem, podbił moje serce. Z ręką na nim.

Byłem, widziałem, podbił moje serce. Z ręką na nim.

 

Przygody agenta 007 oglądałem już jako mały dzieciak. Który z chłopaków nie chciał być jak on. Mieć broń, szybkie auta, niecodzienne gadżety i pić wstrząśnięte - niezmieszane? Dobrze skrojone garnitury i piękne kobiety przyszły z wiekiem dojrzewania :)

Do nowej wersji Bonda w postaci Daniela Craiga podszedłem dość sceptycznie, jak większość ludzi. Gdzież mu z jego urodą i postawą do Sean’a Connery i Rogera Moore’a? Nie wspominam Pierce’a Brosnana, bo wg mnie Bondem był raczej średnim. Jednak "Casino Royale" pozytywnie mnie zaskoczyło. "Quantum of Solace" zmartwiło. "Skyfall" miało być dla mojej ogólnej oceny taką kropką nad i.

Piątek, premiera, 50 urodziny agenta Jej królewskiej mości i tłum ludzi w ogonku po bilet. Jakimś cudem udało mi się dostać miejsca w ostatnim rzędzie. Popcorn, pół godzinne reklamy i oto się zaczyna. Piosenka Adele, którą słyszałem wcześniej w radiu, w połączeniu ze świetnie zrobionym intro, zrobiła na mnie wrażenie. Nowego James’a zawodzą oczy, mięśnie i siła nie jest tak wielka jak w poprzednich częściach, ale charakter i ironia przetrwały. Jak zwykle będą mu pomagać piękne kobiety, gotowe zrzucić z siebie ubranie.

Montaż, zdjęcia, muzyka – moim zdaniem super. Pojawia się dawno nie widziany Q, Aston Martin DB5 i słynne Martini. Rozmowy z M czy Raoulo Silvą stanowią dla mnie perełki.  

Więcej szczegółów nie warto zdradzać. Spojlery są nie mile widziane :) Nie mniej jednak, dla pięknych ujęć Szkocji, potyczek w iście bondowskim stylu warto je obejrzeć na wielkim ekranie. Niebo z pewnością spadnie Wam na głowę.