Im bardziej się skłócamy z racją świata tego
tym bardziej posępnieje nam dziewicze ego.
W miejsce dumnych poglądów o strukturze skały
gdzieś nam się ideały w czambuł zapodziały.
Bo znowu nas ojczyzna ani demokracja,
idea powsinoga, żadna inna gracja
nie dopieszcza w rozsądku, nie formuje w szyku,
z naszych zmęczonych piersi nie dobywa krzyku:
Za ojczyznę! Na wroga! …czy też inne hurra!!!
W piersiach deficyt serca, jedna wielka dziura,
zewsząd słychać, że kwitną mętne interesy,
które mają cel szczytny (by napychać kiesy
przez wszelkiej maści męty).
Chyba nasza historia znów zatacza koło.
Mówimy o sukcesach gdy nie jest wesoło,
zamiast dochodzić przyczyn…
Tu nas kuszą tandetą, tu nas opcja kusi,
reklama mózg lasuje z przesłaniem, że musi,
bo to dla dobra wszystkich, z racji licznych braków
należy znów dopłacać… na fundusz cwaniaków.
Znów się legitymujemy nihilizmu stanem
przez co bliźni się staje zmęczonym profanem,
który wlazł między sforę, kiedy głośno szczeka
a opcja jest ważniejsza od losu człowieka.
A więc chodźmy na ryby! Niech nas nie poraża
już ani łopot flagi, ani pieśń ołtarza.
Gdy bezkarni idioci wieszczą swoje racje,
a w narodzie już słabną podzielne owacje.
Tyrady złotouste kwitną od teorii,
a wnuki dziś się uczą ze skryptów historii.
Jak w skamieniałym kręgu spod zastygłych powiek
patrzą bohaterowie jak zanika człowiek.
Gdy mi znów ktoś wyłoży - jak myśli, co czuje,
rozwinę stary sztandar… i się oflaguję...
Siwy