JustPaste.it

Na przekór medialnemu obłędowi

75 procent programu nadawanego w godzinach największej oglądalności zawiera treści erotyczne, odniesienia do seksu pojawiają się nawet osiem do dziesięciu razy na godzinę;

1d43f05ad0fec42ed1c75b0b621e37a9.jpg

Teresa Tomeo

Słynna amerykańska dziennikarka telewizyjna, która po 19 latach pracy przed kamerą porzuciła świeckie media i zajęła się ujawnianiem ich kulisów i społecznego wpływu oraz dzieleniem doświadczeniami powrotu do wiary katolickiej, wydała kolejną książkę przetłumaczoną teraz na język polski i zatytułowaną: „Twój nowy styl”. Przekonuje w niej, w jak dużym stopniu środki masowego przekazu kształtują mylne postrzeganie zagadnień związanych z najistotniejszymi dziedzinami życia. Autorka daje też recepty, jak w szumie informacyjnym nie zatracić własnej tożsamości.

W książce Teresy Tomeo można znaleźć odpowiedzi na trudne pytania dotyczące tzw. aborcji, antykoncepcji oraz współżycia przedmałżeńskiego, jednak zatrzymajmy się przez chwilę nad tym, co wydaje się jej głównym tematem – kształtowaniem moralności społeczeństw przez środki masowego przekazu.

Zacznijmy od dygresji. Nie od dziś wiemy, że sieczka płynąca z odbiorników telewizyjnych, przekłada się, niestety na poziom naszego życia. Seks, przemoc, narkotyki, cała lewicowa propaganda kipiąca zarówno z państwowych, jak i prywatnych stacji telewizyjnych nie znajduje dostatecznie silnego odporu. W Polsce od dłuższego czasu przyglądamy się sytuacji, kiedy zbulwersowani widzowie katolickiej telewizji wychodzą na ulice domagając się równego traktowania mediów związanych z Kościołem. Czy przyczyną jest wyłącznie nieprzyznanie konkretnej stacji miejsca na cyfrowym multipleksie? A może coraz więcej ludzi męczy to, co otrzymują od współczesnych nadawców „wyzwolonych” z „katolickich zabobonów”?

Istnieje wiele danych dowodzących stronniczości dziennikarzy – pisze Tomeo. – Jeszcze więcej badań ukazuje, w jaki sposób media regularnie atakują nauczanie Kościoła. Nawet, jeśli seriale komediowe i programy nadawane w czasie największej oglądalności nie wyśmiewają instytucji Kościoła bezpośrednio (…) to i tak bombardują nas kpinami z chrześcijańskich przekonań, szczególnie z chrześcijańskiego postrzegania małżeństwa i płciowości.

W czasach, kiedy wmawia się nam, że wolność słowa jest najważniejszym prawem obywatelskim, tej wolności – zauważmy – nie ma wcale. Rynek medialny został zawłaszczony przez środowiska niemające nic lub niewiele wspólnego z wartościami katolickimi, czy szerzej: chrześcijańskimi. Jak podaje Tomeo, w 2007 r. jedna z organizacji monitorujących stronniczość środków przekazu, Media Research Center, opublikowała analizę poglądów dziennikarzy. Wynikało z nich, iż od 25 lat po tamtej stronie odbiornika zasiadają osoby o poglądach znacznie bardziej liberalnych niż większość społeczeństwa.

Nie należy zapominać – dodaje Tomeo – że mówimy o ludziach, którzy przygotowują oglądane przez nas serwisy informacyjne i piszą czytane przez nas w prasie wiadomości. Czy rzeczywiście można sądzić, że jesteśmy rzetelnie informowani o tym, co się dzieje zwłaszcza w sprawach dotyczących wiary i moralności?

Jakie są tego skutki, chyba nie trzeba wykazywać. Jeśli dosyć wąska grupa osób kształtuje przekonanie milionów… W tym kontekście przerażające jest przypomniane przez Tomeo wyznanie nawróconego po latach aborcjonisty, doktora Bernarda Nathansona (jednego z założycieli NARAL), w którym przyznaje, że zwolennicy swobody zabijania nienarodzonych wprowadzali w błąd opinię publiczną, aby przyspieszyć legalizację tzw. aborcji i jej społeczną akceptację (twierdziliśmy, że 5 do 10 tysięcy kobiet rocznie umiera z powodu nieudanych aborcji. W rzeczywistości było to 200-300 przypadków. Twierdziliśmy także, iż w Stanach Zjednoczonych wykonywanych jest milion nielegalnych aborcji rocznie, podczas, gdy tak naprawdę było ich 200 tysięcy. A zatem byliśmy winni olbrzymiego oszustwa).

Stan mediów jest fatalny, a płynący zeń przekaz tak dalece kształtuje nasze codzienne życie, że już dawno stał się ogromnym zagrożeniem. Dziennikarze, z których prawie żaden nie przyznaje się do wiary w Boga, osoby układające program – oni wszyscy są odpowiedzialni chociażby za wynik raportu wydanego w 2010 r. przez Amerykańską Akademię Pediatrii, który podaje, że:

- 75 procent programu nadawanego w godzinach największej oglądalności zawiera treści erotyczne, odniesienia do seksu pojawiają się nawet osiem do dziesięciu razy na godzinę; - od lat osiemdziesiątych filmy dla nastolatków oznaczone kategorią „R” (dla widzów powyżej siedemnastego roku życia) zawierają co najmniej jedną scenę rozbieraną, a często kilka przedstawień współżycia seksualnego, - tylko w latach 1997-2001 ilość treści erotycznych w amerykańskiej telewizji niemal się podwoiła.

Jak we współczesnym świecie (który może wątpliwie poszczycić się powyższymi statystykami) nie zatracić siebie i jak walczyć o swoje wartości, moralność, duszę, relację z Panem Bogiem, m.in. o tym pisze autorka „Twojego nowego stylu”.

 

Źródło: Magdalena Żuraw