JustPaste.it

Czy bezdomni znowu będą zamarzać?

Chodzi mi jedynie o to, żeby mniej bezdomnych zamarzało w zimie.
...

 

Po jesieni przyjdzie zima !  Nikt nie udowodnił, że zima przyjdzie, ale nie należy spodziewać się, żeby tym razem stało się inaczej.

Możemy też zrobić co innego. Przyjąć, również bez dowodu, że prawdziwe są 'zasady mechaniki nieba' i z nich wyprowadzić twierdzenie o zimie. Ale! To jest bardziej skomplikowane, a i tak musimy coś, czyli w tym przypadku te zasady mechaniki, założyć bez dowodu.

 

Zima musi przyjść! Dałem taki wstęp, ponieważ Repetitio est mater studiorum (powtarzanie jest matką nauki).

Nie chodzi mi w tym artykule o wychodzenie z bezdomności. Tym wielu już się zajmuje. Skutki? Takie sobie! Na pewno można założyć stowarzyszenie, zostać prezesem, postarać się o dotacje. I tak lepsze to, niż produkowanie dokumentacji w Ministerstwie do Spraw Różnych i Spraw Prawie Niezbędnych. Chodzi mi jedynie o to, żeby mniej bezdomnych zamarzało w zimie.

Ciekawe, że "za komuny" było wiele informacji o zamarzaniu ludzi na „Zgniłym Zachodzie” a w  Polsce nikt nie zamarzał. Za Mazowieckiego i Bieleckiego też nie zamarzali! Zamarzać zaczęli dopiero później i to od razu najwięcej w Europie. Niektórzy myśleli, że to wina Balcerowicza!

Jeżeli chcemy poruszyć ten problem w sposób poważny, to musimy przede wszystkim wiedzieć o tym, że są dwa rodzaje bezdomnych. Są bezdomni, którzy stracili swoje domy lub mieszkania nie ze swojej winy lub prawie bez swojej winy. Stracili na skutek klęski żywiołowej albo społecznej. Była powódź, huragan albo żona wyrzuciła rozwiedzionego, czy nawet nierozwiedzionego męża z domu, albo mąż wyrzucił żonę, albo rodzice córkę, która zaszła w ciążę w niejasnych okolicznościach.
Jeżeli takie osoby nie mają wysokich dochodów, to zostają bezdomnymi. W zasadzie wiemy jak im pomóc. Pomaga Państwo, Samorządy, Organizacje Charytatywne. Często takie osoby narzekają na niewystarczającą pomoc, ale jest to osobny problem.

 

Ja chciałbym omówić problemy zupełnie innych ludzi. Takich, którzy nie chcą wyjść z bezdomności. Bezdomnych z wyboru!

Są tacy. Wybrali taki sposób życia i nie mają ochoty go zmieniać. Tak się składa, że znam ich dosyć dużo. Jest tak z powodu wykonywanego przeze mnie zawodu. Ci ludzie tworzą swój krąg. Dlaczego zostali bezdomnymi? Chcieli, albo musieli zerwać ze swoim środowiskiem a potem spodobał się im taki cygański sposób życia. Uciekli od rodziny, od środowiska, w którym żyło im się źle. To nie musi być ucieczka od odpowiedzialności, choć często jest. Dosyć często zostają bezdomnymi po opuszczeniu szpitala psychiatrycznego. Zdrowieją, żyjąc w ten sposób. Najczęściej zajmują się zbieraniem surowców wtórnych. To ich widzimy grzebiących w śmietnikach. Wbrew obiegowym przekonaniom, bardzo rzadko szukają tam jedzenia, o ile w ogóle to się zdarza. Szukają w śmieciach towaru, który można łatwo sprzedać. Puszek, kaucjonowanych butelek, złomu zwykłego i kolorowego, ale nie tylko. I znajdują różne rzeczy. Czasami bardzo wartościowe. Dosyć często próbują sprzedawać znaleziska w Antykwariacie. Stąd ich znam. I nie powiem, kupuję od nich. To się opłaca. Czasem mało, a czasem bardzo się opłaca. Niektórzy z nich mają bardzo dobre wyczucie do tego, co jest wartościowe.

Ludzie przeciętni bardzo często nie zdają sobie sprawy z wartości tego, co posiadają. Właśnie unikalne obiekty (białe kruki) najłatwiej jest kupić od takich „meneli”. Ktoś to wyrzucił nie zdając sobie sprawy z tego, co wyrzuca na śmietnik. I nie myślcie, że kupuję rzeczy kradzione. Bardzo łatwo odróżnić złodzieja od bezdomnego. Złodziej z reguły jest elegancko ubrany, stara się wzbudzić zaufanie, opowiada pseudo prawdopodobne legendy, przynosi rzeczy, które „się świecą”, tzn. widać, na pierwszy rzut oka, że są wartościowe.

Bezdomny szperacz, zwany też nurkiem, wręcz przeciwnie. Niczego nie udaje. Zawsze mam problem jak im płacić. Są uzależnieni od alkoholu. Praktycznie sto procent z nich. Wypłacenie zbyt dużej sumy pieniędzy może dla każdego skończyć się tragicznie. Również brak alkoholu w organizmie jest czasem fatalny w skutkach. Pieniądze, które im wypłacam, w trybie natychmiastowym trafiają do państwowej kasy w formie vatu i akcyzy za alkohol.
Wygląda to tak, że płacę im zawsze. Bardzo mało, gdy przynoszą rzeczy bezwartościowe, więcej gdy trafi się im coś cennego, ale też mało. Staram się ich uczyć, żeby szukali rzeczy wartościowych i takie do mnie przynosili. Metoda płacenia więcej za to, co wartościowe jest skuteczna!

 

Wiem, że większość z nich nie ma najmniejszego zamiaru, ani ochoty zmieniać trybu życia. Ten tryb życia zapewnia im to, czego nie mają ci, którzy nimi gardzą, czyli niewolnicy ekonomiczni. Ludzie przeciętni, uzależnieni od przełożonych, kredytów, terminów, rachunków... Bezdomni są ludźmi wolnymi i wolność jest dla nich najwyższą wartością !

Co ciekawe. Są w tym podobni do najlepszych, najbogatszych klientów. Dokładnie tych, którzy nabywają cenne białe kruki. Dla najbogatszych również, w większości przypadków, wolność jest najważniejsza i starają się, żeby ją zdobyć stając się niezależnymi finansowo.

I jeszcze jedno. Są to dwa rodzaje klientów, z którymi najłatwiej jest mi się dogadać.

Zwykli ludzie są bardzo często uprzedzeni do mnie z zasady. Sprzedający uważają, że wyłudzam towar, oszukując ich co do jego wartości. Kupujący uważają, że mam za wysokie marże i usiłują się targować przy zakupie nawet za 10 PLN. To często mnie irytuje. W pewnym sensie mają oni rację a w związku z obecnym kryzysem ekonomicznym opowiem, dlaczego mają rację, równocześnie jej nie mając.

Bo to jest tak: moja firma, to jest już stary Antykwariat. Różnego rodzaju towarów mam dużo w zapasie.

Sprzedaję to o co ludzie się pytają. Sprzedaję tanio. Taniej niż w księgarniach, często taniej niż ksero. Np. podręczniki dla studentów. Kupuję za bezcen to, czego nikt nie chce kupić. Mam orientację. Wiem, że moda się zmieni, że zmienią się zapotrzebowania. Wtedy to, co dziś kupuję za bezcen, będę sprzedawał tanio, ale marża będzie bardzo wysoka. Ludzie bogaci, szczególnie ci, którzy dorobili się na giełdzie doskonale to rozumieją. Dziś sprzedają złoto, które ciułacze chcą kupować a kupują tanio akcje, na które za jakiś czas będzie zapotrzebowanie. Ludzie bogaci rozumieją takie zasady i jeżeli potrzebna jest im książka za 20 PLN, płacą bez szemrania, nie myśląc o tym, że pewnie kiedyś kupiłem ją za 2 PLN. Bezdomni również. Wiedzą, że towar znaleźli przed chwilą, bo ktoś wystawił przy śmietniku niepotrzebne papiery a wśród nich to, co spodobało się temu kombinatorowi z Antykwariatu.

 

Gdy już wiemy, jacy są bezdomni z wyboru, możemy zaproponować: co można byłoby dla nich zrobić?

Oni zbyt wiele nie potrzebują. Alkoholu pić nie przestaną. Gdy jest mróz muszą parę godzin nocy spędzić w ciepłym pomieszczeniu. Dziś, w dobie zamykanych klatek schodowych, strzeżonych osiedli i panicznego strachu człowieka przed człowiekiem, znalezienie ciepłego miejsca, gdzie można byłoby się przespać, staje się coraz trudniejsze. Przepędzając bezdomnego, czasem skazujemy go na śmierć.

I jeszcze jedno. Coś co może zrobić władza! W Polsce zlikwidowano łaźnie publiczne. Kiedyś, w latach 50-tych, było ich jeszcze sporo. Watro byłoby przeznaczyć dotacje na ich odbudowę. Bezdomni, w ramach pomocy udzielanej przez państwo, gminy lub organizacje pomocy, mogliby dostawać talony na korzystanie z łaźni. To by pomogło im i nam.

Jeszcze ciekawostka z życia bezdomnych z wyboru.

Zauważyłem ostatnio, że w Gdańsku, gdzie mieszkam, zmniejszyła się ilość ludzi zbierających aluminiowe puszki. Sąsiad wystawił koło śmietnika siatkę z pogiętymi już puszkami. Leżały kilka dni. Puszki długo leżą też na trawnikach. Myślę, że to świadczy o tym, że w Polsce zwiększa się dobrobyt. Kilka lat temu rozmawiałem z jednym z nurków, który stwierdził, że przyjechał do Gdańska z powiatowego miasta, ponieważ tam jest wielka bieda. Ludzie nic nie kupują i nie ma gdzie zbierać surowców wtórnych. Teraz ludzie w małych miastach więcej kupują. W tym roku chyba zabrakło przyjezdnych zbieraczy i efektem jest zaleganie wartościowych śmieci na mieście. Podobnie było w nadmorskich miejscowościach wypoczynkowych. Tam również mało kto zbierał zużyte puszki.

 

Adam Jezierski

 

...