JustPaste.it

Gdzie się podziały nasze podatki... gdy pada deszcz?

Kierowcy narzekają na drogi a piesi na chodniki, zwłaszcza, kiedy… „Ciągle pada, alejkami już strumienie wody płyną,…”

Kierowcy narzekają na drogi a piesi na chodniki, zwłaszcza, kiedy… „Ciągle pada, alejkami już strumienie wody płyną,…”

 

Nawet najpiękniejsze miasto, najpiękniejsza wieś traci swój urok, kiedy niebo zaciągnięte jest szarymi, ołowianymi chmurami i wypuszcza z siebie ogromne ilości wody.

Ktoś idzie do pracy, a potem z niej wraca. Albo wsiądzie do swojego przytulnego autka i ma w nosie tych, którzy idą, biegną, stoją na chodniku, albo nie posiadając własnego autka, idzie, biegnie, stoi na przystanku.

Nie chcę w tym artykule narzekać na kierowców, bo to nie ich wina, że drogi są dziurawe jak ser szwajcarski i gdy oni jadą mokrą, śliską szosą to ważniejsze jest dla nich bezpieczeństwo na drodze, niż pieszy, który może zostać „sprysznicowany” przez ich samochodzik.

W tym artykule muszę ponarzekać na nasze chodniki.

Moja praca polega na tym, że często przemieszczam się w ciągu dnia z jednego miejsca w drugie i w taki dzień, kiedy z nieba  leje jak z cebra i wieje jakby diabli, że nie sposób nawet utrzymać parasolki szlag mnie trafia i pytam się wszem i wobec GDZIE SIĘ PODZIAŁY MOJE PODATKI, które płacę od ponad trzydziestu lat, żebym nie mogła nawet przejść chodnikiem. Strasznie żałuję, że nie miałam dzisiaj przy sobie aparatu fotograficznego, ale od jutra będę go nosić w plecaczku tak jak dokument tożsamości, bo warto. Chociażby po to, aby podzielić się zdjęciami z innymi.

To, że drogi dziurawe i kierowcy KRZYCZĄ, to fakt, i choć krzyczą od lat nic się z tym faktem nie dzieje, ale to że dziurawe chodniki, to SKANDAL w rozmiarze XXXXXXL. Drogi podobno między innymi niszczą tiry i inne ciężkie samochody, ale po chodniku przecież takie nie jeżdżą.

Przytoczę kilka przykładów z dzisiejszego dnia.

Szeroki na 3 metry chodnik w centrum miasta – SUPER! Ale niestety na długości około 5 m od krawędzi do krawędzi przypomina bardziej jezioro. Pieszy chcąc przejść ma dwie możliwości:

1)      Wchodzi na jezdnię i wtedy blokuje ruch samochodowy.

2)      Wchodzi na ścianę bloku i próbuje przeistoczyć się w Spiderman’a.

Chodnik około 2 metrowy – z jednej strony jezdnia, z drugiej trawnik, powierzchnia chodnika zamieniona na około dwóch metrach od krawędzi do krawędzi w mini staw. Pieszy chcąc przejść ma trzy możliwości:

1)      Wchodzi na jezdnię i wtedy blokuje ruch samochodowy.

2)      Wchodzi na trawnik i zatapia się po kostki w błocie.

3)      Cofa się kilka metrów do tyłu, bierze rozpęd i próbuje przeskoczyć mini staw.

Przejście dla pieszych na ulicy, pasów nie widać, bo zalane wodą. Zapala się zielone światło i… Jeżeli są na nogach kalosze, to pieszy wygrany, lecz jeżeli inne buty to biada mu, bo obejść rozlewiska nie zdąży przed mruganiem zielonego wyraźnie sygnalizującego, że zaraz zapali się światło czerwone i wtedy nastąpi ewidentne STOP.

Kierowcy nie narzekajcie na dziurawe drogi i tak jesteście w dużo lepszej sytuacji niż ten biedny pieszy.

Wam przynajmniej nie wieje, nic nie pada na głowę, siedzicie sobie w cieplutkim, suchym samochodziku. Nikt was nie oblewa prysznicem z deszczówki, a nawet jak się wam trafi dziura w jezdni to i tak suchą stopą ją pokonacie, nie tak jak MY PIESI?