JustPaste.it

Smaki dzieciństwa

Smaki dzieciństwa, to często coś, co „prześladuje” nas przez całe życie. Wiedzą to doskonale ci, którzy opuścili kraj i przenieśli się poza jego granice.

Smaki dzieciństwa, to często coś, co „prześladuje” nas przez całe życie. Wiedzą to doskonale ci, którzy opuścili kraj i przenieśli się poza jego granice.

 

Jeśli chodzi o mnie, to granic nie przekroczyłam, ale przeniosłam się z jednego końca Polski na drugi – z Górnego Śląska na Wybrzeże. Na szczęście moja mama kilka razy w roku mnie odwiedza i mam możliwość chociaż na chwilę wrócić do mojego dzieciństwa od strony kulinarnej.

Co ciekawe, to właśnie to, że chociaż nie należę do tej grupy osób, które nie potrafią gotować, wręcz przeciwnie lubię eksperymentować w kuchni, ale nigdy nie udało mi się „wyczarować” smaku potrawy z dzieciństwa tak jak robi to moja mama.

Zacznę od szkoły podstawowej.

Do cukierni/piekarni było od naszej szkoły dość spory kawałek drogi, ale długa przerwa była czasem, kiedy biegliśmy ile sił w nogach do naszej ulubionej cukierni po KOŁOCZKI. Takich drożdżówek ja na Śląsku nie potrafi upiec nikt z poza tego regionu.  Na samą myśl o nich ślina mi cieknie

.kołoczki

Na innych przerwach oczywiście zawsze mieliśmy czas na wymienianie się obrazkami z gumy do żucia DONALD. Nie pamiętam kiedy ostatnio żułam gumę, ale smak tej gumy, która królowała we wszystkich szkołach pamiętam do dziś.

guma

Młodzież często spotykała się w kawiarniach, szczególnie w dni deszczowe. Nie piliśmy wtedy alkoholu, nie wiem – może nam nie smakował, ale za to piliśmy Coca Colę albo Polo Coktę, oczywiście w szklanych butelkach. Nie pijam teraz tego napoju, to znaczy pijam bardzo sporadycznie, ale smak tej Coca Coli z plastykowej butelki jest zupełnie inny niż ten z „naszej” szklanej. Nawet kolor jest chyba inny.

                                                              cola     polo cola

Wakacje to oczywiście czas spędzony u babci na wsi. Codziennie potrafiliśmy jeść przepyszne KLUSKI NA PARZE Z JAGODAMI. Kochana babcia robiła je prawie codziennie, a my wpadaliśmy do domu na chwilę, łapaliśmy kluchę i dalej na dwór. Moja mama nigdy nie chciała się bawić w kluski na parze, ale babcia to była w tym niezastąpiona.

kluski

Ale najbardziej pamiętam smak „niedzielnego obiadu”. Takiego rosołu z makaronem (oczywiście własnej roboty) nie potrafi ugotować nikt – tylko moja mama. A drugie danie, to nie zastąpione ŚLĄSKIE KLUSKI Z SOSEM, ROLADY I MODRO KAPUSTA.

rolady

Nie często zdarza mi się przygotowywać w domu taki obiad, ale ile razy go nie przygotowałam, tyle razy to nie było to, co u mamy.

Na zakończenie coś, czego pewnie nie spróbowało wiele osób. Też smak kojarzony tylko z dzieciństwem. Kiedy wracałam do domu ze szkoły, i musiałam szybko iść na zajęcia dodatkowe, albo na zbiórkę harcerską, a nie było jeszcze obiadu to szybko tata robił mi WODZIONKE. Hmmmmm pycha. Prosta zupa na bazie wody, czosnku, chleba i magi. Jak ja wtedy to uwielbiałam.

 wodzionka

Od tego pisania i wspominania zgłodniałam.

Zdjęcia pozwoliłam sobie zapożyczyć z internetu.