JustPaste.it

Obrzygane szczęściem

Widok pięcioletniego dziecka, wracającego po godzinie zabawy z podwórza, zapierał dech w matczynej piersi...

Widok pięcioletniego dziecka, wracającego po godzinie zabawy z podwórza, zapierał dech w matczynej piersi...

 

dirty-girl.jpgJasiu! Jak ty wyglądasz!? – Wykrzyknęła zatroskana mama i aż złapała się za głowę z przerażenia. Widok pięcioletniego dziecka, wracającego po godzinie zabawy z podwórza, zapierał dech w matczynej piersi. Po przejściu pierwszej fali szoku, można już było skupić się na szczegółach i ocenić nieodżałowane straty. Zaczynając metodycznie od bucików, całych zalanych nieopisana radością badania niezmierzonych głębin pobliskiej kałuży... Beztrosko rozsznurowane, oblepione błotem i jeszcze świeżą przygodą, nowiutkie buciki od babci! ( Gdyby babcia tylko wiedziała do jak bezwstydnie beztroskiej zabawy posłużą! ) Dalej było już tylko gorzej… Całkowicie przemoknięte i wysmarowane pięknem dziecięcej fantazji, nogawki spodni. Na kolanach, częściowo pozasychane błoto, zmieszane z wolnością od społecznych reguł, zabraniających klęczenia w błocie, podczas dzikiej zabawy z kochanym pieskiem. Powyżej, resztę tego co zostało po spodenkach zakrywała przydługa kurteczka… przynajmniej coś co było niegdyś śliczną, kolorową kurteczką. W tej chwili przedstawiało prawdziwą zgrozę, dolinę ciemności i rozpaczy. Tradycyjnie już oblepiona błotem, zalana i wysmarowana każdym rodzajem szczęścia i radości jakie niosło z sobą podwórze! Kurtka powinna, ku górze, kończyć się nienagannie zawiązanym, szaliczkiem... Najprawdopodobniej wraz z czapką jest już nie do odzyskania. Zaginął z pewnością w epickiej przygodzie przemierzania niezbadanych terenów, pobliskich zarośli. Bez tej ostatniej linii obrony i symbolu cywilizowanej zabawy, buzia dziecka nie mogła wyglądać inaczej niż wyglądała. Pełen chaos i zniszczenie… Włosy wymazane wolnością, policzki nieludzko umorusane i płonące radością życia. Nieskończenie szczery i pełny uśmiech, od ucha do ucha, wraz z nie wysmarkanym gilem dyndającym radośnie niemal aż do pasa. 

Oczy… czyste, szeroko otwarte, chłonące każdy szczegół z pięknego świata. Nie wiadomo jakim cudem przetrzymały to eony nieziemskiej zabawy i wolności, spędzone na nieograniczonej przestrzeni, małego podwórka. Te piękne oczy… lekko tylko załzawione… przepełnione miłością i całkowitą ufnością do życia wiedząc, intuicyjnie, że jest ono niekończącą się, piękną przygodą.     

Jednym słowem, od stop do głów, dziecko wręcz obrzygane szczęściem i radością z życia!

- I kto to teraz wszystko dopierze?.. – Podsumowała matka kładąc dłonie na swoich biodrach, przybierając znaczącą pozę niezadowolenia. W głębi duszy dzieliła jednak z synkiem, nieświadomie dawno zapomnianą, nieopisaną radość i miłość do świata.

 449d91288a1103a953c46f5cdb6b51cf.jpg

 ***

Ekspresja i radość u dzieci jest przez nas ( społeczeństwo ) powoli i skutecznie tępiona. Zakuwamy ekspresje i naturalną kreatywność w okowy systemu. Kształtujemy je pod dyktando cywilizacji, wyjaławiając z małych duszyczek to co najpiękniejsze i najprawdziwsze.

Zastanówmy się czy czasem to my, starzy, zgryźliwi materialiści nie powinniśmy udać się do szkoły gdzie dzieci pokazały by nam czym jest radość. Nauczyły nas czym jest nie uwarunkowane dobrami materialnymi i egoistycznymi potrzebami, szczęście.   

 

 

http://yourkatharsis.pl/