JustPaste.it

Praca w Irlandii.

Czy jest jeszcze po co przyjeżdżać na zieloną wyspę? Cała prawda o obecnym stanie irlandzkiego rynku pracy.

Czy jest jeszcze po co przyjeżdżać na zieloną wyspę? Cała prawda o obecnym stanie irlandzkiego rynku pracy.

 

Za jedną godzinę pracy w Irlandii (minimum to wciąż około 9€) kupisz np:

- 5,5 litra paliwa

- 6 butelek 2-litrowej coli

- około 20 pampersów

- 2 kebaby XXL

Ale tylko:

- jedną paczkę papierosów

- max 3 kufle Guinnesa

 

Obecne realia bez wątpienia nie dorównują tym z okresu bumu gospodarczego, kiedy pracodawcy podkupowali sobie ludzi coraz wyższymi płacami a niewykwalifikowany pracownik budowlany, bez znajomości języka zarabiał nawet 1.000€/tydzień. Czy te złote czasy naprawdę zamieniły się w czasy monotonnej walki o zdobycie pracy i kawałka chleba? Nie dla wszystkich.

Bez wątpienia ludzie mało wykwalifikowani, bez języka angielskiego mają teraz największy problem w zdobyciu zatrudnienia. Większa ich część, tych którzy tkwili korzeniami w Polsce, powróciła do swoich rodzinnych domów. Pozostali radzą sobie jakoś, korzystając z dobrodziejstw systemu socjalnego i niejednokrotnie dorabiając na boku, tak samo jak czyni to spora liczba rdzennych mieszkańców wyspy. Zasiłki są obcinane, nie jest już tak łatwo je dostać, ale ta część tutejszej społeczności która z nich korzysta od dawna, żyje na takim poziomie, jaki w Polsce jest często marzeniem dla zatrudnionych na cały etat. To dlatego spore grono rodaków, którzy wracając do Polski obiecywało sobie że nawet palcem po mapie już nie ruszą w kierunku Irlandii, teraz wraca, traktując pobyt w kraju jak coś w rodzaju zimnego prysznica.

Wbrew pozorom to właśnie wysokie zasiłki walnie przyczyniły się do stabilizacji rynku wewnętrznego. Puby egzystują jak zwykle, sklepy wciąż mają komu sprzedawać, płacą podatki i wszystko się kręci. Największym problemem jest tutaj czynnik psychologiczny. Ludzie przyzwyczajeni do życia z zasiłków nie garną się do pracy, a ci którzy w pocie czoła harują na utrzymanie rodziny patrzą na sąsiadów kawkujących od rana do wieczora za pieniądze z ich podatków.

To czy ma się pracę w Irlandii zależy obecnie głównie od kwalifikacji i uporu konkretnego człowieka. Tych jest znaczna większość. Rozsyłanie CV przez Internet nie gwarantuje już zatrudnienia. Trzeba wyjść do firmy, złożyć papiery bezpośrednio do rąk kierownika wzwyż. Pokazać się, porozmawiać. W takim przypadku znalezienie pracy jest jedynie kwestią kilku dni lub maksimum tygodni, w zależności od natężenia motywacji poszukującego. Najniższa pensja sięga około 350€ tygodniowo. Po jakimś czasie fachowiec, dajmy na to spawacz, może dostać od 500 do 600€ za 5 dni pracy.

Na irlandzkim rynku wbrew pozorom wciąż jest mnóstwo nowych ofert pracy. Jest kilka irlandzkich portali zajmujących się prezentacją ogłoszeń z tej kategorii. Główną rolę przejęła tutaj państwowa instytucja FAS, która organizuje darmowe kursy przekształcające, szkolenia, oraz publikuje w Internecie aktualne oferty zatrudnienia. Można je obejrzeć tutaj. Także polskie serwisy starają się wspierać rodaków w poszukiwaniu pracy. Najwięcej aktualnych ofert pracy z całej wyspy jest obecnie na  panoramaIRL.com .

Zła wiadomość dla tych którzy chcieliby dotrzeć na tutejszy rynek pracy po raz pierwszy jest taka że irlandzkie urzędy, by chronić rynek pracy nie wydają już tak chętnie numerów PPS. Teraz by otrzymać ten numer, który jest przepustką na tutejszy rynek zatrudnienia, trzeba mieć list uwierzytelniający od przyszłego pracodawcy. Warunek ten jest jednak jedynie sygnałem puszczonym w świat a w rzeczywistości, już na miejscu łatwo go ominąć. Wystarczy mieć kogoś miejscowego, kto poświadczy chęć zatrudnienia danego człowieka. Urzędnik może zapytać pracodawcy czy to się zgadza, ale nie interesuje go już czy fakt w końcu zaistniał, czy dany osobnik już po godzinie pracy podziękował szefowi albo szef jemu.

Najliczniejszą mniejszością narodową w Irlandii do niedawna byli Brytyjczycy, teraz to Polacy. Szacuje się że nawet co dziesiąty mieszkaniec wyspy to Polak. Język polski jest zauważalny na każdym kroku. Polska mniejszość zajmuje stanowiska od pomywaczy po dyrektorów , ale wyraźnie pnie się w tym wyścigu ku górze.

Po rzeczywiście paskudnym zastoju, pojawia się coraz więcej informacji na temat nowo otwieranych firm i stworzonych, nowych miejsc pracy. Irlandzki eksport coraz silniej pcha gospodarkę do przodu. Unia Europejska stawia Irlandię za przykład wychodzenia z kryzysu. Wystarczy przyjrzeć się od czasu do czasu tutejszym informacjom by dojść do wniosku że po paskudnej przewrotce irlandzki tygrys znowu staje na łapy.

Tubylec: Wiktor Staśny

emeryt-bogaty_small.jpg