JustPaste.it

Staszek

Gibas na Gibasówce

Gibas na Gibasówce

 

Jest jeszcze w Polsce kilka takich miejsc jak przysiółek Gibasy, położony w Beskidzie Małym. Akurat w tym przypadku położenie geograficzne nie jest najistotniejsze, o wiele ważniejsze jest umiejscowienie w czasie, a w Gibasach czas się w pewnym momencie jakby się zatrzymał, może zresztą zawsze upływał tam bardzo wolno. W przysiółku stoją trzy chałupy, dwie z nich to nie zamieszkane na stałe domki letniskowe. Trzeci to Gibasówka, chatka dla turystów prowadzona przez opiekuńczego pana Staszka, który w tym właśnie domu się wychował. Jak opowiada, przez całe dzieciństwo, żeby się uczyć musiał schodzić do szkoły w dolinę, co latem nie stwarzało problemów ale zimą bywało różnie.

3bb620806f8694ebc0a3278f34201365.jpg

99514f5ae9456ae684678ad0693c02dc.jpg

Byliśmy gośćmi pana Staszka od niedzielnego popołudnia, a pożegnaliśmy się z nim serdecznie wczoraj, czyli w poniedziałkowy poranek. Chatka wyposażona jest w elektryczność ale  wodę pan Staszek nosi ze studni do plastikowej beczki, z której mogą ją czerpać turyści, żeby na przykład umyć się w miednicy. Pójście do ubikacji, która stoi w niejakim oddaleniu jest dość dużym wyzwaniem, zwłaszcza podczas mroźnej nocy, gdy wyje wiatr i sypie śnieg. Wcale nie ułatwiają tego wyliczenia gospodarza, że gdzieś tam w okolicy chodzi mała wataha wilków (tak około 30 sztuk), jeden basior (samotny, stary wilk) i jeszcze jakiś niedźwiedź. Potrzeby fizjologiczne potrafią być jednak bardzo stanowcze i wtedy nie ma rady, iść trzeba.

Pan Staszek jest zapalonym miłośnikiem CB-radia. Późno w nocy, zasypiając już w ciepłej izbie rozświetlonej blaskiem ognia z kominka słyszałem jak za ścianą prowadzi rozmowy ze znajomymi Słowakami. Nie przeszkadzało mu to dokładać co jakiś czas drew do kominka, bo dba o wszystkich swoich gości. Rankiem śnieg przestał padać i góry pokazały swe zimowe oblicze. Po konsumpcji śniadania, które trzeba ze sobą przynieść i gorącej, słodkiej herbaty, którą serwuje (bezpłatnie)  pan Staszek, pożegnaliśmy gościnnego gospodarza i ruszyliśmy w drogę.

2e5efb8e01f5ce295d3024caaeb5bdc3.jpg

66a1367616442a7972d20d386e5ffdc3.jpg

7d5a53bc24d60b3c82c264ea854ce0a2.jpg

1d80a02f986555cb7afb9e6341c0f3fb.jpg

19c9210e443903b61a83343ad64b4392.jpg

18378a2f044d0f3ee7e62b1d3bb04643.jpg

96dabbfd68f239411520dd2ca00e9c05.jpg

5c8290df55ed7252cdb9a504f53aee3e.jpg

6647aaba41a471b82543376c138becb5.jpg

3751c697d523221e92ce938101282574.jpg