JustPaste.it

Nikodem, cz.4, ostatnia.

Nie mój drogi. To nie twój kościół jest prześladowany tylko ty jesteś kretynem.

Nie mój drogi. To nie twój kościół jest prześladowany tylko ty jesteś kretynem.

 

Nam jest jednak łatwiej. Nikodem nie mógł jeszcze wiedzieć co przyniósł ze sobą na ten świat Jezes z Nazaretu. Żył tam i wtedy. A w głowie miał cały, faryzejski sposób rozumienia i inerpretowania Pism.

Dziś dysponujemy wiedzą, doświadczeniem pokoleń i perspektywą historyczną całego chrześcijańskiego doświadczenia kulturowego. Ale wówczas? Tora, Prorocy i Psalmy. I to tam Nikodem musiał szukać zrozumienia. I, chciał czy nie chciał szukał jej także w tradycji. A wielka jest jej siła...

Sądzę, że doświadczenie Nikodema jest także i dzisiaj udziałem wielu ludzi. Ludzi zatopionych w tradycji. I kiedy zaczynają oni rozumieć, że coś tu nie gra, kiedy zaczynają rozumieć, że jest inaczej niż ich uczono, niż ich wychowywano to, wcześniej czy później musi nadejść moment decyzji. Trwać czy odrzucić? Zostać czy wyjść? Udawać, że się nie wie czy przestać udawać?

Każda decyzja niesie ze sobą konsekwencje. Trwanie, daje społeczną akceptację, daje "spokój". Nadal wszak, jak mama z tatą, babcia z dziadkiem, jak sąsiedzi, znajomi trwamy. Ale wiemy już, że trwamy w kłamstwie. Wiemy, że jeden jest Święty ale modlimy się do "świętych", wiemy, że Chrystus nigdy nie nazwał Marii matką, ale modlimy się do "matki boskiej", wiemy, że JEDEN jest Pośrednik między Bogiem a ludźmi, a klękamy przed "kapłanami", figurami, monstracjami.

Wiemy.

Uczyniliśmy sobie także nowe cielce, oddajemy im pokłony choć przenigdy się do tego nie przyznamy.

Albo odrzucamy istnienie Najwyższego i sami siebie czynimy bogami. A skoro nie ma Boga to skąd weźmiemy wszelkie normy? Jak rozróżnimy dobro od zła? Czy powołamy instytuty naukowe do zadekretowania co wolno a czego nie wolno? Czy wymyślimy instytucje normalizujące prawdy i nieprawdy?

Jak, na podstawie czego, ułożymy swoje życie?

Relatywizm, cudowne dzieło zniewolonego człowieka. "Nie ma prawdy absolutnej" słyszymy wciąż i zewsząd. A ja pytam czy jesteśmy tego absolutnie pewni?

A może nie ma też prawdy? Ale skoro jej nie ma to czymże jest nauka jak nie jej właśnie poszukiwaniem? Każda nauka, która nie służy żadnej ideologii, jest i zawsze będzie, w swym najgłębszym sensie, poszukiwaniem prawdy. I nigdy nie było żadnej sprzeczności między wiarą a nauką. Nigdy.

Natomiast zawsze istniał i istniał będzie konflikt fundamentalny między każdą religią a nauką.

Religia, każda religia, jest ludzkim wymysłem. Każda ma swoich kapłanów, którzy nigdy nie byli i nigdy nie będą zainteresowani by "wierni" poznali prawdę. Bo wówczas "kapłani" przestaliby być potrzebni. Jest dokładnie odwrotnie. To właśnie owi pośrednicy między człowiekiem a Absolutem byli, są i będą zaineresowani tym, by to ich uznawano za głosicieli prawdy....

Nie wiemy czy Nikodem był świadkiem rozmowy Jezusa przy Studni Jakubowej? Nie wiemy czy wysłuchał Kazania na Górze ale jeśli tak to zrozumiał, że trwał w kłamstwie, że zatopiony w tradycji, był nią zaślepiony. Tyle, że stać go było na zrozumienie tego co się wokół niego działo. I na zrozumienie z Kim ma do czynienia...

Możliwe, że pojął wszystko w momencie, w którym zasłona naświętszego miejsca Przybytku została rozdarta. Być może był to dla niego moment przełomowy? Ale jeśli nawet nie był dla niego, to powinien być dla nas, którzy mienimy się być chrześcijanami.

Dopiero kiedy pojmiemy czym było rozdarcie zasłony zrozumiemy czym jest narodzenie z wody i z Ducha, zrozumiemy istotę kościoła, kapłaństwo ludzi wierzących i arcykapłaństwo Chrystusa.

Bo: "Stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe".

"Co się narodziło z Ducha, duchem jest". Tak człowiek jest duchem. A prawdziwa walka, prawdziwe zmaganie odbywją się właśnie na poziomie ducha, w tej "innej" rzeczywistości. Innej? Tak, dla nas, ludzi cywilizacji zachodniej istniej jedynie materializm. Istnieje to, co można zbadać "szkiełkiem i okiem". Inne rzeczywistości, inne światy nie istnieją.

Nasze wyprane i zaprogramowane mózgi nie dopuszczają do siebie nawet myśli takiej wszetecznej...

Tyle, że nauka temu przeczy. Przeczy temu w skali mikro fizyka kwantowa, która już wie, że w subatomowym świecie prawa klasycznej fizyki nie obowiązują. A, w skali makro, np. Teoria strun zakłada istnienie od siedmiu do dziesięciu wymiarów.

Nauka wie już także, że istniej świadomość (choć nie wie skąd się bierze i ma trudności z jej zdefiniowaniem), która nie jest związana z fizycznym ciałem. Tak świadomość osobnicza jak i świadomość globalna.

Wie też, że wszystko jest energią a materia jest jej szczególną formą. Wie, że istnieje grawitacja choć nie zna jeszcze jej natury, sposobu "przenoszenia" i  źródła.

Zakłada istnienie bran, trójwymiarowych światów, w wielowymiarowym uniwersum...

Jest coraz bardziej fasynująca.

Chrześcijanin nie musi być synoniem głupca. Nie musi choć bardzo często nim jest. I to nie tylko za sprawą "świata". Często z własnej przyczyny. A później robi z siebie "męczennika" i własny idiotyzm zasłania na przykład zapowiedzianym "prześladowaniem kościoła". Nie mój drogi. To nie twój kościół jest prześladowany tylko ty jesteś kretynem.

I im wcześniej to pojmiesz tym lepiej. Dla ciebie i dla świata...

Gdyby Nikdem zobaczył jak dzisiaj wyglądają bardzo często "chrześcijańskie" kościoły, miotające się od najczystszego bałwochwalstwa, poprzez upiorny emocjonalizm do zabijającego legalizmu, to zapewne usiadłby i zapłakał. Pozbierałby swoje zabawki, wrócił do synagogi i nauczał Żydów, że chrześcijaństwo jest kłamstwem a oni, prawowierni Żydzi, wciąż muszą czekać na swojego Mesjasza.