JustPaste.it

Brunofilia - czyli zupełnie nieszkodliwa choroba XXIw.

Mało kto nie zna musicalu "Notre Dame de Paris". Znają go nawet Polacy. W gronie tych szczęśliwców od paru ładnych już lat znajduję się ja sama. Do obejrzenia musicalu zachęcił mnie fakt, że w jednej z głównych ról występuje mój ulubieniec - Garou. Pierwszy raz oglądałam NDdP z klapkami na oczach. Klapki te miały kształt serduszek z literą 'G' pośrodku.

Piękno muzyki napisanej przez Richarda Cocciante oraz genialne teksty Luca Plamondona zachwyciły mnie do tego stopnia, że sięgnęłam po ten musical jeszcze wiele razy i z każdym kolejnym seansem odkrywałam w nim coś lub kogoś nowego. Tak też stało się w tegoroczne wakacje, kiedy to uświadomiłam sobie że jestem Brunetką i nie chodzi tu tylko o kolor włosów. Któregoś dnia zapadłam na nieuleczalną chorobę zwaną przez nas Brunetki - Brunofilią. Wykonania 'Les temps des cathedrales', 'Lune', 'Florence', 'Liberes' oraz 'Les portes de Paris' dosłownie mnie powaliły. Skala głosu Pelletiera, jego barwa, tembr wydały mi się po prostu idealne. Bruno z dość pospolitej postaci poety stworzył prawdziwą perełkę.Męska część ekipy "NDdP" bardzo dobrze się ze sobą dogaduje. Zwłaszcza Garou i Bruno lubili pofolgować sobie po pracy.

Warto wspomnieć, że w powieści Viktora Hugo poeta Pierre Gringoire był blondynem, wiąże się z tym nawet pewna anegdotka, którą wyczytałam na polskim forum poświęconym artyście. Otóż jego fanki na znak tego,że dla nich nie istnieje jasnowłosy poeta...poprawiały w książkach Hugo kolor włosów Gringoire'a. Od tej pory dla wszystkich stał się Brun(o)etem.Bruno jako Poeta czarował wszystkich pięknym głosem i...lokami

Po obejrzeniu NDdP wpisałam w Google nazwisko Pelletier i...mina trochę mi zrzedła. Zamiast cudownego mężczyzny o pięknych ciemnych lokach zobaczyłam całkiem normalnego faceta o półdługich włosach, w których widniały wyraźne pasma siwizny i śmiejących się, pełnych ciepła oczach. To ostatnie w połączeniu ze zniewalającym uśmiechem,który dostrzegłam później sprawiło,że uznałam Bruna za bardzo sympatycznego człowieka.

Loki Bruna może i już są historią, ale jego uśmiech zniewala zupełnie tak samo jak dawniej.

Z jedynego źródła wiedzy polskich nastolatków - Wikipedii, dowiedziałam się,że Bruno obchodzi w tym roku 50-te urodziny. Zmotywowana wrażeniem, jakie wywarł na mnie jego głos postanowiłam nieco zgłębić autorską twórczość pana Pelletier. Pierwszym z brzegu utworem na jaki natrafiłam na stronie z plikami mp3 i ściągnęłam było 'Aime'. Piosenka o bardzo adekwatnym tytule, bo już po pierwszym przesłuchaniu przepadłam. Wiedziałam,że będę chciała więcej, spisałam całą dyskografię i rozpoczęło się odsłuchiwanie. Na drugi ogień poszło 'Tu pars' z debiutanckiego albumu artysty. I znowu się nie zawiodłam. Od pamiętnej chwili pewnego upalnego dnia, codziennie zasypiałam kołysana pięknym głosem Bruna.

Z jego albumów moimi faworytami są 'Sur Scene', 'Bruno Pelletier et le GrosZorchestre' oraz 'Microphonium'. Znajdują się na nich same fanstastyczne wykonania. Dosłownie. Nie znalałam tam ani jednego utworu, który by mnie zawiódł,a dzięki 'Bruno Pelletier et le GrosZorchestre' polubiłam jazz oraz przekonałam się,że Pelletier jest artystą wszechstronnym i może zaśpiewać dosłownie wszystko.

Żałuję tylko,że Bruno jest w Polsce tak mało znany. W żadnym sklepie muzycznym nie zobaczymy jego albumu, a szkoda. Wielka szkoda. Wierni fani Bruna znajdują jednak sposoby na pokonanie tej bariery - pomimo wysokich kosztów zamawiają albumy bezpośrednio z Kandy lub z Francji, gdzie wokalista jest artystą znanym, a przede wszystkim docenianym.

Niektórzy twierdzą, że Pelletier jest tylko artystą musicalowym. Nie jest to do końca prawdą, choć muszę przyznać, że w tego rodzaju przedstawieniach wypada on znakomicie. Drugim po NDdP musicalem, który wbił mnie w fotel jest 'Dracula: entre l'amour et la mort', w którym mój ulubieniec wciela się w Księcia Ciemności - mrocznego i zarazem diabelnie seksownego wampira. Bruno nie tylko wystąpił w głównej roli, ale podjął się również niezwykle trudnego zadania - został dyrektorem artystycznym przedsięwzięcia. Sztuka jest więc jego interpretacją kultowej powieści Brama Stokera. Bruno zaskoczył po raz kolejny. To, że utwory pochodzące z musicalu są genialne wcale mnie nie zdziwiło. W osłupienie wprawiło mnie co innego, a mianowicie kostium w którym wcielił się w Draculę. Bruno wystąpił w obcisłym,skórzanym stroju uwydatniającym jego znakomitą, rzeźbioną przez wiele lat treningów karate muskulaturę. Na ten widok wielu Brunetkom (w tym mnie) ślinka napływała do ust.

Chyba każda kobieta chciałaby zostać ugryziona przez TAKIEGO wampira!

Najpiękniejszymi utworami z 'Draculi' są wg mnie 'Entre l'amour et la mort', 'Je suis' i ' Nous sommes ce que nous sommes'. Ten ostatni zasługuje na miano jednego z najcudowniejszych utworów XXI w. Tekst, muzyka, wykonanie... Jest po prostu idealny pod każdym względem.

 

Polscy fani Bruna mają 'nieco' utrudnione zadanie jeżeli chodzi o możliwość zobaczenia swojego idola na żywo. Planowany na listopad 2011 roku koncert w Polsce został przełożony, a jego data nadal nie została ustalona i podana. wszyscy mamy nadzieję, że będzie nam dane zobaczyć go na scenie w jak najbliższym czasie. Istnieją strony zrzeszające polskich fanów Bruna, takie jak www.brunopelletier.pl - Polska Oficjalna Strona artysty

www.bpelletier.fora.pl - forum będące miejscem dyskusji polskich Brunetek(Brunetów jak na razie brak). 

Można poznać tam wielu ciekawych ludzi . Czasami taka pozornie nieznacząca znajomość może przerodzić się w wieloletnią przyjaźń. Tego Wam, Kochani Czytelnicy życzę. Jestem dumna z tego,że mogę nazywać się Brunetką,mam nadzieję,że Wy również będziecie!

.Byłoby świetnie, gdyby Bruno tak szalał w trakcie koncertu w Polsce. Szybko przekonałby się, że polska publiczność nie ma sobie równych!

autorka: Marta Dryjańska