JustPaste.it

Wigilia ! dr Cat Mrucuss przemówił ludzkim głosem.

Nasi przodkowie rozmawiali z nimi każdego dnia. W Wigilię składali życzenia swoim zwierzętom domowym. Myślę, że rozumieli je lepiej od nas. Wyjątkowy był jedynie temat rozmowy, podejmowany w Wigilię.

Informacja o zwierzętach mówiących ludzkim głosem jest ściśle związana ze Świętami Bożego Narodzenia.

Chyba wszyscy dowiedzieliśmy się o tym jako małe dzieci. Zwierzęta mówią w Noc Wigilijną, gdy dzieci już zasną. W niektórych domach następnego dnia rodzice, albo dziadkowie powtarzają opowieści usłyszane w nocy.

Związek opowiadań o zwierzętach porozumiewających się ludzkim językiem ze Świętami Bożego Narodzenia jest oczywisty, ale jaki jest związek tych opowiadań z narodzeniem Jezusa w Betlejem?

Co Biblia mówi o rozmowach ze zwierzętami?

Czy coś na ten temat mówi chrześcijańska mitologia?

Święty Franciszek z Asyżu znał mowę zwierząt. 

Św. Franciszek to niezwykle ciekawa postać. Uznany przez ojca i rodzinę za wariata, nie chciał być kupcem, bogatym biznesmenem, co mu się należało jako dziedzicowi rodzinnego przedsiębiorstwa, czyli z bożej łaski.

Wolał zostać żebrakiem i bezdomnym z wyboru. Może nie był taki głupi za jakiego uznawała go rodzina dorobkiewiczów, w której się urodził. Żebracy podkreślają swoje ubóstwo, ale wiadomo, że elita wykonujących ten zawód zarabia krocie.

Św. Franciszek jest patronem i twórcą idei zakonów żebraczych. Dzięki niemu Kościół Katolicki opanował również tą dziedzinę gospodarki.

Św. Franciszek niemal od razu znalazł naśladowców. 

Dochodowość żebractwa i kupiectwa, można porównać w bardzo wielu miejscach. W Gdańsku, na przykład, odwiedzając kościół pod wezwaniem św. Mikołaja należący do żebraczego zakonu Dominikanów.

Franciszkanie i inne zakony żebracze odegrali i odgrywają nadal, wielką rolę w historii Polski. 

Podsumowując: Św. Franciszek był wariatem, ale jak to często u wariatów się zdarza, miał genialne pomysły.

Mimo wszystko nie wiązałbym wigilijnego zwyczaju ze św. Franciszkiem. Raczej uznałbym go za relikt pogaństwa, jeden z wielu, które zachowały się w katolicyzmie i innych odłamach chrześcijaństwa.

A co nauka mówi na temat rozmawiania ze zwierzętami?

Ano różnie!

Kiedyś byłem naukowcem.

Dlatego może lepiej będzie, gdy napiszę: Co naukowiec, czyli ja sądzę na temat rozmów ze zwierzętami?

Psychologia zwierząt była moim pierwszym naukowym zainteresowaniem. Badaniami z tej dziedziny zająłem się w wieku 10 lat, a moje poglądy ukształtowały się ostatecznie w czasach, gdy uczęszczałem do liceum. 

Potem ukończyłem studia. Przez pewien czas byłem naukowcem, a następnie zostałem amatorem, który nie posiadając odpowiednich kwalifikacji i certyfikatów zajmuje się badaniami, które nie zostały zaakceptowane przez czynniki powołane do akceptowania kierunków badań. Czyli zostałem naukowym piratem.

Jak państwo widzicie, w okresie gdy legalnie byłem naukowcem, miałem takie same poglądy, jak obecnie.

Wychowywany byłem w mieście i w domu miałem jedynie, najpierw papużki nierozłączki, a później rybki w akwarium.

Za to wakacje bardzo często spędzałem na wsi. Dziadkowie mieszkali na peryferiach małego miasteczka i ich sąsiadami byli zwykli rolnicy. Często jeździłem z rodzicami w góry. Tam nie mieszkaliśmy w pensjonacie, tylko u górala. Jak nie w góry, to na „wczasy pod gruszą” – Tak za komuny nazywało się gospodarstwo agroturystyczne.

Szkołę podstawową (7-klasową) ukończyłem w wieku 13 lat.

Miałem wtedy już wykształcenie religijne i zerwanie z katolicyzmem za sobą. Miałem także dosyć dużą wiedzę w zakresie Teorii Ewolucji. Przeczytałem na ten temat wszystko, co było Miejskiej Bibliotece Publicznej. 

Jako zasłużony czytelnik miałem prawo wypożyczać książki z biblioteki dla dorosłych. Był wtedy taki podział. Dwie biblioteki w jednej. 

Uznając Teorię Darwina za słuszną, nie odrzucałem wszystkich tez wysuniętych przez Lamarcka. 

Uznając istnienie wolnej woli, przypisałem ją również zwierzętom.

Doszedłem do wniosku, że zwierzęta potrafią tworzyć abstrakcje i myśleć abstrakcjami.  

Obserwując kury chowające się przed deszczem, doszedłem do wniosku, że znają one abstrakcyjne pojęcie dachu. Gdybym wystawił na podwórko stół pomalowany w żółto niebieskie pasy, którego kury nigdy nie widziały, to:

1) Kury nie mając możliwości schowania się do kurnika, albo przeczekania deszczu pod okapem, rozpoznałyby coś, co posiada dach i daje możliwość schronienia.

2) Przypisywanie inteligentnych zachowań jedynie instynktowi uznałem za błąd.

3) Odrzuciłem założenie, że zwierzęta są zaprogramowane na wszystkie okoliczności. Doszedłem do wniosku, że podobnie jak ludzie korzystają z programów o charakterze otwartym. Uczą się, wykorzystując zdobyte doświadczenia.

4) Jeśli chodzi o dźwięki wydawane prze zwierzęta doszedłem do wniosku, że one po prostu ze sobą rozmawiają.

Kura ogłasza wszem i wobec, że zniosła jajko, ale przecież śpiew słowika nie może być sztuką dla sztuki.

Porozumiewanie się dzikich zwierząt, szczególnie tych żyjących w stadach to konieczność. Porozumiewać można się nie tylko słowem, ale np. gestem. Ryby głosu nie mają, ale ławica ryb musi się porozumiewać w jakiś sposób.

 W taki sposób ukształtowały się moje poglądy około roku 1968.

Wtedy ludzie lądowali na Księżycu. Na festiwalu w Woodstock wystąpili Janis Joplin i Jimi Hendrix, a moimi ulubionymi wykonawcami byli Jim Morrison, Bob Dylan, Yardbirds i The Who.

Niewiele się zmieniło. To są nadal moi ulubieni wykonawcy i to nadal są moje poglądy w zakresie psychologii zwierząt.

Jak się mają te naukowe poglądy do wigilijnych rozmów ze zwierzętami?

Rozmowa człowieka ze zwierzęciem wcale nie musi polegać na tym, że krowa zacznie mówić po polsku. Nawet nie musi polegać na tym, że człowiek zacznie szczekać do psa.

Przecież ludzie rozmawiają ze zwierzętami. Każdy może to zaobserwować. Pies wykonuje poleceniaswojego pana, ale także pan wykonuje polecenia psa. Wydawane głosem lub gestem.

Teza, że legenda o wigilijnych rozmowach ze zwierzętami jest reliktem słowiańskiego pogaństwa wydaje się bardzo prawdopodobna. Oznacza ona, że nasi przodkowie lepiej od nas rozumieli zachowania zwierząt.

Solarne święto narodzin związane było z życzeniami dotyczącymi przebiegu kolejnego kosmicznego cyklu (roku słonecznego). Życzenia były sensem istnienia tego święta. W dzień, w który słońce rodziło się na nowo, ludzie składali sobie życzenia i planowali swoją działalność w rozpoczynającym się roku. 

Składali też życzenia swoim zwierzętom domowym, które jak myślę, rozumieli lepiej od nas. Rozmawiali z mini każdego dnia, nie widząc w tym nic nadzwyczajnego. Wyjątkowy był jedynie temat rozmowy, podejmowany przy tej wyjątkowej okazji.

 Wszystkim czytelnikom życzenia składa: 

Dr Cat Mrucuss