JustPaste.it

Polak potrafi

"Miejsce na mapie, gdzie kończy się papier, gdzie farba się zmywa - Polska się nazywa"

"Miejsce na mapie, gdzie kończy się papier, gdzie farba się zmywa - Polska się nazywa"

 

Autor: Paweł Szala (www.pelo-yea.blogspot.com)

Polska jako kraj nie jest tworem zadziwiającym. Ani pod względem geograficznym, ani strukturalnym czy nawet administracyjnym. Jednakże Polacy są już faktycznie ciekawszym zjawiskiem. Bo jak inaczej w sposób delikatny (jeśli nie przymiotnikiem "ciekawy") określić fenomen istnienia na terenie naszego kraju gazety o nazwie "Fakt", w której znajdują się informacje mówiące o mężczyźnie, który nie może spać, bo musi trzymać kredens, o kobiecie, którą chciała udusić kołdra, tudzież o śmiercionośnych dywanach itp.. Jak inaczej nazwać naród, który potrafi przez 123 lata być represjonowany, zniknąć z oficjalnego i formalnego życia, z mapy i podnieść się tylko po to, by prowadzić polityczne wojny między sobą i po 20 latach wskutek źle prowadzonych działań rozwojowych znów utracić suwerenność?

 

Jak inaczej można nazwać kraj, w którym testy maturalne pisane są według ścisłego, odgórnie ustalonego klucza, w sytuacji gdy właśnie piękno poznawania literatury pochodzi niczym z łacińskiego przysłowia "Ilu twórców, tylu Hamletów"? Oznacza to ni mniej, ni więcej, iż każdy na swój oryginalny sposób przeżywa dany twór i nie ma jednej dokładnej i uniwersalnej interpretacji. Szczytem szczytów debilizmu owego systemu był wynik jednej z pomaturalnych zabaw. Na teście dojrzałości z języka polskiego zdecydowano się podać jeden z wierszy Wisławy Szymborskiej do analizy, a następnie - w ramach zabawy - poproszono samą autorkę o wykonanie zadania. I okazało się, że Wisława Szymborska tylko w 60% według egzaminatorów wiedziała co miała na myśli pisząc tenże utwór.

 


 

Zazwyczaj pisząc tutaj zajmuję się tematyką II. wojny światowej, ale dzisiaj - wyjątkowo - pragnę zaprezentować Państwu niezwykłość narodu Polskiego nie na podstawie niezwykłego bohaterstwa i heroizmu żołnierzy dwudziestego wieku wywodzących się od Oracza Piasta, ale przedstawiając niezwykłe fakty z życia polskich królów i władców oraz ich rodzin.

 

 

Pierwszym historycznym władcą Polski był jeszcze nieco osławiony legendą Mieszko I. Urodzony około roku 930, w 966 przyjął wraz ze swymi najbliższymi i całą drużyną rycerską chrzest poprzez całkowite zamoczenie w wodzie święconej. Później poślubił Dąbrówkę i prowadził godny żywot władcy. Wszystko tak "święcie"? Nie do końca... Mało kto wie, że jak to przystało na średniowieczną rozwiązłość - Mieszko I przed przyjęciem sakramentu miał aż 7 nałożnic, które w tym istotnym dla historii momencie musiał oddalić.

 

 

Córka Mieszka I - Sygryda-Świętosława - posiada szczególną pozycję w dziejach Europy, a w Polsce nie zwykło się mówić o niej za dużo, niestety. Po śmierci jej męża, króla Szwedzkiego Eryka Zwycięskiego starała się o małżeństwo z królem Norwegii Olafem Tryggvasonem, ten jednak odrzucił jej fawory. W ramach zemsty Sygryda wzięła ślub z duńskim królem  i utworzyła dzięki temu posunięciu antynorweską koalicję. Miała to być zemsta za odrzucenie. I jak się okazało - skuteczna! Gdy zjednoczone wojska szwedzko-duńskie rozbiły Norwegów na morzu pod miejscowością Svold, Olaf Tryggvason z rozpaczy popełnił samobójstwo. 

 

 

Bolesław Chrobry uważany za pierwszego Polskiego króla też nie prowadził zbyt spokojnego żywota. Gdy stojąc podczas jednej z bitew na brzegu Bugu usłyszał od wrogich żołnierzy uwagi na temat jego królewskiej tuszy, rzucił się z drużynnikami przez wartką rzekę ryzykując życie, a następnie dopadł wrogów i wybił co do jednego. Nie tolerował on również rozwiązłości. Gdy zdarzało się złapać mężczyzną na rozpuście, wywożono go do lasu i przybijano jego mosznę gwoździem do pala. Delikwent miał wówczas dwa wyjścia: uciąć sobie narząd lub umrzeć z głodu, zimna i zmęczenia. Takie rygorystyczne przepisy nie przeszkadzały władcy zgwałcić we własnej osobie ruskiej księżniczki.

 

Kolejnym niezwykłym przedstawicielem polskich królów i książąt jest Leszek Czarny, który za czasów panowania na ziemiach sieradzkich i łęczyckich zakazał wbijania kobiet na pal. Powód? "To ma być kara, a nie przyjemność."

 

W dziejach nietuzinkowych przypadków polskiej historii wpisał się również August II Mocny, który, jak wskazuje przydomek, dysponował nieprzeciętną siłą. Powiastki ludowe głosiły, iż potrafił on w dłoni zgiąć podkowę lub też łamać dłonią puchary. Nie jest to jednak jedyna cecha wyróżniająca go spośród polskiego pocztu królów. Według podań August II Mocny miał około 350 dzieci (_!_). Jak można się domyślić pozamałżeńskich, a co gorsza dla polskiej ówczesnej gospodarki - każdemu z nich finansował godne życie wypłacając regularnie datki ze skarbca królewskiego.

 

 

Na koniec pragnę pokazać dwa przykłady tego, w jaki sposób ludzie widzą nas zagranicą, a konkretnym celem moich poszukiwań będzie Francja. Mianowicie w kraju tym funkcjonuje powiedzenie "Pijany jak Polak" tyczące się osób, które mają organizm niezwykle odporny na duże dawki alkoholu, z tzw. "mocną głową". Wszystko wzięło się z czasów napoleońskich, kiedy to w przeddzień jednej z bitew Napoleon widząc swą armię rozpitą przy stole z trzeźwymi niemal całkowicie (a gorzałkę pijący równie śmiało) Polakami zakrzyknął do nich "Bądźcie pijani jak Polacy!" chcąc ich nieco zganić. Drugim, ciekawszym przykładem, który podam jest cytat z jednej z francuskich gazet:

 

„Polska. Oto znajdujemy się w świecie absurdu. Kraj, w którym co piąty mieszkaniec stracił życie w czasie drugiej wojny światowej, którego 1/5 narodu żyje poza granicami kraju i w którym co 3 mieszkaniec ma 20 lat. Kraj, który ma dwa razy więcej studentów niż Francja, a inżynier zarabia tu mniej niż przeciętny robotnik. Kraj, gdzie człowiek wydaje dwa razy więcej niż zarabia, gdzie przeciętna pensja nie przekracza ceny (!) trzech par dobrych butów, gdzie jednocześnie nie ma biedy a obcy kapitał się pcha drzwiami i oknami. Kraj, w którym cena samochodu równa się trzyletnim zarobkom, a mimo to trudno znaleźć miejsce na parkingu. Kraj, w którym rządzą byli socjaliści, w którym święta kościelne są dniami wolnymi od pracy. Cudzoziemiec musi zrezygnować tu z jakiejkolwiek logiki, jeśli nie chce stracić gruntu pod nogami. Dziwny kraj, w którym z kelnerem można porozmawiać po angielsku, z kucharzem po francusku, ekspedientem po niemiecku a ministrem lub jakimkolwiek urzędnikiem państwowym tylko za pośrednictwem tłumacza. Polacy..! Jak wy to robicie..?”

 

I jak tu nie być dumnym z powodu własnej narodowości?

 

(www.pelo-yea.blogspot.com)