JustPaste.it

Co z tą wiarą?

Wiele osób uważa, lub wychodzi z założenia, że istotą wiary jest to, że pewnym rzeczom „daje się wiarę”.

Wiele osób uważa, lub wychodzi z założenia, że istotą wiary jest to, że pewnym rzeczom „daje się wiarę”.

 

Wiele osób uważa, lub wychodzi z założenia, że istotą wiary jest to, że pewnym rzeczom „daje się wiarę”. Innymi słowy wierzę wtedy, gdy pewne rzeczy uważam za prawdzie lub istniejące, mimo braku dowodów na ich istnienie, i to jest dobre.

 

Problem terminologii w przypadku wiary jest niezwykle istotny. Bardzo często zdarza się, że osoby prowadzące spór na temat wiary – jej słuszności lub nie, a w rzeczywistości prowadzą spór o definicję słowa „wiara”.

Czym zatem jest wiara?

Według definicji zamieszczonej w Wikipedii jest to pogląd, który – przy obecnym stanie wiedzy naukowej – nie znajduje jednoznacznego potwierdzenia w rzeczywistości. Według teologii protestanckiej wiara definiowana jest również jako „doświadczenie dogłębnego przekonania o czymś, czego nie postrzegają zmysły”. Kościół Katolicki definiuje wiarę między innymi jako „dobrowolne uznanie całej prawdy, którą Bóg objawił”.

Spróbujmy teraz wyciągnąć wspólny wniosek z przedstawionych trzech definicji.
Według pierwszej definicji jest to pogląd, według definicji protestanckich jest to przekonanie a według Katechizmu Kościoła Katolickiego jest to dobrowolne uznanie. Przyglądając się tym trzem wyrazom możemy stwierdzić, że są to synonimy a słowo przekonanie lub pogląd najlepiej oddają jego podstawowe znaczenie.

Z ogólnej definicji wiary wynika, że pogląd ten nie musi dotyczyć Boga, stworzenia, początków człowieka oraz jego losów po śmierci. Wiara może dotyczyć, lub dotyczy, każdego przekonania, które nie ma potwierdzenia w rzeczywistości, wedle obecnego stanu wiedzy naukowej.

Dlaczego wiec tak wyjątkowo traktujemy wiarę religijną? Dlaczego za cnotę uważane jest coś, co w każdej innej sferze życia uważane jest za lekkomyślność, krótkowzroczność, głupotę, przywarę lub ułomność.

Będąc konsekwentnym człowiek wierzący wierzy, że Bóg po śmierci osądzi go za dobre i złe czyny. Powstaje zatem pytanie: Czy i dlaczego Bóg miałby go nagrodzić za coś, co w ogólnym znaczeniu jest postrzegane jako ułomność i przywara? Dlaczego większość ludzi nie widzi tu sprzeczności? Dlaczego tak wiele osób akceptuje tą daleką rozbieżność między przekonaniami w życiu codziennym a przekonaniami dotyczącymi wiary? I ostatecznie dlaczego Bogu miałoby być tak miłe posiadanie przez jego wyznawców właśnie tego „przekonania”.

Nie jestem w stanie wyobrazić sobie takiej sytuacji, w której Stwórca po śmierci mówi do mnie: „Franek, byłeś złym i małostkowym człowiekiem, ulegałeś namiętnościom i dbałeś tylko o swój interes, ale największym grzechem jaki popełniłeś to brak przekonania o tym, że istnieję mimo braku jakichkolwiek dowodów na to.”

Jestem w stanie „wyobrazić” sobie jako bardziej prawdopodobną sytuację w której Stwórca po śmierci mówi do mnie: „Franek byłeś złym i małostkowym człowiekiem, ulegałeś namiętnościom i dbałeś tylko o swój interes, ale największym grzechem jaki popełniłeś to wiara. Pytam Cię Franek: Jaki diabeł Cię podkusił aby wierzyć w Boga? Czy nie po to dałem Ci rozum abyś z niego korzystał i poddawał wszystko w wątpliwość?”

 

Wiara w Boga jest przekonaniem, przekonaniem jak każde inne. Nie ma powodu aby traktować wiary w Boga na innych, uprzywilejowanych zasadach niż wiarę w przeznaczenie, prawdziwość horoskopu, leśnych skrzatów, smerfów, UFO czy potwora spaghetti.

 

Tutaj mógłbym zakończyć mój wywód. Duża część czytelników mogłaby poczuć się usatysfakcjonowana za taką połajankę wiary. Ja, niestety usatysfakcjonowany nie jestem.

Bo:

Steve Jobs wierzył, że można stworzyć telefon bez klawiatury i że do takich urządzeń należy przyszłość.

Edison wierzył, że można stworzyć urządzenie, które dzięki elektryczności będzie dawać światło.

Takich przykładów można mnożyć bez liku.

Nie powiemy przecież, że Edison, lub Jobs byli głupcami. Czy wiara, rzeczywiście jest ułomnością i przywarą? Może jednak, jak chce kościół, jest cnotą? A może popełniliśmy tu jakiś błąd w definicji?

Co odróżnia tych wizjonerów od osoby wierzącej w Boga?

Jobs nie wierzył, że ktoś kiedyś stworzy telefon bez klawiatury. Sam tworzył taki telefon i w rezultacie jesteśmy świadkami mobilnej rewolucji.

Edison przeprowadził setki testów i poświęcił na badania nad żarówką setki godzin. W rezultacie, dzięki jego wierze i determinacji możemy cieszyć się światłem o każdej porze dnia i nocy.

Swoje plany w życie wprowadzali również Hitler i Che i choć wiemy jak się one skończyły, to nie ulega wątpliwości, że też wierzyli w swoje idee. Czy powiemy jednak o nich, że byli ludźmi pełnymi wiary?

Wiara jest siłą napędową. Jeśli za cel wybierzemy sobie rewolucję i oznaczymy ją jako punkt w przestrzeni to wiara będzie wektorem weń skierowanym. Wiara jawi się nam jako rodzaj relacji między osobą a celem, ideą lub ideałem. Wiara jest tym polem pomiędzy tobą a tym, co chcesz osiągnąć. A to jest rodzaj wiary, który wszystko zmienia.

 

Jeśli chcesz coś w życiu osiągnąć, jeśli chcesz cokolwiek doprowadzić do końca musisz mieć wiarę.

To tak jak w grze komputerowej musisz mieć energię do walki z przeciwnikami. Im masz więcej energii, tym dalej zajdziesz. Jeśli energii jest wystarczająco dużo to misja ma szansę zakończyć się sukcesem.

No tak, wydaje się to prawdą, ale wiara w Boga? Na litość Boską! Coś tu nie gra!

Pomyślmy: Co różni te dwa podejścia?

Nasuwa mi się tylko jedna odpowiedź: CEL!

Jobs i Edison wierzyli, że osiągną cel a ten cel stał się powodem do działania. On wyzwalał chęć tworzenia i zmieniania rzeczywistości.

Wyobraźmy sobie taką sytuację: Czwórka przyjaciół(Polak, Rusek, Niemiec i Czech) w zimowy wieczór błądzi w lesie i nie wie jak z niego wyjść. Słyszeli tylko, że podobno na północnym skraju lasu znajduje się leśniczówka i że podobno w lesie żyją skrzaty pomagające ludziom, którzy zgubili drogę. Polak uwierzył, że historia o leśniczówce jest prawdziwa i postanowił udać się w kierunku północy. Rusek uwierzył, że historia o skrzatach jest prawdziwa i postanowił zaczekać na pomoc skrzatów. Niemiec uwierzył, że obie historie są prawdziwe i postanowił udać się w kierunku północnym licząc na wsparcie skrzatów w kryzysowych sytuacjach. Czech uznał, że żadna z historii nie jest prawdziwa i postanowił rozczulać się nad sobą chodząc bez celu po lesie.

 

Jesteście ciekawi jak zakończyła się ta historia? Kliknij tutaj, wykup cały artykuł i zobacz zakończenie.J  He, He, taki żarcik.

 

Ale prawdziwy żarcik może nam zgotować tylko los.

Bo historia może skończyć się tak:

Polak szedł w kierunku północnym, ale po przejściu 15 km okazało się, że nie ma żadnej leśniczówki tylko las, łąki i góry. W konsekwencji wycieńczony upadł i zamarzł na śmierć.

Niemiec po przejściu 10 km poczuł się strasznie zmęczony i postanowił odpocząć licząc, że skrzaty mu pomogą. W konsekwencji usnął na mrozie i zamarzł.

Rusek czekał na pomoc skrzatów, ale niestety się nie doczekał. Podobnie jak dwóch pozostałych kolegów zamarzł na kość.

Czech włócząc się bez celu po lesie w końcu natknął się na drogę prowadząca do wsi, w której otrzymał pomoc. Postanowił odnaleźć kolegów gdyż wierzył, że udało się im przetrwać, ale niestety znalazł tylko zamarznięte ciała pozostałej trójki.

 

Nie takiego zakończenia oczekiwaliście? No tak, ja też wierzyłem, że skrzaty w końcu wyjdą z ukrycia.

 

Prawdę mówić ta historia nie ma zakończenia i każdy z Was może wyciągnąć z niej wnioski lub dopisać swoje zakończenie.

Tak właśnie wygląda ludzkie życie. Stajemy po środku nieznanego lasu i postanawiamy komuś, lub czemuś zawierzyć. Opowiadamy się za jakąś opcją,postanawiamy podążać w jakimś kierunku, walczyć, odpuszczamy sobie lub nie wiemy co ze sobą zrobić. W każdym przypadku jesteśmy zdani tylko na siebie, na nasz wybór. Alan Watts w wykładzie „Patrząc poprzez sieć” mówi, że cały wszechświat fizyczny jest jak test Rorschacha. Ktoś może Ci podpowiedzieć jak definiować tą czy inną plamę na kartce papieru, ale prawda jest taka, że i on i ty poruszacie się jak dzieci we mgle. Zwykliśmy uważać, że jeśli większa cześć z nas zgadza się co do opinii na dany temat, to jest to prawda. Ale czy tak jest w rzeczywistości? Czy ta czarna plama to rzeczywiście nietoperz? A może to po prostu czarną plamą? Osobiście nie znajduję jednoznacznej odpowiedzi. Prawda jest taka, że jest ona tym, w co uwierzysz, że jest. Jeśli uwierzysz, że to nietoperz, to będzie to nietoperz. Jeśli uwierzysz, że to motyl, to będzie motylem, jeśli uwierzysz, że to tylko kartka papieru z kleksem, to będziesz miał kartkę papieru z kleksem. Ty wybierasz! Ty decydujesz!

 

Nasze życie zaczyna się od doświadczenia. Rodzimy się, przychodzimy na zimny, obcy świat. Od tych pierwszych chwil bardzo dużo zależy. Jeśli mamy szczęście to w naszym pobliżu będzie ktoś, kto się nami zaopiekuje i zadba o wszystkie nasze potrzeby. W taki sposób rodzi się wewnętrzne przeświadczenie, że sprawy dobrze się mają, że to co mnie otacza sprzyja mi i jest dobre. Ten początkowy okres jest momentem ładowania akumulatorów na resztę życia. Ta wiara, to przeświadczenie nie jest efektem przyjętego przekonania, ale doświadczenia.

Wszystko zależy od celu jaki sobie wybieramy i co chcemy dzięki temu celowi osiągnąć. Celem może być leśniczówka, ale celem nadrzędnym jest przetrwanie, znalezienie pomocy, lub schronienia.

Leśniczówka wskazuje nam kierunek poszukiwań. Jeśli po drodze natrafimy na znak „Schronisko 200 metrów” to raczej nie idziemy dalej w poszukiwaniu leśniczówki, tylko skręcamy i idziemy do schroniska. Tym różni się wiara od zaślepienia, zatwardziałości i fanatyzmu. Wiara to zaufanie, wewnętrzne przeświadczenie, że to co się robi jest dobre. Wiara nigdy nie boi się konfrontacji ani weryfikacji, ale wita je z otwartymi ramionami, nigdy nie jest w konflikcie z prawdą.