JustPaste.it

Rozprawmy się w końcu z pijakami i narkomanami za kierownicami

Ilu jeszcze musi zginąć naszych rodaków, aby poważnie zajęto się pijaństwem i narkomanią na polskich drogach?

Ilu jeszcze musi zginąć naszych rodaków, aby poważnie zajęto się pijaństwem i narkomanią na polskich drogach?

 

    Fakt

Zabójca - sprawca tragedii - "Fakt"

 

W koszmarnym wypadku uczestniczyła pani Magdalena Hanuza (29 lat). Sąd orzekł wobec oskarżonego dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Prokurator domagał się 10 lat pozbawienia wolności, ale sędzia zawyrokował tylko 7. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Zapewne opinia publiczna oczekiwała sytuacji odwrotnej – prokurator chciałby 7, zaś sędzia dałby 10 lat. Gdyby wszyscy prokuratorzy i sędziowie byli wzorowymi, uczciwymi i mądrymi obywatelami, to wyroki byłyby zbieżne z odczuciami społecznymi, jednak często się zdarza, że takimi nie są (i te osoby, i te wyroki).

Do tragedii doszło 2 stycznia 2012 roku, czyli rok temu, na autostradzie A4, w okolicach Oławy. Samochód ciężarowy wjechał z pełną prędkością na pas awaryjny, staranował prawidłowo ustawiony i oświetlony samochód osobowy oraz przejechał stojącą przy nim p. Magdę (przebywała między autem a barierką, sygnalizowała awarię prawidłowo wystawionym trójkątem ostrzegawczym, oczekując na pomoc drogową). Nie było śladów hamowania a tir zatrzymał się pół kilometra dalej.

Podczas procesu biegli w sposób niebudzący żadnych wątpliwości orzekli, że sprawca wypadku był pod wpływem amfetaminy. Dla tego typu zdarzenia Kodeks karny przewiduje dla sprawcy do 12 lat więzienia. Prokurator podkreślił, że nie ma żadnych okoliczności łagodzących dla sprawcy, bowiem od kierowcy zawodowego, który prowadzi ciężki samochód, wymaga się dochowania szczególnej ostrożności i przestrzegania przepisów. Jeżeli kierowca zawodowy ma zaplanowany kurs tuż po Nowym Roku, to jest zobowiązany do odpoczynku i odpowiedniego przygotowania się do jazdy. Jeżeli jednak sprawca świętował Nowy Rok, to nie powinien wyjechać w trasę. Zdaniem prokuratora było to zabójstwo! Może jednak zorganizować sędziom kursy orzekania sprawiedliwych wyroków? Powinny być jakieś zalecenia, aby wszyscy sędziowie wydawali podobne wyroki w podobnych sprawach, czyli aby nie obrażali poczucia sprawiedliwości, skoro nie mogą dać dożywocia za tego typu przestępstwa. Tu powinno być co najmniej 10 lat i wcześniejsze wyjście po co najmniej 75% odsiadki.

Pogrążona w rozpaczy rodzina uważa, że nie ma w tej sprawie żadnych okoliczności przemawiających na korzyść oskarżonego. Z opinii, badań i zeznań wynika, że kierowca świętował dwie noce oraz cały dzień i zamiast odpocząć, zażył amfetaminę, usiadł za kierownicą, pojechał i zabił. Rodzina uważa, że zawodowy kierowca wykazał się okrucieństwem, głupotą, brakiem wyobraźni i arogancją, czyli czynnikami wyłącznie obciążającymi.

Feralnego dnia p. Magda jechała do pracy. Była dziewczyną wesołą, zawsze uśmiechniętą, nieprzeciętną i niezwykłą - ukończyła szkołę muzyczną, posiadała dyplomy ukończenia trzech wyższych uczelni, znała trzy języki obce, świetnie jeździła na nartach i desce śnieżnej oraz bardzo dobrze pływała. Nie bała się żadnej pracy, była energiczna i zdecydowana oraz chętna do pomocy, dobrze zorganizowana, odpowiedzialna i pełna pomysłów. Miała wspaniałe plany na przyszłość, które przerwał drogowy bandyta, zabijając wzorowego obywatela RP, który wiele jeszcze dałby swej Ojczyźnie. A kim był zabójca i i co takiego uczynił dla swego kraju? Pochlał sobie, poćpał (jak przystało na stereotypowego Słowianina – w zachodnich mediach znowu ugruntował się ten stereotyp!) i wyruszył w drogę, bo musiał zawlec jakiś zafajdany towar w inne miejsce, towar, który powinien być wożony transportem kolejowym lub wodnym, towar, na który czekali złaknieni rodacy w jakichś supermarketach, towar, na którym jest krew wzorowego obywatela i nikczemność obywatela cokolwiek przecież niższej kategorii.

W latach 2006-2008 Komenda Głowna Policji, Instytut Ekspertyz Sądowych i Instytut Transportu Drogowego przeprowadziły badania w celu określenia liczby prowadzących pojazdy pod wpływem alkoholu i narkotyków. Na ich podstawie oszacowano, że pośród 13 mln posiadaczy prawa jazdy kategorii B, po drogach porusza się co najmniej 130 tys. kierowców pod wpływem alkoholu i 330 tys. po zażyciu narkotyków.

Obywatel polski – w porównaniu z jego odpowiednikiem w bardziej cywilizowanych państwach - ma pecha, czyli większe prawdopodobieństwo utraty życia na naszych drogach, bowiem rodacy piją, ćpają, są przemęczeni, wożą towary, które powinny jeździć po torach, drogi są gorszej jakości a pojazdy są przestarzałe i często nie spełniają wymogów bezpieczeństwa (techniczne usterki oraz fałszerstwa dokumentów i tachografów). Z każdej setki naszych obywateli, zapewne połowa żyłaby znacznie dłużej, gdyby urodzili się i mieszkali w lepiej zorganizowanych i zarządzanych społeczeństwach. Tu, nad Wisłą, płacimy frycowe w postaci gorszych warunków życia (praca - dochody) oraz większej umieralności (i to nie tylko w aspekcie ruchu drogowego).

Jak wielki musi być ból Rodziny - coś nieprawdopodobnego! Córka, która wiele dałaby jeszcze naszej Polsce, została zabita przez jakiegoś ćpuna, szarżującego wielotonowym pojazdem. Popełniono błędy w zbieraniu danych - szokujące, że badanie krwi (na narkotyki) zrobiono dopiero po paru miesiącach; to skandal, za który ktoś powinien polecieć ze stanowiska!

Często ludziska podpisują jakąś kredytową umowę, ale ignorują (nie doczytują, lekceważą) zapisy małymi literkami. Potem przegrywają w sądach, bo czegoś nie przeczytali. Inni rodacy często przyznają sądom i cwaniakom rację – nie przeczytałeś, zatem to twoja wina! Dlaczego zatem kierowcom zawodowym nie dajemy do podpisania umowy - "jeśli spowoduję śmiertelny wypadek pod wpływem narkotyków albo alkoholu, to wyrażam zgodę na poniesienie kary 15-25 lat więzienia"? Umowa kredytowa jest ważniejsza od umowy o życie? Pierwsza umowa zwykle warta jest kilkanaście tysięcy złotych a sądy i komornicy ścigają za taką kasą latami, natomiast koszty tragicznego wypadku drogowego idą w setki tysięcy złotych, człowiek traci (bezcenne!) życie w sposób nieodwracalny, nikt nie może tej straty powetować, jednak sądy jakoś nie nasyłają na sprawców tragedii komorników, którzy by zastosowali procedury wdrażane wobec oszukanych przez parabanki. Czy drogowego zabójcę zlicytowano kiedykolwiek? Puszczono z torbami? A przecież czyniono to wobec ludzi zalegających jedynie z płatnościami porównywalnymi z ceną przeciętnego używanego auta - oto ludzka sprawiedliwość!

Wydawane zawodowe prawo jazdy powinno zawierać deklarację – „Niniejszym wyrażam zgodę na natychmiastową utratę pracy w zawodzie kierowcy, jeśli zawartość alkoholu lub narkotyków w moim organizmie przekroczy dopuszczalne stężenie, a jeśli doprowadzę do tragicznego wypadku – na podanie moich danych do publicznej wiadomości i na uwięzienie mnie na co najmniej 15 lat bez prawa do wcześniejszego opuszczenia zakładu karnego. Zgadzam się ponadto na zlicytowanie mojego majątku w celu pokrycia wszystkich strat wynikłych z wypadku spowodowanego przez mnie, w tym kosztów leczenia, pogrzebów oraz zgadzam się na podanie moich danych do publicznej wiadomości”.

Należy zbadać przebieg kariery zawodowej kierowców, którzy spowodowali tragiczne wypadki pod wpływem alkoholu lub narkotyków, bowiem może się okazać, że już wcześniej byli notowani za podobne przestępstwa, zatem już przed ostatnią tragedią powinni być wykluczeni z zawodu - w takim przypadku odpowiedzialność za śmierć i cierpienia ofiar spada nie tylko na kierowców i Skarb Państwa powinien wypłacić dodatkowe odszkodowanie z tytułu zbagatelizowania sprawy.

Wszyscy kierowcy, po ujawnieniu powyższych przekroczeń, powinni być aresztowani i finansowa kara zależałyby od zawartości omawianych substancji, jednak odosobnienie trwałoby co najmniej tydzień, zaś zwolnienie następowałoby po uiszczeniu przynajmniej 20% wartości pojazdu, jednak nie mniej niż równowartość jednej płacy minimalnej i nie więcej niż 20 takich płac. Osoby publicznego zaufania miałyby podniesione dolegliwości o 25% (czas odosobnienia) i 50% (opłaty).

Osoby użyczające swoje pojazdy, które byłyby prowadzone przez kierowców będących pod wpływem określonych substancji, doskonale wiedziałyby, że w omawianych sytuacjach sąd nakaże wykupienie pojazdu z policyjnego parkingu, przy czym wpłaty mógłby dokonać właściciel, który później, w osobnym procesie, mógłby dochodzić swej wyłożonej kwoty od takiego kierowcy. Jeśli pożyczasz komuś auto lub pistolet, to odpowiadasz za czyny dokonane przez przestępcę, jeśli wiedziałeś w jakim jest stanie albo w jakim być może, bo były sygnały o tym świadczące. Musisz liczyć się z kłopotami natury prawnej, etycznej i finansowej, bowiem pożyczyłeś komuś przedmiot wykorzystany w przestępstwie.

Firmy posiadające środki transportu powinny ubezpieczać się od negatywnej kontroli i wypadku spowodowanego przez ich kierowców spożywających opisane substancje. W razie dojścia do powyższych zdarzeń, firmy uiszczałyby kary finansowe i występowałyby o rekompensatę do towarzystwa ubezpieczeniowego, przy czym kierowca powinien partycypować w karze w odrębnie ustalonej wysokości (np. jego miesięczna płaca i to bez uczestnictwa w poważnym wypadku). Każde takie wydarzenie powodowałoby podniesienie składek danej firmy odprowadzanej do towarzystwa ubezpieczeniowego, zatem właścicielom przedsiębiorstw zależałoby na zatrudnieniu kierowców rzetelnych (w tym niepijących i nienarkotyzujących się), bowiem tacy pracownicy obniżaliby koszty utrzymania firm. Jeśli właścicielowi udowodniono by, że wiedział, że jego kierowca zażywa zabronionych substancji, to również powinien być pociągnięty do odpowiedzialności karnej.

Proszę wskazać państwo, w którym ukrywane są dane przestępców. W cywilizowanych państwach ujawniane są dane podejrzanych, a cóż dopiero skazanych. Dlaczego nie są u nas podawane nazwiska takich drogowych zabójców, będących pod wpływem używek? Czyżby przykład na kolejny polski durnowaty obyczaj, tym razem oparty na przesadnej ochronie danych osobowych? Dane tego drogowego bandyty powinny być ujawnione tuż po wykryciu zabronionych substancji w organizmie bez czekania na wyrok. Ponadto powinny być podane szczegóły poniesionych przez niego kosztów. Czy towarzystwa ubezpieczeniowe nakazały mu zapłacić za wszystkie straty spowodowane jego czynem? Kto zapłacił za likwidację skutków wypadku? Kto zapłacił za pogrzeb? Wszak jeśli wybijemy komuś szybę, to musimy za to mu zapłacić, ale jeśli zabijemy człowieka, to prawo tu całkowicie zawodzi! Każdy obywatel powinien mieć wgląd w internetowy informator - gdzie znajduje się przestępca, czy istotnie przebywa w więzieniu (i w którym), czy jest na przepustce, czy mu ten okres dodano do okresu kary, jakie koszty poniósł do danej chwili, jakie kwoty jeszcze zalega.

Rodziny ofiar mają (wg mnie) niepisane prawo do publikowania w internecie swoich artykułów na temat tragicznych wypadków włącznie z podawaniem nazwisk sprawców i zamieszczeniem ich wizerunków, niezależnie od stanowiska sądów w tej materii. Mają także prawo publikować nazwy firm zatrudniających pijaków i narkomanów. Jeśli rodziny uważają, że urzędnicy i funkcjonariusze popełnili rażące błędy podczas śledztwa i procesu, to mają prawo to opisać włącznie z podaniem nazwisk. Jeśli uważają, że wyrok zapadł zbyt niski, to mają prawo to skomentować a nawet wyrazić swoje oburzenie! Mają także prawo zamieszczać w prasie ogłoszenia dotyczące koszmarnych wypadków, w których przecież także są ofiarami. Takie jest prawo każdego obywatela, który chce opisać jakiekolwiek wydarzenie i to mu gwarantuje Konstytucja. Prawo do rozpowszechniania informacji i prawo innych obywateli do otrzymywania informacji. Opinie sądów są niższej rangi, niż ustawa zasadnicza! Sądy mogą zabraniać takich publikacji, ale dla autorów rozpaczliwych tekstów opisujących krzywdę są konstytucyjnie uprawnione – są ponadto uświęcone krwią swoich bliskich! Zamiast linczu niech mają choć prawo do publikacji! Oczywiście, poszkodowane rodziny powinny to uczynić w sposób wyważony i możliwie obiektywny, choć w opisanych przypadkach zapewne nie będzie to łatwe, zatem Państwo powinno zapewnić bezpłatną poradę psychologa i prawnika.

Takich tragedii można by uniknąć, gdyby ludzie tacy jak opisany kierowca starali się myśleć; jeśli nie potrafią albo nie chcą - niech pracują w zawodach niezagrażającym współobywatelom. Po makabrycznym zbiorowym gwałcie w Indiach, tamtejsze sądy będą surowiej traktować tego typu przestępców (a przecież były przed tragedią i po niej będą równie niezawisłe). Czy opisany wypadek zmieni cokolwiek w polskim prawie? Ilu jeszcze musi zginąć naszych rodaków, aby poważnie zajęto się pijaństwem i narkomanią na polskich drogach? Może nasi politycy i prawniczy specjaliści przestana ględzić o byle czym, ale się wezmą za konkretne rozwiązania zwalczające patologię na naszych drogach?!