JustPaste.it

Akcje dla piesków

Opis działania lajkożebrów na facebooku, klikaczy i banerków na stronach i jedyny sposób na prawdziwe okazywanie swojej dobroci i bycia pomocnym - nie tylko dla zwierzaków.

Opis działania lajkożebrów na facebooku, klikaczy i banerków na stronach i jedyny sposób na prawdziwe okazywanie swojej dobroci i bycia pomocnym - nie tylko dla zwierzaków.

 

1412886-fred.jpg

Wiele razy widuję banerki na stronach, lajkożebry - to o dzieciach, to o pieskach to o innych rzeczach. Ale tak na prawdę - co to komu daje? Strona wygląda wtedy tylko jak charytatywny słupek z ogłoszeniami. W dzisiejszym świecie jednak trzeba zadać pytanie - kto co z tego ma?

Nigdy nie wierzyłam i nie uwierzę w rzeczy typu "daj lajka a jedno dziecko dostanie talerz zupy". Nie jest to ekonomicznie i fizycznie możliwe. Nie może się tak zdarzyć by kliknięcie spowodowało wyprodukowanie talerzyka, zebranie składników do dania i przetransportowanie go do dzieciaczka/psiaczka. To faktycznie nie działa!

Przemyślmy drogę takiego jednego lajka - faktyczną. Lajkujesz i udostępniasz swoją aktywność na facebooku. Strona ta dostaje jednego lajkersa i przez udostępnianie może dostać kolejnych - robi się efekt kuli śnieżnej, który sam siebie napędza. Później strony z odpowiednią liczbą lajkersów zostają wystawione na allegro. Co dalej? Hajs do kieszonki, ludzie wywaleni (inna sprawa to strony z jakimiś używanymi frazami, gdzie za kulisami kręci się gruby hajs - nie ma to jak teorie spiskowe!). 

 Kolejna droga - kliknięcia w banerek. Co z tego że klikniesz w banerek, wyświetlisz reklamę. Zrobi tak z jeden procent internautów. Z kasy z tego jednego procenta  może połowa (w dobrej wierze!) idzie na biedactwa. Połowa z jednego procenta. Zero opłacania się. 

Jeśli więc chcesz pomagać - idź do schroniska, przynieś pięć kilo karmy i ciesz mordę. Weź stare ciuchy/zabawki/kup jedzenie i zanieś dzieciom do sierocińca. Nie dość, że zobaczysz uśmiech na twarzach tych, którym pomożesz, to jeszcze masz sto procent pewności, że wszystko, co przekażesz, faktycznie dostanie się w ręce, które tego potrzebują.

Kiedy więc widzę pieprzone banerki staram się ich unikać, bo wiem że tym nie pomagam - tym tylko zapełniam czyjeś kieszenie i to niekoniecznie tych, którzy z tymi dobrymi intencjami udostępniają/lajkują/zamieszczają coś na blogach.

 

Keep breathin' ludkowie! - więcej tekstów