JustPaste.it

Z cyklu PeKaeS - Myśl ulotna (w kontrze do haiku)

To możliwość spełniania marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące - Paulo Coelho

 11bf070091229653a7555e266f6df9cc.jpg

Zdecydowałem się napisać ESEJ lub może utwór Esejopodobny

Kto wie dlaczego? Zacznijmy od tego, że pisząc  drobne fraszki, aforyzmy wiersze porzekadła, nigdy nie przywiązywałem wagi do ich archiwizowania.. Może z powodu wrodzonego bałaganiarstwa, może dlatego że bawi mnie jedynie ulotność myśli –chwili, zgrabne skojarzenie, które zamienia się w motyla w błysk, iskierkę, muśnięcie mojej pisarskiej próżności… a po chwili już popiół..

Jaskółka pryska w niebo…

Czasem widzę ją jeszcze przez chwilę jak siedzi na drucie, ale zanim ją wśród innych odnajdę rozpływa się w błękicie. A przede mną leży już tylko pusta kartka czekająca na przywilej zapisu tematu, który już stracił wątek przynależny.

Szuflada się wypełnia strzępami myśli nie poukładanych - FALSTART !

Czasem zawyje mi żałośnie moja wyobraźnia uzurpując sobie prawo do przetrwania, po chwili już monotematyczna pęta się stłamszona po miękkim dysku mózgowych zwojów, zaśmiecając moją czujność.

Przyjmijmy,  że  wprowadziłbym patent dokładnej rejestracji. Nadałbym jakąś chronologiczną ważność wolnym błyskom, refleksje poupychał w skorowidzie. Cóż z tego, czułbym się jak stary skryba, który pogubił się w magazynie makulatury, pomieszczeniu bez znaczenia.

Dajmy na to, że stajemy się jednak skrupulatni, tworzymy tę okaleczoną kronikę  literackiej amatorszczyzny, szlachetności i występku. Załóżmy, że staje się to przedmiotem dumy własnej i rodziny.

Ale żeby zaznaczyć swoją independencję opiniotwórczą, trzeba być albo kompletnym kabotynem albo geniuszem. Wyobraźmy sobie, że jedna z tych krańcowości jest naszym udziałem. Już na początku wpisujemy się w bezwartość tematyczną. Bo ci, którym to zaserwujemy, nie ocenią tego pozytywnie dla zasady i nie stanie się to naszym udziałem. Jeśli „oszołomieni” naszym sukcesem będą musieli przyznać nam rację, będzie ich to uwierało, bo prawdy pozornie uniwersalne są w samej istocie krępujące.

Dlaczego? Bo to co odchodzi, rzadko jest wzorcem jeśli nie ociera się o geniusz.

Czy wobec tego złamać pióro i wyrzucić do śmietnika …?  Nie. Pamięć ludzka jest przekorna nie zawsze lubi ukryć się w lamusie.

Niekiedy myśl ulotna odbije jak z kopyta, staje się czasem genialna  i w swojej prostocie wraca jak bumerang…

Dzisiaj szedłem zimowym lasem i czepiały się mnie takie myślowe koszałki-opałki, myśli -rekonstrukcje porozrzucane. Drzewa otrząsały się śniegiem a ten spadał mi za kołnierz,  ja szedłem i marzyłem jak i co mógłbym w swoich marzeniach ocalić

Kiedy już byłem bliski jakiejś syntezy, kiedy określenie potrzeby było tuż, tuż… lekki powiew i znowu pacyna zimnego…  na twarz i za kołnierz…

I jak tu osiągnąć stan twórczości permanentnej i uszlachetnionej niewątpliwym talentem?

W efekcie ten zziębnięty  pegaz–szkapina, ta moja myśl ulotna, zamienia się w zwykłą trywialną zachciankę aby dojść do pobliskiego barku i strzelić choćby herbatkę z prądem…co już z poezją sensu stricte wiele wspólnego nie ma…

A jeśli nawet tę ulotność uda się donieść do domu i „ocalić od zapomnienia” to i  tak sprawa niestety nie jest zakończona, bo pozostaje problem: Co by było gdyby? Co z tym zrobić? Kto na tym zyska?

Ano rozważmy…

 – Uroda? Nie, w grę nie wchodzi bo ją mam (według mnie, żony i dwóch sąsiadek).

– Sława? Po cholerę mi zamieszanie?

– Erudycja? Kwestia dyskusyjna, bo na upartego można ją  stosować beż konsekwencji metodami zmyłkowymi,

– Szlachetność?  Rozważność?  Prawdomówność?  Asertywność i inne stany duchowego upojenia … (tfu –znowu pacyną dostałem w łeb!) -  nie na to mnie nie stać.

Co mi zostaje?.

Rozpaczliwe poszukiwanie swoistego antidotum na bezsilność myśli ulotnej,  kiedy  pacyna za pacyną… w człowieka…chore…!

I  nagle – JEST - czuję się jak Archimedes co wyskoczył z wanny - EUREKA!!!

Drodzy moi postanowiłem odpowiedzieć w sposób niewymuszony, abstrakcyjny w istocie, ale z cieniem prawdopodobieństwa. A więc postanowiłem odpowiedzieć sobie na pytanie – co by było gdybym wygrał w Lotka – powiedzmy 17 (siedemnaście) milionów zeteł (kumulacja)

No, gdybym przyjął ujęcie klasyczne pewnie podzielił bym pieniądze między żonę, dzieci i wnuki coś tam na konto i resztę na Caritas..

Jednak po dłuższej negocjacji z oziębioną wyobraźnią  (znowu pacyna…paranoja !) przyjąłem podział następujący:

  1. Wysłałbym żonę na pielgrzymkę – powiedzmy śladami Palomity a sam bym nie poszedł;
  2. Zapisałbym się na 15 lektoratów, na które bym notorycznie nie chodził;
  3. Nie jadłbym nigdy zupy jarzynowej (bo nie lubię);
  4.  Kupiłbym sobie łosia, a co ! ma się tę fantazję !
  5. Nie dałbym nigdy poznać po sobie…;
  6. Upiłbym paru takich,  przeszedłbym z nimi na TY …a następnie zaproponował im cofańca, żeby się raz na zawsze ode mnie odczepili;
  7. Otworzyłbym szkółkę hata-jogi, której sam bym nigdy nie uprawiał;
  8. Spałbym „na dowolnie wybranym boku” w miejscach publicznych;
  9. Oddałbym starego Pontiaca,  który pali 25 litrów na setkę (w terenie) szwagrowi, który jojczy, że w astrze nie mieści się jego czworo dzieci żona i teściowa;
  10. Potrzebującym pomocy finansowej udzielałbym jej pod warunkiem notarialnego złożenia uwierzytelnionego świadectwa moralności i samokrytyki;
  11. Kupiłbym ostatni w moim mieście bar mleczny;
  12. Napuściłbym pyskate sąsiadki, dając każdej po pamiątkowej monecie, na  jednego wrednego sąsiada;
  13. Wdałbym się świadomie w jakiś interes, który nie przynosi żadnej korzyści;
  14. Otworzyłbym muzeum polskiego absurdu, nie tylko politycznego;
  15. Urządziłbym warsztaty twórcze dla autorek i autorów eioby a Marcinowi Sznajderowi powierzyłbym serwis fotograficzny;
  16. Kupiłbym jakieś dwa kilometry rzeczki i puszczalibyśmy na niej wianki koniecznie  z Ewfor, pod hasłem: „jutro święty Janek puść na wodę  wianek
  17. Ufundowałbym Greenway prywatną pierogarnię i pluszowego, dwumetrowego misia
  18. Ściągnąłbym w trybie natychmiastowym Hussaira z emigracji do kraju i zaprosił na słynną zupę pokrzywową + alk
  19.  Ogłosiłbym w lokalnych mediach, że znalazłem Kwiat Paproci o którym pisał Adam Asnyk  „…zakwita w puszczach dziwny kwiat paproci Na jedną chwilę tajemniczym cieniem Cały świat blaskiem czarodziejskim złoci Lecz można tylko dotknąć go marzeniem…”
  20. Poparłbym walkę o pokój !!!

 Epilog:Teraz kiedy już zagospodarowałem ewentualne wirtualne nadwyżki i ulokowałem marzenia MYŚL ULOTNA uspokoiła się nieco i towarzyszy mi w zimowej wędrówce, co nie zmienia faktu, że pacyny  śniegu dalej spadają mi za kołnierz  

Ej… życie, życie…  

32c57c716bc89f2367d69bd8ae516d86.jpgobrazki z zasobów google

Siwy