Spacerowałem po tamtej stronie twoich snów
w czasie przeszłym dokonanym
drżałem w oczekiwaniu na szczęście
które miało nadejść
***
Ścieżka biegnąca przez amfilady młodych brzóz
prowadziła do zdroju pachnącej młodości
łagodne wzgórza pieszczone promieniami oczu
zdawały się poruszać w ekstazie zachwytu
***
Dotarłem do matecznika gęstego jak miód
zanurzony w nieodgadłych jego tajemnicach
światło tu nie dociera oddech wilgotnieje
prężą się gałęzie na drzewie
***
Odurzają wonie łąk usianych miętą
przyjaźnie przyzwalają na wejście w głąb raju
w głąb ciasnych wąwozów zagadkowych pieczar
gdzie każdy ruch - mistycznym falowaniem
***
Spacerowałem po tamtej stronie twoich snów
w czasie przeszłym niedokonanym
umknęła gdzieś ścieżka rozwiała się łąka
ciała przylegały do siebie zmęczone