JustPaste.it

Ajajajajajajaj!

Michalkiewicz z frontu walki o postęp: Wesoły oberek Środy wokół Palikota, Tuska wokół forsy z Unii

Michalkiewicz z frontu walki o postęp: Wesoły oberek Środy wokół Palikota, Tuska wokół forsy z Unii

 

f1600465c3c1c656f707f39bdcadd3b6.jpg

Kto by pomyślał takie rzeczy?! Takie rzeczy nikt by nie pomyślał, nawet w gorączce, ale co tu myśleć, jak tu nie ma co myśleć? Bo co tu jeszcze myśleć, skoro pani Magdalena Środzina oświadczyła, że ziemia usunęła jej się spod nóg? A usunęła się za sprawą posła Palikota. Pani Środzina myślała, że ten poseł Palikot to kobietom przychyliłby nieba, a okazało się, że to taka sama szowinistyczna świnia jak oni wszyscy. Każdy o niczym innym nie myśli, tylko kombinuje, jakby tu kobietę wykorzystać, stłamsić, a potem zostawić z dzieckiem. Ach, „niewymowne bo są cierpienia naszego proletariatu” – to znaczy jakiego tam znowu „proletariatu”? Niewymowne to są cierpienia kobiet! Taka kobieta bierze i myśli, że to wszystko naprawdę, że „wszyscy ludzie będą braćmi”, a ostatecznie – siostrami. I kiedy słyszy takie słowicze dźwięki w mężczyzny głosie, to ani jej w głowie podejrzewać lisie zamiary.

Tymczasem mężczyzna mężczyzną być nie przestanie – to znaczy oczywiście przestanie, jeśli pojedzie do Tajlandii, gdzie wracze w kroku zrobią mu szacher-macher – ale jeśli nie pojedzie i nie zrobi szacher-macher, to lisie zamiary zaraz dają o sobie znać.

A kobiety – jak to kobiety! Jak słyszą słowicze dźwięki, to zaraz myślą sobie nie wiadomo co – a potem ziemia usuwa im się spod nóg, to znaczy – jak wyjaśniła pani Środzina – nie mają na kogo głosować. Nooo, to jeszcze nie tragedia; jak Środzina nie ma na kogo głosować, to niech nie głosuje. Dziury w niebie nie będzie – przeciwnie. Im mniej takich wyborców, tym większa szansa na przyzwoitszy Sejm, który nie będzie ekscytował się dociekaniami, co też osoba legitymująca się dokumentami wystawionymi na nazwisko „Anna Grodzka” ukrywa pod spódnicą. „Któż widok ten opisać zdoła? Fiedin, Simonow, Szołochow? Ach, któż w ogóle go wytrzyma!” – biadał poeta.

I słuszna jego racja – bo oto Umiłowani Przywódcy, zarówno z postępactwa, jak i z konserwy, stanęli murem za marszalicą Nowicką, niewątpliwie przedstawiającą mniejsze zło. Podobnie było w sytuacji, gdy Słonimski z Witkacym i jeszcze kimś trzecim zaczęli awanturować się w teatrze, bo im się sztuka nie podobała. Przerwano przedstawienie, wezwano policję, a – jak wspomina Słonimski – „jakiś pan stanął w loży i niegłupio krzyknął: zachowanie panów zmusza nas do obrony tej miernoty!”. Co za dużo bowiem, to niezdrowo, nawet za dużo szczęścia naraz, a cóż dopiero taka potężna dawka postępu? „Nie na naszą głowę, Eminencjo” – jak podobno powiedział lokaj Stanisław kardynałowi Kakowskiemu, kiedy ten, powróciwszy z miasta, zakomunikował mu, iż wszedł do Rady Regencyjnej, gdzie z księciem Lubomirskim oraz hrabią Ostrowskim będą rządzić krajem.

W takiej sytuacji nie ma innego wyjścia jak myśleć pozytywnie, to znaczy cieszyć się z tego, co przyniesie los. Kiedy premier Tusk, bawiąc w Brukseli, dowiedział się, iż starsi i mądrzejsi przyznali naszemu nieszczęśliwemu krajowi niewiele ponad 100 miliardów euro, zaraz zadzwonił do pana ministra Grasia, jaki jest rozkaz – a pan minister Graś powiedział, że to sukces. No bo – powiedzmy sobie szczerze – cóż innego mógł powiedzieć? „I zaraz Żydzi w Kremlu dostali depeszę i skoczyła iskrówka, zawrzały redakcje!” Sukces, sukces, sukces, zwycięstwo, zwycięstwo, zwycięstwo, „zagrajcie nam dzisiaj wszystkie srebrne dzwony”…! Unia sypnęła groszem i znowu będzie jak za Gierka!

Najwyraźniej premier Tusk też znalazł się pod wrażeniem własnej propagandy, bo powiedział, że to jest najszczęśliwszy dzień w jego życiu. Ano, nie wypada zaprzeczać, tym bardziej że skoro ten dzień był „najszczęśliwszy”, to znaczy, że odtąd może być już tylko gorzej.

Na wszelki tedy wypadek rząd skierował do Sejmu projekt ustawy o udziale zagranicznych funkcjonariuszy w operacjach na terenie RP. Znaczy – nasi okupanci będą nas pacyfikować do spółki z gestapo, NKWD i Mosadem. Oczywiście pracujące w służbie ciszy niezależne media głównego nurtu ani się na ten temat zająkną, no bo jakże mają się zająkiwać, skoro jest rozkaz, by zachłystywać się sukcesem? Tymczasem wspomniana ustawa stanowi kolejny krok w stronę scenariusza rozbiorowego, którego kontury już się przed naszymi oczyma zaczynają rysować.

A w dodatku zaostrza się również walka klasowa – bo jakże inaczej wyjaśnić pojawienie się na stronie internetowej TVN fałszywej pogłoski, jakoby Zakład Ubezpieczeń Społecznych zbankrutował? Mikołaj Skorupski jako rzecznik prasowy ZUS miał oświadczyć, co następuje: „Naprawdę ciężko mi o tym mówić, bo do końca wierzyłem w rozwiązanie naszych problemów. Jednak teraz jesteśmy pewni: Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie jest w stanie spłacić długów, które były zaciągane przez dziesiątki lat jego istnienia”. Dalej następują wyjaśnienia, na co mogą liczyć emeryci: ci, którzy przeszli na emeryturę przed 2008 rokiem, mogą liczyć na wypłaty – co prawda niższe o 14,3% od obecnych – do grudnia 2015 roku, a pozostali – do kwietnia 2017 roku. Potem się zobaczy. Oczywiście nie ma w tym ani słowa prawdy, bo przecież każde dziecko wie, że ZUS jest w sytuacji kwitnącej, a jeśli rząd wydłużył wiek emerytalny, to tylko dlatego, żeby emeryci się nie nudzili. To po pierwsze – a po drugie: pan Skorupski był wprawdzie rzecznikiem prasowym ZUS w roku 2008, ale teraz już nie jest, bo teraz rzecznikiem prasowym ZUS jest 33-letni Jacek Dziekan, który niczego nie oświadczał.

Trochę strachu się najedliśmy, to fakt, ale na szczęście wszystko skończyło się wesołym oberkiem.

Gorzej w Amsterdamie: jak donosi tajny współpracownik, amsterdamczykowie zabrali się ostro za homofobów. Będą oni z rodzinami przesiedlani na obrzeża miasta do metalowych kontenerów, jeśli tylko władze stwierdzą, że ktokolwiek z rodziny naigrawał się z sodomitów – a jak będzie trzeba, to i dalej na wschód, do polskich… no, mniejsza z tym. Nieomylny to znak, że z pomocą zagranicznych funkcjonariuszy nasz nieszczęśliwy kraj może wyspecjalizować się w coraz bardziej poszukiwanych usługach!

 

Źródło: Stanisław Michalkiewicz