JustPaste.it

Woda – pić albo nie pić?

"POPO", czyli ciąg przyczynowo skutkowy Pragnienie–Odwodnienie–Przesolenie–Opuchlizna (z cyklu “Na zdrowie”).

"POPO", czyli ciąg przyczynowo skutkowy Pragnienie–Odwodnienie–Przesolenie–Opuchlizna (z cyklu “Na zdrowie”).

 

Szlachetne zdrowie!
Nikt się nie dowie
Jak nieźle bawisz
Aż się naprawisz.

***

Pragnienie, Odwodnienie, Przesolenie, Opuchlizna (POPO) – cztery, zdawałoby się, że luźno związane ze sobą zjawiska.
Czy mogą układać się w logiczny ciąg zdarzeń?

Zdecydowanie mogą!

O piciu wody i jej roli w naszym życiu opublikowanych zostało już wiele artykułów, w tym na niniejszym portalu.
Ten artykuł ograniczy się więc do zjawiska "POPO" jako nieprzyjemnego ciągu przyczynowo‑skutkowego.

Zacznijmy od pierwszego, najważniejszego jego składnika – pragnienia.

***

O swoje Jutro zadbajmy już dziś.

***

1. Pragnienie (POPO)

POPO-krople_small.jpg

Wbrew pozorom, bywa ono nierozumiane, a przez to różnorako definiowane.
Pragnienie w pojęciu poniższego artykułu nie jest pierwszym, naturalnym sygnałem zapotrzebowania na płyn, lecz sygnałem, iż odwodnienie w pewnym stopniu już nastąpiło. Pragnienie to de facto rozpaczliwy sygnał organizmu wołającego o wodę.
Poprzez analogię do motoryzacji, uczucie pragnienia to taki sam sygnał od organizmu jak mrygająca kontrolka niskiego poziomu oleju w silniku samochodowym lub rezerwy paliwa. Owszem, jeszcze przejedziemy tak z kilometr, przejedziemy może kilka kilometrów lub jeszcze więcej; jeszcze nie musimy oddawać wozu do przeglądu oraz nie musimy tankować – lecz nie przejdzie to bez konsekwencji dla naszego pojazdu. Jazda na suchym silniku lub prawie pustym baku to niebezpieczeństwo zatarcia serca w naszym pojeździe, to konsekwencje zasysania nieczystości z dna baku, nie mówiąc już o groźbie zgaśnięcia silnika.
Tak jak nie chcemy takiego scenariusza dla swojego wehikułu, tak nie chcemy go dla nas samych. Jeśli więc nasz biologiczny silnik zacznie się “zacierać” lub zacznie brakować w nim paliwa, takie postępowanie spowoduje nieodwracalne konsekwencje.
Ponadto, pojawia się tu znaczna różnica: gdy nasz biologiczny silnik zgaśnie, na dostarczenie mu odpowiedniego paliwa będzie już cokolwiek za późno. Remont również nie wchodzi wtedy w grę.

 

 

Na temat łaknienia wody/płynów są różne opinie. Oto jedna z najbardziej 'kontrowersyjnych', jakie krążą po internecie:

POPO-geneva_small.jpg

Żywy organizm to nie pralka frania, w której przy użyciu wody można wypłukiwać proszek użyty do prania. Każdy żywy organizm ma specjalne układy wydalnicze, a woda, jeśli jest do tego potrzebna, to tylko w takiej ilości, którą dyktuje nam organizm pragnieniem. Nadmierna ilość wody wiąże się z dodatkowym obciążeniem układów wydalniczych, szczególnie moczowego.”
[za portalem BIOSŁONE]

Z powyższej tezy wynikałoby, iż picie wody ponad obowiązkową dawkę potrzebną nam do “zabicia” pragnienia jest niekonieczne, a wręcz niekorzystne.
Gdyby “nadmierna ilość wody” rzeczywiście łączyła się z “dodatkowym obciążeniem”, wszystkie posty i głodówki oczyszczające, które bazują głównie (lub wyłącznie) na spożyciu wody byłyby bezsensowne, a nawet niebezpieczne. Skąd jednak wiemy, że tak nie jest?

Zagadnienie picia wody nie może być oderwane od tego, jakie stałe pokarmy przyjmujemy. Spójrzmy na niezliczoną masę “cudownych” diet, które wyliczają kalorie, wyznaczają daty i godziny, narzucają różnorakie reżimy, rozpisując się o pokarmach stałych – lecz o wodzie ani się nie zająkną.
Dlaczego?
W powszechnym rozumieniu, hasła “dieta” lub “odchudzanie” automatycznie kojarzą się ze zmianą ilości/jakości przyjmowanego pokarmu stałego, co ma z kolei wpłynąć na pozbycie się tkanki tłuszczowej, zbicia cholesterolu itd. Niewiele jednak wiadomo o “diecie”, która polega na zmianie przede wszystkim ilości/jakości przyjmowanego pokarmu płynnego.
Dlaczego takie podejście jest bardziej efektywne?
Gdyż jest ukierunkowane nie tyle na samą tkankę tłuszczową (będącą tylko efektem końcowym wcześniejszej patologii odżywiania), co na źródło licznych (o wiele bardziej groźnych od samej otyłości) problemów. Tym źródłem są złogi z jelitach. Oczywiście, powstały one od błędów żywieniowych związanych z pokarmami stałymi, jednak pozbycie się ich bez zastosowania zmian w obrębie pokarmów płynnych będzie znacznie utrudnione, jeśli nie niemożliwe. 

Ale wróćmy do samego pragnienia:
Dlaczego więc mielibyśmy pić zanim zachce nam się pić?

Żyjąc w idealnym środowisku oraz będąc w idealnym zdrowiu, pragnienie rzeczywiście powinno być synonimem pierwszego sygnału potrzeby płynu – jednak czy żyjemy w idealnym środowisku, a co ważniejsze: czy nasze zdrowie jest w idealnym stanie??
Organizm z idealnym (lub w miarę dobrym) balansem kwasowo-zasadowym miałby rzeczywiście inną gospodarkę wodną, jednak organizm zakwaszony[1] (dotyczy statystycznego Polaka) ma specyficzne potrzeby, a te związane są z naszą żywieniową przeszłością.

Przejdźmy teraz do kolejnych dwóch składników zjawiska “POPO”: Odwodnienia oraz Przesolenia.

2, 3. Odwodnienie, Przesolenie (POPO)

Spójrzmy na poniższy ciąg przyczynowo‑skutkowy:
1. Nie przyjmując wystarczającej ilości płynów, nasz organizm zaczyna być odwodniony. Przeciągnięcie takiego stanu rzeczy wpędzi nas w “chroniczne” odwodnienie.
2. Organizm odwodniony stopniowo się zasala, zaś organizm zasolony - potrzebujący wody do “wypłukania” soli - zatrzymuje i tak już deficytową wodę w tkankach.
3. Ciężkostrawna i zakwaszająca dieta jeszcze potęguje zjawisko zakwaszenia organizmu.
4. Zakwaszenie sprzyja nagromadzaniu się toksyn, które w postaci złogów lubią odkładać się w jelitach.
Autor osobiście zna przypadek 37‑letniego, fizycznie pracującego mężczyzny, który “szczycił” się tym, że potrafi zjeść 1‑kilogramowego steka na raz i że jeść go musi codziennie, bo “daje mu niezbędną do pracy energię”. Mężczyzna ten jest obecnie od pół roku na diecie bezmięsnej, nadal pracuje fizycznie i dobrze się ma. Nie przeszedł jednak na bezmięsność na ochotnika. Nastąpiło pęknięcie jelit (w których wykryto liczne złogi); mężczyzna przeszedł kilka skomplikowanych operacji. Co pił mężczyzna? Przeważnie piwo i napoje gazowane; wodę pił “tylko gdy poczuł pragnienie”.

Autor sam również kiedyś nie pił wody i dziwił się czemu tak szybko się męczy i traci energię. Lecz nie wiązał tego z brakiem wody, więc jej nie pił, ponieważ "nie chciało mu się pić". Dziwił się też innym pijącym, noszącym przy sobie buteleczki z wodą. “Czyżby im się chciało aż tak bardzo pić?” – patrzył na nich jak na cyborgi. Ale autor dziwił się również dlaczego jego przemiana materii jest tak wolna, a wizyty w toalecie tak rzadkie.
Okazało się, że woda, woda i jeszcze raz woda były odpowiedzią na jego problemy.

Przejdźmy teraz do ostatniego składnika naszego ciągu przyczynowo‑skutkowego: Opuchlizny.

4. Opuchlizna (POPO)

By omówić to zjawisko, wróćmy do wspomnianej już wcześniej “żywieniowej przeszłości”. Naturalnie, taka przeszłość jest “najbogatsza” w przypadku seniorów.
Wielu seniorów nękanych jest opuchlizną nóg. By ją „zaleczyć”, z przepisu mądrego lekarza przyjmują tabletki na odwodnienie w postaci diuretyków (np. popularny Furosemid), których działanie polega na zwiększaniu objętości wydalanego moczu, czyli spowodowaniu zwiększonego wydalania wody.

Spójrzmy na poniższy przyczynowo‑skutkowy schemat:
1. Do lekarza przychodzi senior/seniorka i skarży się na opuchliznę, np. nóg.
2. Lekarz przepisuje pigułkę na odwodnienie.
3. Pigułka działa – nogi puchnąć przestają.
4. Tabletki na odwodnienie powodują jednak częste wizyty w toalecie, a więc wymuszone, nadmierne wydzielanie płynów.
5. W tym czasie, senior/seniorka przeważnie nie odczuwa zwiększonego pragnienia, wobec czego nie zwiększa spożycia płynów.
6. Zły balans (nadmierne wydzielanie płynów v. deficytowy pobór) prowadzi do odwodnienia.
7. Przy odwodnieniu, nie pijąc odpowiednich ilości płynów, a także nadal przyjmując środki na odwodnienie, jeszcze pogarszamy sytuację, ponieważ jesteśmy sztucznie zmuszani do wydzielania nawet tych marnych resztek, które pijemy.
POPO-ziemianarozdrozupl_small.png8. Sprawę ostatecznie pogarsza zła dieta, a konkretnie za dużo soli w przyjmowanym pożywieniu stałym, a także - zwyczajowo - spożywanie posiłków zakwaszających organizm. Efekt? Jesteśmy poważnie przesoleni.
9. Wiadomo, iż sól wiąże płyny w organizmie (porównaj pkt.2 w poprzednim ciągu). W rezultacie przesolenia organizmu, następuje zbyt duże związanie płynów w tkankach, np. nóg (szczególnie narażonych na puchnięcie, z racji swego „położenia”). To stąd bierze się opuchlizna.

 

Jak na ironię losu, opuchliznę tą (powstałą w wyniku odwodnienia oraz przesolenia), sztucznie zbijamy tabletkami …na odwodnienie.
Paradoks?
Niestety tak, lecz realnie dotyczący wielu osób.

Jakże znamienny jest choćby sam fakt, iż 3‑miesięczny płód to ok. 90% wody, noworodek to w 75% woda, zaś dorosły to już tylko statystycznie ok. 60%. Czy jest to jednak tendencja naturalna?

Lecz nie traćmy nadziei, ponieważ…

 

Nigdy za późno na zmiany

Oto przykład z życia wzięty:

Kobieta, 86 lat. Wzrost, waga, stan zdrowia – standardowe.

W wieku 84 lat, kobieta zgłasza się do swojego lekarza z postępującą opuchlizną nóg. Zostaje jej przepisany Furosemid. Nogi natychmiast puchnąć przestają. Pojawia się oczywiście problem z częstymi wizytami w toalecie, nawet co 20 minut, jednak przy każdej próbie odstawienia pigułek, nogi natychmiastowo zaczynają puchnąć.

Dieta kobiety do wieku 85 1/2 lat: mięso, mleko, kawa, czarna herbata, czekolada, słodycze – wszystko to, co nazywamy “dobrym jedzeniem”. Poza zmywaniem, gotowaniem oraz parzeniem kolejnych kawek, czysta woda w życiu seniorki wykorzystywana była właściwie tylko do mycia.

POPO-pedalujpl_small.png

Lecz oto w wieku 85 1/2 lat kobieta zmienia dietę. Odstawia zakwaszające organizm mleko i jego produkty[2], odstawia mięso oraz swoje ulubione ciasteczka (prawie całkowicie); odstawia również kawę (całkowicie). W zamian przestawia się na dietę rybno‑jajeczno‑owocowo‑warzywną. Kobieta zaczyna również pić wodę na czczo. Wkrótce ponawia próbę rzucenia męczących pigułek. Bez powodzenia – nogi puchną.

Do swoich ostatnich urodzin, kobieta nadal przyjmowała pigułki na odwodnienie. Gdy jednak - po pół roku stosowania nowej diety - ponownie próbuje odstawić coraz bardziej uciążliwe pigułki, nogi …nie puchną. Nieznaczna opuchlizna co prawda jest, lecz seniorka utrzymuje, że “taka to była już od dawna”.

Na czczo nie jem!

Przerwanie niebezpiecznego ciągu zdarzeń POPO jest więc możliwe, a nawet prostrze niż to by się wydawało.

Oto rozwiązanie problemu “pigułki” – w pigułce:
a. PIĆ WIĘCEJ PŁYNÓW, SZCZEGÓLNIE  CZYSTEJ, NISKOMINERALIZOWANEJ WODY! Broń Boże woda butelkowana! Woda przegotowana, najlepiej ówcześnie przefiltrowana, będzie się świetnie nadawać.
Ilość dzienna – min. 1,5l, w tym min. 0,5l na czczo przed śniadaniem.
Woda powinna mieć temperaturę jak najbardziej zbliżoną do temperatury ludzkiego ciała, czyli 36ºC.
POPO-vitaliapl_small.pngb. ODRZUCIĆ ŻYWNOŚĆ PRZESOLONĄ.
Przypomnijmy – do żywności przesolonej zaliczają się:
• puszkowane jedzenie,
• gotowe dania,
• wędliny (tak kupne jak i własnego wyrobu),
• kostki rosołowe,
• przyprawy na bazie glutaminianu sodu,
• słodycze (ciasta, ciastka, mleczna czekolada itd).

Przeciw piciu wody podnosi się czasami argumenty “rozcieńczania soków żołądkowych”.
W jakich godzinach więc najlepiej pić wodę, a kiedy jej nie pić?
Generalnie, należy unikać przyjmowania płynów na mniej niż pół godziny przed posiłkiem oraz na mniej niż godzinę po posiłku. Wyjątkiem jest kolacja, po której nie powinno się pić w ogóle (w trosce o spokojny sen).
Przyjmijmy poniższy rozkład dnia za wzorcowy, a następnie dopasujmy do niego najlepsze pory na picie wody:
• pobudka – 7:00
• śniadanie – 7:30-7:45 (pijemy zaraz po pobudce oraz od 8:45)
• obiad – 13:30-13:45 (pijemy do 13:00 oraz po 14:45)
• kolacja – 19:00-19:15 (pijemy do 18:30)

Kawie, czarnej herbacie i napojom gazowanym dziękujemy. Pijmy wodę, ewentualnie herbatki zielone, czerwone, owocowe i napary ziołowe.

Przydatny trick:
Nie czując pragnienia, możemy przechytrzyć samych siebie, ustawiając szklanki z wodą “na oczach”. Umieszczajmy je przy swoich głównych szlakach komunikacyjnych, a więc na biurku, na stole, przy kapciach, przy toalecie, przed ekranem komputera/telewizora – gdziekolwiek. Taka woda “wypije się sama”.

A na deser…

gwz-woda_rano_small.jpg

Aby zaświadczyć o harmonii między powyższymi zasadami autora, a jego codzienną praktyką, zapraszam na moją pozornie skromną szafkę nocną. Skromną, jednak znajdziemy na niej wszystko, co potrzebne nam do dokonania porannych “oblucji”, a więc:
• Szklanka przegotowanej, ówcześnie przefiltrowanej wody; z dodatkiem orzeźwiającej mięty.
• Termos z przegotowaną wodą – jego zawartość będzie rano jak znalazł, by wyregulować nią temperaturę w szklance do przyjemnej dla podniebienia wartości 36ºC.
• Naczyńko pełne wyciśniętego soku z cytryny (choć lepiej wyciskać cytrynę rano, na świeżo).
• W tle, dzbanek z zapasem wody; również z dodatkiem mięty.

O swoje Jutro zadbajmy już dziś, a o swój jutrzejszy poranek zadbajmy już dzisiejszego wieczoru.

NA ZDROWIE!

Z ostatniej chwili: Wedle adnotacji od czujnego Czytelnika, warte zainteresowania jest zagadnienie "wody strukturalnej", czyli wody mrożonej przed jej spożyciem.

***

[1]. organizm zakwaszony – więcej na ten temat tutaj: "Wpływ zakwaszania na stan zdrowia organizmu".

[2]. mleko krowie oraz jego produkty rozkładają się na kwaśno – z wyjątkiem maślanki, kefiru i jogurtu naturalnego (nie owocowego!)

***

Inne artykuły autora z cyklu "Na zdrowie":

• "Nie ma diety bez kolców"
• "Post, na zdrowie"
• "Na zdrowie - nowe życie dla początkujących"
• "Nie współczuję otyłym"
• "Sześć powodów, dla których warto zachorować"
• "Kawa, kawka, kawusia, kawucha, kawizna, trucizna"
• "Wyrzuty z jabłek, czyli historia jednego samoograniczenia"

 

e75ddd74fc654a992787173c2bd27da4.jpg

Licencja: Creative Commons