JustPaste.it

Pisanie na temat muzyki jest jak tańczenie na temat literatury

Jedna z klasycznych teorii socjologicznych, opisuje świat społeczny jako mechanizm funkcjonujący na zasadzie naśladownictwa tzn. że większość ludzkich zachowań jest pochodną wcześniej przyjętych wzorów i kalek, a postęp jest zdeterminowany przez jednostki wybitne, zdolne do zachowań wyjątkowych i niepowtarzalnych. Historia muzyki opiera się na analogicznym systemie. Pośród masy osób parających się sztuką muzyczną w głównej mierze mamy do czynienia z mniej lub bardziej wyuczonymi rzemieślnikami poprzetykanymi nielicznymi artystami aspirującymi do miana geniusza, którzy to, popychają ten wózek do przodu.

 

frank-zappa-1940-1993.jpg


Jednym z tych niewielu twórców, którzy nadawali kształt swojej epoce, a nacisk kładli na oryginalność wyrazu i artystyczną kreację był niewątpliwie syn drobnego urzędnika z Baltimore - Frank Zappa, wyjątkowo trafny przykład dwudziestowiecznego człowieka renesansu. Urodziłem się w Baltimore w stanie Maryland dwudziestego pierwszego grudnia 1940 roku. Wychowałem się w stanie Kalifornia. Jestem muzycznym samoukiem, kompozytorem, bla, bla ,bla... Gdy skończyłem jedenaście lat, miałem sto sześćdziesiąt siedem centymetrów wzrostu, włosy na nogach i pryszcze. Zaczęły mi też rosnąć wąsy – tak napisał Zappa w notce biograficznej na swojej pierwszej płycie. W tym krótkim tekście można zauważyć kilka elementów znamiennych dla osobowości i twórczości tego kompozytora, multiinstrumentalisty, pisarza, wokalisty, autora, reżysera …itd. Na pierwszy plan wysuwa się zwłaszcza jego niepoprawność polityczna, specyficzne poczucie humoru i bezkompromisowość. Zappa, co można uznać za zjawisko dosyć istotne, biorąc pod uwagę czasy w jakich działał, był swoistą antytezą rockendrollowca, choć pamiętany jest głównie jako przedstawiciel tego wielkiego ruchu muzycznego i społecznego. Nie pił, nie palił, nie zażywał narkotyków, był tytanem pracy, potrafiącym pracować nad muzyką po kilkanaście godzin dziennie z niesłabnącym zapałem. Podobnie jak w przypadku jednego z najbardziej niedocenionych polskich muzyków jazzowych, Mieczysława Kosza, Zappa był człowiekiem traktowanym przez swoich współpracowników jako istota z innego wymiaru. Z jednej strony nieprawdopodobną przyjemnością było grać w jego zespole, z drugiej trudno było zmierzyć się z faktem swoich ograniczeń w porównaniu z liderem. Steve Vai, wybitny gitarzysta, który wzrastał u boku mistrza i w późniejszej swojej karierze niejednokrotnie dawał wyraz podobnego podejścia do muzyki tak opisywał swój pierwszy kontakt z Zappą, kiedy jeszcze jako osiemnastolatek (sic!) zgłosił się na przesłuchanie do jego zespołu: Frank nie uznawał słabości. Kazał nauczyć się kilkudziesięciu różnorodnych utworów. Przyszedłem, zagrałem. W trakcie jednej z solówek podszedł do mnie i kazał zagrać to samo w zmienionym tempie. Wiedziałem, że nie ma co kręcić nosem, bo do drzwi było blisko, więc mówię dobra i lecę z koksem. Co chwilę mi przerywał i kazał zmieniać tonację, tempo, ingerował w melodię, co było bardzo stresujące nie tylko ze względu na stopień technicznego skomplikowania. Wymyślał coraz bardziej złożone układy i kiedy w kolejnym zadaniu poprosił o zagranie tego samego w klimacie reggae, w zupełnie odjechanym metrum, z uwzględnieniem kilku zwariowanych dźwięków, to powiedziałem facet, to niemożliwe. To naprawdę było niemożliwe. Zappa popatrzył z ironią i odpowiedział podobno Linda Ronstad szuka gitarzysty. I odszedł. Wśród wielu zalet Zappy profesjonalizm stał zawsze na pierwszym miejscu.


Pierwszą płytę Zappa wyprodukował w wieku 26 lat, angażując do projektu kilkudziesięciu muzyków. W magazynie Rolling Stones pojawiła się recenzja: To najbardziej oryginalna grupa jaka wyłoniła się ostatnio z muzycznego podziemia. Przy nich The Beatles czy The Rolling Stones brzmią jak skauci przy ognisku. The Mothers to pierwszy zespół, który tak umiejętnie czerpie z dokonań Strawińskiego i innych kompozytorów współczesnych.


Zappa nie lubił sztampy i bylejakości. Tworzył muzykę która do dzisiaj jest trudna do sklasyfikowania, a od słuchacza wymaga wrażliwego i inteligentnego ucha. Bawił się konwencjami, odrzucał ograniczenia, chętnie eksperymentował. Dość powiedzieć, że kilkadziesiąt jego produkcji w formie plików elektronicznych zajmuje na dysku obszar piętnastu giga, a zawierają się w tym zbiorze utwory, które będąc głównie pastiszami, są jednocześnie świetnymi realizacjami z poszczególnych gatunków: pop, rock, punk, rap, country, performance, funk, fusion, blues, muzyka orkiestrowa i chyba każdego innego. Słuchając jego dokonań, można odnieść wrażenie, że siedzimy przy radiu nadającym najlepsze utwory z poszczególnych szufladek. Z drugiej strony, ze względu na wewnętrzne złożenie poszczególnych muzycznych rozwiązań nie jest to twórczość dostępna wszystkim słuchaczom. Sam Zappa ubolewał nad tym, w swoim stylu mówiąc, że większość ludzi nie poznałaby dobrej muzyki nawet gdyby podeszła ona do nich i ugryzła ich w dupę. A szkoda, bo podróż w świat geniuszu Zappy jest niepomiernie przyjemniejszy niż refleksja nad górnolotnymi refleksjami typu w pustej szklance pomarańcze, serwowanymi przez okrutne głównonurtowe radiostacje.


Warto przy tym wspomnieć, że Zappa był również mistrzem absurdu i niekonwencjonalnego podejścia do świata. Teksty, obok muzyki, stanowiły ważny element specyficznego postrzegania świata i rządzących nimi mechanizmami, a występy często miały formę przedstawień w które zaangażowani byli wszyscy muzycy zespołu. Zappa hołdował wolności we wszystkich jej przejawach, od muzyki, poprzez życie rodzinne, do życiowych priorytetów i celów. Niejednokrotnie dawał wyraz, również na sali sądowej, swojej pogardy dla osób i instytucji mających na celu kontrolę i mówienie co jest dobre, a co jest złe. Dlaczego koniecznie nie możesz mieć racji tylko dlatego, że kilka milionów ludzi sądzi, że jej nie masz – to kwintesencja magii jego osoby i muzyki, którą wykonywał. Wolność, wrażliwość, otwarty umysł i doskonała precyzja.


A podsumowaniem jego osoby niech będzie cytat:
Jeśli skończysz prowadząc beznadziejne życie dlatego że słuchałeś swojej mamy, swojego taty, księdza i jakiegoś gościa z telewizji, to w pełni na nie sobie zasłużyłeś