JustPaste.it

Katolicyzm - sekta antynarodowa

KK jest z zasady antypaństwowy i antynarodowy, ponieważ doktrynalnie stawia siebie i swoich funkcyjnych pracowników ponad ludzką sprawiedliwością i odpowiedzialnością karną.

KK jest z zasady antypaństwowy i antynarodowy, ponieważ doktrynalnie stawia siebie i swoich funkcyjnych pracowników ponad ludzką sprawiedliwością i odpowiedzialnością karną.

 

 

Przyznam, że uruchomione ostatnio przez oszołomskie środowiska odsądzanie Tomasza Lisa „od czci i wiary” za antypedofilską okładkę (Newsweek Polska 9/13 z 25.02.2013), wprawiły mnie w stan pewnej irytacji.  

I nie chodzi tu o "racje" wykrzykiwane (jak zawsze w podobnych przypadkach), panicznym dyszkantem przez zawsze tych samych, dyżurnych, moherowych kretynów. U katolickich fanatyków jest to norma do której „czas się było przyzwyczaić” i nie  traktować ich poważnie, wszak partnerzy do jakiejś rozmowy opartej o fakty i sprawiedliwość z nich żadni, a nadto z racji kościelnego dogmatu, czyli z ich religijnej definicji, niereformowalni w poglądach na swój obrzydliwie niemoralny  i nieprawdopodobnie szkodliwy społecznie "kościół".

Zirytowało mnie raczej co innego; a mianowicie sposób reakcji osób bezczelnie atakowanych, przez katolickie chamstwo, a polegający na przyjęciu nieomal postawy "przepraszam, że żyję".

Czytając wypowiedzi dyskutantów popierających Tomasza Lisa zauważyłem, że często są one utrzymane w tonie łagodnej perswazji i bezsensownego wyjaśniania betonowej ścianie, z jakiego powodu ataki PIS-owskich oszołomów na żurnalistów piszących prawdę, należałoby uznać za niesłuszne. Można odnieść wrażenie, że starający się prawdziwie pokazać sytuację ludzie, tłumaczą się z tych prób moherowemu chamstwu, nieomal z poczuciem winy. A chodzi tu o zwrócenie uwagi, między innymi przez Tomasza Lisa, na ostatnio dyskutowane, pedofilskie zbrodnie katolickiego kleru. Publicysta zrobił to nie tylko w sposób rzetelny, czyli jak podobni jemu normalni ludzie, ale też dlatego skutecznie, bo bezpośrednio. Oczywiście dla kleru w  wyznaniowym państwie wolność słowa tak nagle przeniesiona z teorii do praktyki, to ciężki szok. Nigdy dotąd wszakże ze swoich świństw i pospolitych zbrodni kler tłumaczyć się  nie musiał.  Tu właśnie, Tomasz Lis, swoją okładką trafił w sedno i we właściwy czas. Ten kolejny w mediach, w krótkim czasie, przejaw niesubordynacji publicystów,wobec katolickiego kościoła", przelał czarę goryczy i cierpliwości hierarchów, i doprowadził kler i klerykałów do histerii i oskarżającego media wrzasku.

W reakcji na te zarzuty pojawiła się nadspodziewanie duża ilość wypowiedzi o nijakim, ugrzecznionym wobec kleru charakterze,  a wielu publicystów i dyskutantów telewizyjnych nie wiedziało co ostatecznie mają na temat pedofilskiej afery i katolickiego kościoła myśleć, oraz jak się w tych debatach zachowywać. Uświadamia to przerażający fakt, jak totalnie wykastrowane jest z charakteru polskie społeczeństwo, jak się okazuje ciągle tkwiące w średniowieczu, i niezdolne do dokonywania niezbędnych, moralnych i kulturowych zmian.

Zmian, bez których nie da strząsnąć z organizmu narodu średniowiecznej kasty watykańskich darmozjadów, ani zakończyć upokarzającego poddaństwa państwa polskiego, wobec kleru i tak zwanej Stolicy Apostolskiej. Nie da się też bez tych zmian doprowadzić do modyfikacji polskiego systemu władzy, który działa wbrew równouprawnieniu wyznań religijnych zagwarantowanemu w Konstytucji, i który za pomocą wspólnych, podatniczych pieniędzy, chroni pasożytniczą kastę przed ekonomiczną samolikwidacją.

Noszący na sobie od ponad tysiąca lat klerykalny gorset polski naród, nie ma odwagi żeby się go pozbyć, mimo iż już od paru stuleci postrzega i określa katolicki "kościół"jako instytucję pasożytniczą, złodziejską, skorumpowaną i obłudną.

Jeszcze bardziej absurdalnie wygląda fakt, że tenże katolicki "kościół", który wespół z innymi zdrajcami ojczyzny spowodował jej rozbiory i wymazanie Polski z mapy świata, funkcjonuje w mentalności katolickiej części narodu, jako orędownik i ostoja polskości. W czym zatem tkwi tajemnica tej zagadki? Otóż w tym mianowicie, że katolicki reżym, jakimś sposobem utrzymuje się na polskich ziemiach niezależnie od panujących na nich, skrajnie różnych ustrojów politycznych, i zawsze zdolny był narzucić im swoją cenzurę, opanować politykę wewnętrzną, media i szkolnictwo. W efekcie tego, od stuleci kolejne pokolenia Polaków dorastają w nieświadomości antypolskich dokonań katolickiego "kościoła" i tego, czym on naprawdę jest.

Współcześnie, jest to organizacja utrzymywana przez podatników w ramach sprzecznych z konstytucją przywilejów finansowych i Funduszu Kościelnego, domagająca się nadto dla siebie wielu innych pozakonstytucyjnych przywilejów i bezkarności. Broni się nawet przed ujawnianiem i karaniem funkcjonujących w jej szeregach gwałcicieli dzieci, co jest już niedosięgłym nigdzie na świecie szczytem zgnilizny i faktyczną miarą wartości moralnej tej instytucji.

Rzekomo wierzący w Boga polski naród to widzi, i nawet dzielnie uprawia odwieczne szemranie na KK, po kątach, ale nawet mu w głowach nie zaświta pytanie; czy aby na pewno to On, Bóg, jest faktycznie szefem tej organizacji?

Mimo takiego zamknięcia na myślenie żaden katolik, a nawet najgłupszy moher nie neguje faktu, że Tomasz Lis przedstawia za pomocą wspomnianej okładki prawdę.  I to jest właśnie sedno problemu. Widzimy że mimo to, słuszne przecież wytknięcie klerowi draństwa, jak zwykle przyprawiło katolickich fanatyków o bezsilną wściekłość i sprowokowało do sloganowych ataków na pismo, lewicę, Żydów, masonów, cyklistów i w ogóle na wszystko, co się rusza. I to za co? - Rzekomo za obraźliwą formę graficznego przekazu, choć ona oddaje prawdę ani w sposób niesmaczny, ani drastyczny - w przeciwieństwie do drastyczności tego, co księża-zboczeńcy robią dzieciom. 

Jest normą, którą w Polsce przerabiamy dookoła i w nieskończoność, że gdy fanatyczny, katolicki motłoch nie może dyskutować z faktami; włącza swoją stałą śpiewkę mającą odwrócić uwagę opinii publicznej od istoty rzeczy - czyli od samego przestępstwa. Robi to zawsze metodą wpędzania oponentów w poczucie winy, iż rzekomo forma zwrócenia uwagi na ten czy inny wyczyn, jest niesmaczna i "obraża uczucia religijne wiernych". Sam "wyczyn" i ukrywanie przez KK winnych, nie budzi u "prawdziwych Polaków" niesmaku, ani ich religijnych uczuć nie obraża.

W przypadku ataków na Newsweek`a  za jego rzekomo obrażającą religijne uczucia katolików okładkę, jak zwykle i tym razem chodzi o to, żeby odwrócić przysłowiowego kota ogonem. I tym razem rzecz idzie o wmówienie opinii publicznej, że sposób nagłaśniania pedofilii szerzącej się wśród katolickiego kleru jest czymś gorszym, niż sama pedofilia. Ręce opadają....

Krótko mówiąc wychodzi w tej kampanii "urażonych" na to, że media mają się pilnować, żeby przypadkiem odbiorca wiadomości się nie domyślił, że w przypadku księdza-pedofila chodzi o księdza-pedofila, albo o złodziejski kościół złodziejski itp. Generalnie nie należy żadnych klerykalnych drani i ich świństw, nazywać po imieniu. Naruszanie tej zasady narusza, według klerykałów, uczucia religijne katolików. 

Chore to i żałosne bo wygląda tak, jakby ktoś sugerował, że da się obrazić bandytę mówiąc mu, że nim jest - skoro nim jest. Albo; że da się obrazić niemoralnego fanatyka, nazywając go niemoralnym fanatykiem, skoro nim jest - co widać zwłaszcza po tym, że nie przeszkadza mu sam bandytyzm, ale to jedynie, że ktoś niewygodnie dla niego w ogóle o tym kłopotliwym fakcie mówi. 

Fanatyk nie potrafi pojąć, że nikogo nie musi obchodzić to; dlaczego w jego religii hoduje się, ochrania i toleruje zboczeńców. Fanatyk nie rozumie że to, iż taka religia nazywa siebie chrześcijańską, i tak nią nie jest i że nie ma na to rady.

Fanatyk nie pojmuje, że jednym z najważniejszych faktów, które dotyczą aktualnie wszystkich ludzi, jest ten, że z powodu istnienia  takiej pseudochrześcijańskiej religii, dzieci są gwałcone, oraz, że wewnętrzne zasady tej organizacji,  każą jej świadomie i konsekwentnie ukrywać przed ludzką sprawiedliwością własnych przestępców.

Fanatyk nie chce przyjąć do wiadomości, że udział katolickich księży w tych zbrodniach, jest od zawsze(!) znany i świadomie "niezauważany" przez hierarchię kościelną, co w połączeniu z niezliczonymi, instytucjonalnymi zbrodniami KK, popełnionymi na całej ludzkości świata, świadczy ewidentnie, że jest to religia świadomie zła i nie mająca z chrześcijaństwem, poza nazwą, nic wspólnego. Dlatego wiadomość dla wierzących jest taka, że absolutnie wykluczone jest, aby założycielem i zwierzchnikiem katolicyzmu, mógł być Bóg.

Z kolei z typowo świeckiego punktu widzenia patrząc; katolicki "kościół" jest z samej swojej zasady antypaństwowy i antynarodowy, ponieważ funkcjonuje według stworzonej przez siebie antypaństwowej doktryny, zresztą drastycznie sprzecznej z Biblią, która mówi, że władza nie darmo miecz nosi, nakazującej mu stawianie swojej organizacji, papieża i swoich funkcyjnych pracowników, ponad wszelką ludzką sprawiedliwością i odpowiedzialnością karną.

Na dobrą sprawę już sam ten fakt powinien być dla każdego, demokratycznego rządu wystarczającym powodem do zdelegalizowania tej i każdej innej organizacji, która oficjalnie ma zapisane w swoim regulaminie tego typu postulaty.