JustPaste.it

Profesor wyklęty

Amerykanie mają swego Steve'a Jobsa, a my Polacy Jana Czochralskiego

Amerykanie mają swego Steve'a Jobsa, a my Polacy Jana Czochralskiego

 

Urodził się 23 października 1885 r w małym polskim miasteczku – Kcyni, pomiędzy Poznaniem a Bydgoszczą.Po wojnie wrócił do swojego miasteczka, gdzie zmarł 22 kwietnia 1953 r zapomniany prawie przez wszystkich przez ponad pół wieku. Dziś w erze rozwoju technologicznego jest najczęściej wymienianym polskim uczonym poza Marią Skłodowską Curie i Mikołajem Kopernikiem we współczesnej literaturze naukowej. Jest twórcą powszechnie stosowanej do dzisiaj metody otrzymywania monokryształów krzemu, nazwanej "metodą Czochralskiego", która stanowi podstawy procesu produkcji mikroprocesorów.
 507c52feb6981072798bb86175d2e167.jpg
Jan Czochralski był ósmym dzieckiem z dziesięciorga kcyńskiego stolarza wyrabiającego meble i trumny.

Ukończył seminarium nauczycielskie w Kcyni, ale ostentacyjnie podarł swoje świadectwo maturalne na znak protestu przeciw niskim ocenom. Podjął pracę w aptece, gdzie miał możliwość przeprowadzania eksperymentów chemicznych. Jako niespełna dwudziestoletni, ubogi chłopiec z prowincji wyjechał do Berlina.

Niemiecki sen

Tam jako pasjonat chemii chodził na wykłady na Politechnice w Charlottenburgu jako wolny słuchacz i na wykłady ....na wydziale sztuki Uniwersytetu Berlińskiego. Sztuka poza chemią i metalurgią była jego trzecią muzą.

W 1906 roku rozpoczął pracę w laboratorium firmy Kunheim & Co, a już rok później został kierownikiem laboratorium  koncernu AEG. W tamtym okresie będąc Polakiem w wieku 22 lat piastować kierownicze stanowisko w jednym z czołowych koncernów branży elektrotechnicznej na świecie było nie lada wyczynem. Dla wielu inżynierów niemieckich byłoby to zwieńczeniem zawodowej kariery.  

Na Politechnice w Charlottenburgu uzyskał dyplom inżyniera chemika. W tym czasie  poznał też swoją żonę Margueritę Haase, pianistkę niemiecką pochodzącą z Holandii.

W latach 1911-1914 był asystentem dr Wicharda von Moellendorffa, z którym opublikował swoją pierwszą pracę naukową poświęconą krystalografii metali. Ogromny rozgłos przyniosła mu odkryta w 1916 roku metoda pomiaru szybkości  krystalizacji metali, wykorzystywana obecnie m.in. do produkcji monokryształów krzemu.

Podobno metodę tę odkrył przypadkowo, zanurzając przez roztargnienie pióro w tyglu z roztopioną cyną zamiast w  kałamarzu z atramentem.

W 1924 roku opatentował bezcynowy stop B łożyskowy dla kolejnictwa. Stop ten spowodował rewolucję w kolejnictwie, dając oszczędności i niezawodność. Patent ten  był bardzo ważny dla gospodarki Niemiec, które było objęte embargiem  cyny, poza Niemcami zakupiony został także przez inne państwa, w tym USA, ZSRR, Czechosłowację, Francję i Anglię. To rozwiązanie było wykorzystywane w kolejnictwie do lat 60. XX wieku, gdy łożyska ślizgowe zastąpiono tocznymi. Metal B był głównym źródłem dochodu Czochralskiego. Potem zajął się wprowadzeniem innych metali do elektrotechniki i elektroniki. Był też prekursorem standaryzacji badań metalograficznych. Metale i metalografia stały się jego pasją.

W 1925 roku zostaje przewodniczącym Niemieckiego Towarzystwa Metaloznawczego. W rok później  Henry Ford zaproponował mu stanowisko dyrektora ośrodka badawczo-rozwojowego swojej firmy w Detroit,  Czochralski odmówił, gdyż pojawiła się propozycja  objęcia katedry na Politechnice Warszawskiej.

W odrodzonej Polsce

W 1928 r. powrócił do Odrodzonej Polski na osobiste zaproszenie prezydenta RP prof. Ignacego Mościckiego, z którym się przyjaźnił (prezydent był również chemikiem). Zrezygnował jednocześnie ze wszystkich pełnionych w Niemczech funkcji.

W 1929 roku po otrzymaniu otrzymał doktoratu honoris causa objął posadę profesora na Wydziale Chemii Politechniki Warszawskiej. Od podstaw stworzył Katedrę Metalurgii i Materiałoznawstwa, gdzie wykonywał głównie zlecenia dla armii.

Czochralski był bardzo bogatym człowiekiem. Jak twierdził, do Polski przywiózł ok. 1,5 mln. złotych. Dla porównanie ówczesna miesięczna pensja profesora uniwersytetu, czy politechniki kształtowała się na poziomie ok. 1000 złotych.

Patenty przynosiły mu spore dochody. Brał też ogromne sumy za konsultacje i ekspertyzy w całej Europie. Był niekwestionowanym autorytetem w swojej dziedzinie.

Kupił okazałą  willę w Warszawie przy ulicy Nabielaka, w Kcyni wybudował willę Marguerita, nazwaną na cześć żony.  Fundował stypendia dla ubogich, zdolnych studentów. W swej willi państwo Czochralscy prowadzili salon literacki, profesor był znanym kolekcjonerem dzieł sztuki. Profesor współfinansował rekonstrukcję dworku Chopina w Żelazowej Woli i wykopaliska w Biskupinie.  Sponsorował również wiele inicjatyw kulturalnych.

Polsko-polskie piekiełko

W 1934 popadł w konflikt z prof. Witoldem Broniewskim zarzucającym  mu czerpanie korzyści majątkowych z  „nieudolnego wynalazku”, oraz sprzedawanie polskiemu wojsku i kolejom wadliwego stopu. Całą sprawę określił jako sabotaż na rzecz Niemiec.  Prof. Broniewski był również uznanym metalurgiem i politykiem pełniącym w 1926 roku urząd ministra robót publicznych.

Panowie profesorowie pojedynkowali się, a później spotkali się w sądzie. To "polskie piekiełko bezinteresownej zazdrości" przerodziło się w spór nad polskością Czochralskiego, za  sprawą jego niemieckiego obywatelstwa. Po powrocie do kraju profesor podpisał deklarację, że z chwilą objęcia katedry zrzeka się obywatelstwa niemieckiego.

Tak się jednak nie stało. Powodów było kilka.

Czochralski był słynnym naukowcem, związanym kontraktami, patentami i różnymi interesami. Ze względu na sprawy finansowe i nieruchomości pozostawione w Niemczech, jemu samemu też nie zależało na przyśpieszaniu tej procedury. Niemieckie prawo w sprawach obywatelstwa w tamtym czasie przewidywało wieloletnie procedury trwające czasem kilkanaście lat. W procesach sądowych zeznawali minister oświaty Świętochowski, prezydent Mościcki i .....oficerowie wywiadu. Ostatecznie spór zakończył się procesami o zniesławienie, które wygrał Czochralski. Sąd skazał Broniewskiego na dwa miesiące więzienia w zawieszeniu i grzywnę. Czochralski wygrał, lecz część środowiska  naukowego nigdy mu tego  nie darowała. Zarzuty pod adresem Czochralskiego nigdy się nie potwierdziły.

II wojna światowa

Wybuch II Wojny przerwała jego działalność naukową. Po wejściu Niemców podjął decyzje, które przez wiele dziesięcioleci były argumentem w ręku jego jego przeciwników. Pod koniec 1939 roku uzyskał od Niemców pozwolenie na uruchomienie w Warszawie Zakładu Badań  Materiałów. Stało się tak to za zgodą władz konspiracyjnych Politechniki i miało na celu ochronę pracowników naukowych. Zakład wykonywał zadania na rzecz instytucji cywilnych, ale także dla Wehrmachtu.

Zatrudniał żołnierzy Armii Krajowej. Wykonywał prace dla podziemia: odlewał w nim granaty żeliwne z części zbadanych fragmentów V-1 oraz części do maszyn drukarskich i pistoletów, a sam Czochralski sabotował produkcję dla Wehrmachtu oraz składał meldunki wywiadowi AK. Czochralski wykorzystywał też swoje osobiste kontakty z władzami niemckimi do wydobywania ludzi z więzień, m.in. dzięki jego staraniom zwolniono z obozów koncentracyjnych profesorów Mariana Świderka i Stanisława Porejko. Wielką rolę odegrała jego córka, która przyjaźniła się z córką lokalnego szefa Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy.

Czochralski wyciągnął z łap Gestapo kilkadziesiąt  osób. Profesor dalej mieszkał na Nabielaka – w tym czasie dzielnicy niemieckiej. Spotykał się z Niemcami, jednak w jego domu odbywały się także spotkania tzw. czwartków literackich, w których brali udział tacy twórcy jak Wacław Berent, Ludwik Solski, Leopold Staff, Alfons Karny, Juliusz Kaden-Bandrowski, Adolf Nowaczyński, Kornel Makuszyński i inni.

Podczas okupacji już jako Johan Czochralski  był przez Niemców traktowany jak obywatel Rzeszy. W pierwszych dniach wojny pod Poznaniem rozstrzelano jego brata, Kornela, (Czochralski dowiedział się o tym później) Po powstaniu warszawskim uzyskał zezwolenie na wyjazd do Warszawy, skąd wywiózł z Politechniki  aparaturę naukową

W PRL-u

7 kwietnia 1945 roku Czochralski został aresztowany jako „Jan vel Johan Czochralski, obywatel Rzeszy, dawny honorowy profesor Politechniki Warszawskiej”, pod zarzutem „współpracy z niemieckimi władzami okupacyjnymi na szkodę osób spośród ludności cywilnej, względnie Państwa Polskiego" i... spędził cztery miesiące w więzieniu w Piotrkowie Trybunalskim.

Specjalny Sąd Karny w Łodzi po rozprawie uniewinnił go od stawianych zarzutów. W procesie zeznawał Ludwik Solski.

Jednak  Senat Politechniki Warszawskiej odmówił przyjęcia go do pracy uchwałą wykluczając  go ze środowiska. W normalnych czasach i normalnym kraju obrona byłaby łatwa i skuteczna. Byli świadkowie jego współpracy z AK. W tamtych czasach jednak przyznanie się do współpracy z AK mogło skutkować wieloletnim więzieniem. lub wyrokiem śmierci.  Do rozwoju sowieckiego socjalizmu nie był potrzebny intelekt, wystarczył tępy i mocny w gębie przodownik pracy.
 
Wrócił do Kcyni i założył Zakłady Chemiczne BION, produkujące wyroby kosmetyczne i drogeryjne, w tym znany w całym kraju „proszek od kichania z Gołąbkiem”, czyli lek na katar.

Zmarł na zawał w Poznaniu 22 kwietnia 1953 roku po rewizji Urzędu Bezpieczeństwa w jego willi w Kcyni. Został  pochowany na starym cmentarzu w rodzinnej Kcyni w grobie bez nazwiska, dopiero w 1998 roku umieszczono tablicę z  jego nazwiskiem.

W latach 50. XX wieku uczeni świata zaczęli masowo korzystać z jego najważniejszego wynalazku – metody krystalizacji. Bez niej niemożliwa byłaby produkcja półprzewodników, a zatem również mikroprocesorów, telefonii komórwoju kowej, GPS-ów i całej gamy współczesnych urządzeń. W USA nie powstałaby "dolina krzemowa", jak nazwano centrum amerykańskiego przemysłu tzw. "nowych technologii".

Pierwsza próba rehabilitacji profesora na PW w 1984 r. zakończyły się awanturą.  Ciężka atmosfera stanu wojennego nie sprzyjała takim inicjatywom.

III Rzeczpospolita

W 1993 r., Senat PW stwierdził, że dokonania Czochralskiego są olbrzymie, ale nie widzi potrzeby i możliwości uchylenia uchwały z 19 grudnia 1945 r.

Przełom nastąpił gdy Politechnika Warszawska otrzymała od prokuratur okręgowych w Warszawie, Łodzi i Wrocławiu oraz Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich informację, że nie istnieją żadne dowody na kolaborację Czochralskiego. Potwierdziły to także archiwa sądu podziemnego Armii Krajowej. 

Przełom


W lutym 2011 r. rektor Uczelni prof. Włodzimierz Kurnik postanowił rozstrzygnąć spór o profesora. Pod kierownictwem prof. Mirosława Nadera wyruszono na poszukiwanie dokumentów w archiwach. W maju w Archiwum Akt Nowych odnaleziono meldunek Czochralskiego do komendy Głównej AK. Dokument składa się z dwóch kartek i nosi datę z czerwca 1944 r. Na stronie pierwszej jest napis „przesyłam informację od prof. Czochralskiego”. Druga to spisany raport do Oddziału II KG AK. Autor podaje, że na terenie zakładu są tartaki i hale kryte drewnem, co ułatwia pożar. Doradza jednak opanowanie, w stosownej chwili, tych magazynów z najrozmaitszym wysokowartościowym sprzętem. 29 czerwca 2011 roku Senat Politechniki Warszawskiej ogłosił rehabilitację Czochralskiego.


Uchwałą Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 7 grudnia 2012 r. ustanowiono rok 2013 Rokiem Jana Czochralskiego

 
Dzięki temu nazwisko Czochralskiego nie będzie już tylko "terminem naukowym", a w historii polskiej nauki odzyska należne sobie miejsce.